Trudno powiedzieć, co robi większe wrażenie; muzycy których Allen Toussaint zaangażował w swój najnowszy projekt czy dobór kompozycji z katalogu dawnych mistrzów. Przynajmniej efekt muzyczny nie pozostawia wątpliwości. Najnowszy album legendy nowo orleańskiego fortepianu jest pełen świeżej energii, muzycznej swady i dowcipu, a co najważniejsze, w wysmakowany sposób celebruje swoją tradycję.
Już w pierwszej „Egipskiej Fantazji” Sidneya Becheta klarnecista Don Byron śpiewną nutą zaprasza nas na przyjacielskie spotkanie i rozpoczyna rozluźniające bujanie. Atmosferę kameralnej zabawy kontynuuje gościnnie występujący Brad Mehldau w „Winin’ Boy Blues” (cytując jednocześnie „Walc As-dur” Chopina) Jellego Roll Mortana – niespieszny dialog z Toussaintem brzmi jak przewrotna anegdota. Trębacz Nicholas Payton to z kolei zdecydowanie największy dowcipniś w tym towarzystwie - nieustannie zachwyca wdzięcznym tonem i melodyką knajpiarskiej zgrywy. Pod koniec wysłuchamy „Day Dream”, fortepianowo-saksofonową balladę z Joshua Redmanem, która świetnie kontrapunktuje wcześniejsze nastroje i zachęca do kolejnego odsłuchania.
Największy wpływ obok Toussainta na koncepcję albumu miał producent Joe Henry. To dzięki jego zaangażowaniu udało się zaprosić tak znamienitych muzyków. Brzmienie, które osiągnął jest staromodne i eleganckie, a aranże oryginalne i zaskakujące. Słuchając tej sesji natychmiast wyczuwamy swobodę z jaką powstawała. Radość jaka towarzyszyła temu wspólnemu muzykowaniu wymyka się do słuchacza w co drugim takcie. Aż trudno uwierzyć, że te wszystkie faktury powstały w studiu a nie tuż obok nas, na drewnianym ganku z widokiem na leniwe meandry Mississippi.
Allen Toussaint pozostaje oczywiście niekwestionowanym liderem. To jego erudycja i elastyczność spinają tę muzykę i nadają jej witalny pęd. Blues, r’n’b, funk i jazz – wszystkie miłości Toussainta, które nigdy nie opuściły jego serca, w cudownie demokratyczny sposób łączą się i mienią piękną barwą. Bez niepotrzebnych napięć i efektownych dixielandowskich galopad. Oszczędność gry i niebanalny akompaniament. Życiowa mądrość i wykonawcza dojrzałość. No i ta figlarna fraza płynąca z dziecięcej wręcz wyobraźni. To wszystko sprawia, że świat jest lepszy, ale Toussaint, jeśli wierzyć, Van Dayke Parksowi, pozostaje „największym żyjącym pianistą, o którym nie wie nikt”.
„The Bright Mississippi”
Allen Toussaint – fortepian, wokal
Don Byron – klarnet
Marc Ribot – gitara akustyczna
Nicholas Payton – trąbka
David Piltch – bas
Jay Bellerose – perkusja, bębny
Brad Mehldau – fortepian
Joshua Redman – saksofon tenorowy