Felieton Słowo

My Favorite Things (or quite the opposite…): Hidros – wyliczanka

Obrazek tytułowy

fot. Helena Majewska

Potężny dźwięk saksofonów. Strumień decybeli stanowiący chwilami trudne wyzwanie dla uszu słuchaczy. I on – wulkan energii w centrum tego wszystkiego. Często już po kilku numerach zlany potem, ale wciąż pełen siły demonstruje publiczności swoją wizję muzyki. Ktokolwiek był na koncertach takich zespołów jak The Thing, Fire czy The End, zna takie właśnie oblicze Matsa Gustafssona. 1 października bieżącego roku w warszawskim radiowym Studiu im. Witolda Lutosławskiego mogliśmy zobaczyć spokojnego, skoncentrowanego, ubranego na czarno mężczyznę w okularach, który z gracją poruszał się na dyrygenckim podeście. To ten sam Gustafsson – i choć nie grał na saksofonie, dostarczył słuchaczom sporo wrażeń.

310733881_Easy-Resize.com.jpg fot. Helena Majewska

Głównym punktem finałowego koncertu tegorocznej warszawskiej edycji festiwalu Avant Art było wykonanie, skomponowanego specjalnie na zamówienie festiwalu, utworu Hidros 9 MatsaGustafssona. Utworu dosyć niezwykłego, bo napisanego na dwa „lustrzane” składy instrumentalistów (polski i norweski) oraz solistów i elektronikę. Łącznie na scenie pojawiło się 25 muzyków! Co prawda Gustafsson tym razem nie grał na saksofonie, ale wśród solistów miał godnego „zastępcę” – samego Colina Stetsona! Oprócz niego w gronie solistów znaleźli się Anders Nyqvist (trąbki), Hedvig Mollestad (gitara) i Per-Åke Holmlander (tuba). Za elektronikę (w tym gramofony oraz automaty taśmowe Revox) odpowiedzialni byli Dieb 13 oraz Jérôme Noetinger, którego w tym roku mogliśmy już posłuchać na sokołowskim Sanatorium Dźwięku.

Utwór, którego partytura graficzna była oparta na pracach austriackiego artysty Mathiasa Pöschla, zostawiał muzykom bardzo wiele miejsca na improwizację. Zważywszy przy tym, jak wielu muzyków znalazło się na scenie i że należało jednocześnie kontrolować cztery grupy instrumentów, trzeba przyznać, że zadanie dyrygenta nie było proste. Gustafsson poradził sobie z nim świetnie – precyzja, z jaką potrafił kierować zespołem, wzbudzała podziw publiczności.

Dziewiątka w tytule kompozycji nie jest przypadkowa. Cykl Hidros został zapoczątkowany przez Gustafssona przez nagrany w 1997 roku (a wydany dwa lata później) Hidros One. Od tej pory pojawiały się, czasem w formie płytowej, a czasem tylko koncertowej, wykonywane w różnych składach kolejne utwory cyklu. Nie do wszystkich można dotrzeć,szperając w płytotekach i różnych zakamarkach internetu, ale kilka z nich na pewno warto odnaleźć i poznać, szczególnie że dla wielu słuchaczy to oblicze Matsa Gustafssona jest z pewnością mniej znane.

Hidros One był istotnym krokiem na drodze rozwoju muzyka. Była to próba pogodzenia free jazzu ze współczesną improwizacją, w pewnym sensie pójścia drogą wytyczoną przez AMM. Z pewnością nie bez znaczenia była obecność w składzie nagrywającym Hidros One Barry'ego Guya, który podobne poszukiwania prowadził ze swoją London Jazz Composers Orchestra. Kompozycja na dziewięciu improwizatorów i taśmę pokazała wysoki poziom dojrzałości artysty i jego koncepcyjne myślenie, wykraczające poza okolice jazzu.

W roku 2004 ukazał się Hidros 3 (To Patti Smith) – album, który mógł być dużym zaskoczeniem zarówno dla fanów Gustafssona, jak i… grupy Sonic Youth – bo wykonawcami muzyki zawartej na płycie byli właśnie Mats Gustafsson, Sonic Youth i przyjaciele. Zarówno saksofonista, jak i członkowie nowojorskiego zespołu znani byli z tego, że nie boją się podejmować ryzyka i potrafią grać bezkompromisowo. Hidros 3 jest tego dowodem. Gitarowy hałas, eksperymentalna elektronika i ostry wokal Kim Gordon zdecydowanie dominują nad pojawiającymi się chwilami niskimi dźwiękami saksofonów kompozytora.

Przy okazji Hidros 6 (Knockin’) pojawił się istotny wątek polski. Kompozycja została stworzona na zamówienie Krakowskiej Jesieni Jazzowej w 2013 roku i podczas tego festiwalu zarejestrowana. Tym razem Gustafsson chciał złożyć hołd pionierowi rock’n’rolla z lat 50. – Little Richardowi. Kilkudniowa rezydencja artysty wraz z reaktywowaną grupą Nu Ensemble na festiwalu została uwieczniona w postaci imponującego 8-płytowego boxu. W jego skład weszło pięć płyt CD (kameralne bądź solowe występy muzyków), jedna DVD oraz dwa longplaye zawierające czteroczęściową, „freejazzową symfonię” Knockin’. Tym razem oprócz skandynawskiego trzonu Nu Ensemble w składzie pojawili się między innymi Peter Evans i legendarny Joe McPhee. Trzy lata później podczas trasy po Polsce, w tym dwudniowej rezydencji w warszawskim klubie Pardon To Tu, Gustafsson i Nu Emsemble wykonali między innymi Hidros 6, rzecz jasna już w nieco innej wersji – bo tego typu utworów nie sposób wykonać dwa razy tak samo, oraz premierowy Hidros 7, który został stworzony w hołdzie dla geniuszu Franka Zappy.

310671653_Easy-Resize.com.jpg fot. Helena Majewska

Na koniec tej trochę monotonnej wyliczanki przydałoby się jakieś zaskoczenie… Może więc małe pomieszanie chronologii. 1 października mogliśmy posłuchać w Warszawie Hidros 9. Aby posłuchać Hidros 8 musimy poczekać do 18 listopada tego roku – na ten dzień zapowiadana jest premiera albumu. Zaburzenie chronologii jest jednak pozorne. Hidros 8 (Heal) miał swoją premierę koncertową w 2016 roku. Wtedy też zostało dokonane nagranie, które czekało sześć lat na wydanie płytowe.

Podczas październikowego koncertu Hidros 9 także był rejestrowany i ma się ukazać na płycie. Miejmy nadzieję, że nie przyjdzie nam czekać na nią tak długo. Czas oczekiwania można wypełnić tropieniem brakujących elementów tej wyliczanki. Hidros 4 (nagrany w 2001 roku) ukazał się w formie cyfrowej w tym roku, natomiast na ślady „2” i „5” nie udało mi się natrafić. Na szczęście podczas poszukiwań możemy wysłuchać kilku części cyklu dostępnych w serwisach streamingowych.

Piotr Rytowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO