Płyta tygodnia

Transmissions – Made In China

Obrazek tytułowy

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego autorem tego albumu jest zespół Made In China. Czy wśród fanów, których z pewnością każdy z muzyków uczestniczących w tym przedsięwzięciu ma na całym świecie przynajmniej garstkę wystarczająco wielu domyśli się, że za tą płytę odpowiedzialni są Michael Blake, Samuel Blaser i Michael Sarin? Ludzie jeszcze czasem kupują płyty, czasem robią to też w sklepach stacjonarnych. Jak mają odszukać ten album z udziałem muzyka, którego dziejami się interesują, jeśli znajdzie się on wśród tych bezimiennych składowanych pod literką M? Przecież nie dorobi się swojej własnej przekładki, bowiem zespół ma w dorobku chyba tylko to jedno nagranie?

Moda na projekty trwa, ale z pewnością bardziej atrakcyjnie wyglądałby okładkowy skład złożony z 3 znanych w świecie kreatywnej muzyki nazwisk. Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem wydają mi się być jakieś względy kontraktowe, prawne i finansowe związane z umowami z innymi wytwórniami…

Saksofonista Michael Blake pochodzi z Kanady, ma za sobą wiele muzycznych doświadczeń, jest z pewnością muzykiem poszukującym idealnego składu, brzmienia i stylu. Pamiętam go ze starego składu The Lounge Lizards Johna i Evana Lurie, a także z jednego z projektów wspominających kompozytorski dorobek Herbiego Nicholsa („The Herbie Nichols Project: Strange City”), choć w tym wypadku raczej pamiętam płytę, bo jestem fanem Herbie Nicholsa, niż występ na tym krążku Michaela Blake’a, jednak nić sympatii do muzyka, który podziela moje zdanie na temat zupełnie niesłusznie zapomnianego dorobku wielkiego hard-bopowego pianisty pozostaje. Z Samuelem Blaserem – również członkiem formacji „Made In China” Michaela Blake’a łączą wspólne nagrania z lat ubiegłych – choćby „One From None” wytwórni Fresh Sound.

Puzonista Samuel Blaser imponuje mi różnorodnością i ilością przeróżnych wystąpień muzycznych, które w jakiś cudowny sposób potrafi zamienić na niezwykłe spektakle, niezależnie od grona otaczających go muzyków. To doprawdy zapracowany muzyk, chwytający się przeróżnych możliwości pojawienia się na scenie. W jego przypadku ilość nie oznacza żadnych kompromisów jakościowych. Dodatkowo potrafi, i za to podziwiam go najbardziej, grać koncerty solowe, co dla żadnego instrumentalisty nie jest łatwe. Byłem kiedyś świadkiem takiego wystąpienia i z pewnością będę ten koncert długo pamiętał… Wśród puzonistów nie jest to rewolucja, bowiem pionierem był zdaje się Albert Mangelsdorf – jedna z największych gwiazd jazzowego puzonu, przynajmniej w Europie. Moim ulubionym albumem Samuela Blasera pozostanie chyba jednak na długo nagranie z Paulem Motianem („Consort In Motion”), choć solowy album „Solo Bone” z pewnością wart jest uwagi, choć moim zdaniem nie oddaje w całości dynamiki solowych koncertów, jakie dawał kiedyś Samuel Blaser.

Z trzecim członkiem zespołu – perkusistą Michaelem Sarinem spotkałem się na płycie „Made In China” po raz pierwszy. Z pewnością jest muzykiem doświadczonym, co słychać, z pewnością również spędził sporo lat w Nowym Jorku grając we współczesnych – czyli dość awangardowych składach. Zna się na swojej robocie. Dla mnie album „Made In China” będzie przyczynkiem do tego, żeby pogrzebać w katalogach niszowych jazzowych wydawcnictw w poszukiwaniu kolejnych płyt z jego udziałem.

Nad muzyką zespołu, w szczególności nad kompozycjami Michaela Blake’a unosi się duch Ornette Colemana. Nietypowy skład instrumentalny (saksofon, puzon i perkusja) sprzyja brzmieniowym eksperymentom, jednak muzycy zespołu tym razem postanowili zbytnio nie eksperymentować.

Zaskakujące jest umieszczenie w programie albumu kompozycji Louisa Moholo, południowoafrykańskiego perkusisty „You Ain't Gonna Know Me 'Cos You Think You Know Me”, która stała się w wykonaniu muzyków formacji Made In China balladowym przebojem, brzmieniową sygnaturą zespołu, który raczej nie nagra kolejnej płyty. Trochę szkoda, choć tak układają się życiowe ścieżki improwizujących muzyków, którzy ciągle poszukują najlepszego składu, brzmienia i muzycznej formuły albumu doskonałego. Zespół Made In China jest lub był na dobrej drodze do doskonałości, a album „Transmissions” pozostanie tego dowodem.

RadioJAZZ.FM poleca!
Rafał Garszczyński
Rafal[malpa]radiojazz.fm

  1. Transmissions
  2. Missing Marc Suetterlyn
  3. Pool 2000
  4. You Ain't Gonna Know Me 'Cos You Think You Know Me
  5. Ornette Day And Night
  6. Mouse
  7. You Don't Know
  8. Variety Hour

Made In China – Transmissions

Format: CD, Wytwórnia: ForTune, Numer: 0098 063

Michael Blake – ts, ss, Samuel Blaser – tromb, Michael Sarin – dr.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO