Felieton Słowo

My Favorite Things (or quite the opposite…): Mózg jest w głowie, ale i poza głową [1]

Obrazek tytułowy

fot. Krzysztof Pawłowski

Historia przedstawiona na ponad sześciuset stronach książki zaczyna się w ten sposób: „To nie było tak, że ktoś coś wymyślił czy zaplanował; wszystko, co się wydarzyło, było raczej niebywale szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Właśnie skończył się komunizm, rodziło się nowe, skończyliśmy szkoły, wszystko było wolno, a my mieliśmy po dwadzieścia parę lat”. Można byłoby dokonać literackiego mashupu i kontynuować tę opowieść dobrze znanym cytatem z Reymonta: „Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę”. I twórcy tej historii, podobnie jak Borowiecki, Baum i Welt z Ziemi obiecanej, postanowili założyć fabrykę, tyle że nie w Łodzi, a w Bydgoszczy. Fabrykę Rzeźb Gadających ze Sobą.

W tym roku bydgoski klub Mózg – Fabryka Rzeźb Gadających ze Sobą obchodzi 30-lecie działalności. Z tej okazji ukazała się wspomniana na wstępie książka Mózg_30. Fabryka Rzeźb Gadających ze Sobą 1994-2024. Niezwykłe wydawnictwo zostało stworzone przez ponad setkę autorów – swoimi wspomnieniami i refleksjami dzielą się z czytelnikami artyści, współpracownicy, przyjaciele Mózgu. Niektórzy związani z klubem na jakimś konkretnym etapie jego działalności, inni pozostający w żywej relacji z tym miejscem przez całe trzy dekady. Dzięki temu możemy przyjrzeć się działalności klubu z bardzo różnych perspektyw mentalnych, pokoleniowych, a nawet geograficznych. Przewodnikiem, który przeprowadza czytelników od ostatniej dekady ubiegłego wieku po dzień dzisiejszy, jest współzałożyciel Mózgu Sławek Janicki. To on na początku każdego rozdziału wprowadza nas w temat, a następnie oddaje głos ludziom, którzy na temat klubu i związanych z nim postaci mają wiele do powiedzenia. Całość zilustrowana jest często unikatowymi zdjęciami, dokumentującymi wydarzenia i ludzi z trzydziestoletniej historii Mózgu.

Oficjalna premiera książki miała miejsce podczas urodzinowej imprezy w bydgoskim klubie. Kiedy jakiś czas temu Sławek Janicki powiedział mi, że obchody trzydziestych urodzin Mózgu odbędą się dokładnie w czasie tegorocznych Świąt Wielkiej Nocy byłem nieco zaskoczony, ale organizator wydarzenia miał dwa mocne argumenty. Pierwszy dosyć naturalny – klub został otwarty 31 marca 1994 roku, zatem właśnie w Wielkanocną Niedzielę przypadała rocznica. Drugi, może nie tak oczywisty, ale przekonujący – wiele osób, które wyjechały z Bydgoszczy do mniej lub bardziej odległych miejsc, w czasie świąt odwiedza rodzinne miasto – pojawia się więc szansa na wiele ciekawych spotkań. Miałem okazję uczestniczyć w pierwszym dniu tej celebracji – między innymi wysłuchać koncertu Okołomózgowej Orkiestry Urodzinowej pod dyrekcją Marka Chołoniewskiego, zobaczyć wystawę Prześwietlenie mózgu, retrospektywną instalację audiowizualną oraz performatywną premierę urodzinowej książki, no a przede wszystkim wchłonąć nieco specyficznej mózgowej atmosfery.

Czytając książkę Mózg_30. Fabryka Rzeźb Gadających ze Sobą 1994-2024, miałem wrażenie, że wspominam historię, w której sam uczestniczyłem. Bydgosko-trójmiejskie środowisko artystyczne, pierwsze yassowe płyty nagrane podczas klubowych koncertów, tamtejsi muzycy, grający jednocześnie w wielu, często efemerycznych składach… wszystko to ma istotne miejsce w zbiorze moich muzycznych fascynacji – od momentu powstania zjawiska zwanego yassem po dzień dzisiejszy. Trudnym do wytłumaczenia paradoksem jest więc fakt, że w Mózgu po raz pierwszy byłem… w ubiegłym roku (moją relację z 19. Mózg Festival można przeczytać w JazzPRESSie nr 11-12/2023). Być może można zrzucić to na karb „warszawocentryzmu”, związanego z fałszywym przekonaniem, że wszyscy wcześniej czy później i tak zagrają w stolicy. Pewne rzeczy związane z atmosferą, czy może bardziej energią, miejsca takiego jak Fabryka Rzeźb Gadających ze Sobą nie są jednak mobilne.

Lektura uruchomiła też wiele moich osobistych wspomnień, nie tyle odnoszących się do samego miejsca, w którym przez 29 lat jego istnienia nie byłem, ale do muzyki i artystów związanych z Mózgiem. Historie z książki mogłem więc uzupełniać swoimi – nierzadko też anegdotycznymi, jak ta o „ostatnim koncercie" grupy Mazzoll & Arhythmic Perfection w Warszawie. Klub Riviera albo Remont (nie pamiętam, bo mieściły się w jednym budynku), okres jeszcze wczesnoyassowy. Kiedy przyszedłem na koncert chwilę wcześniej, pomyślałem, że jest odwołany – na sali nie było nikogo. Potem dołączyło jednak jeszcze kilka osób i kilka następnych z obsługi klubu. Ewidentnie nie wszyscy byli zainteresowani tym, co ma się za chwilę wydarzyć. Mazzoll po wyjściu na scenę rozejrzał się po sali i powiedział: „Nie mam w zwyczaju nadawania tytułów swoim koncertom, ale ten postanowiłem zatytułować – ostatni koncert w Warszawie”. Sam koncert mimo skromnej publiczności wspominam dobrze, a jego tytuł okazał się na szczęście tylko symboliczny.

Innym wartym wspomnienia wydarzeniem był występ Mazzolla z zespołem przed Jamesem Brownem w Operze Leśnej w Sopocie w 1998 roku. Publiczność, która ściągnęła z całej Polski (i zapewne nie tylko), aby zobaczyć ojca chrzestnego soulu, była wyraźnie zaskoczona kompletnie inną estetyką muzyki, którą usłyszała. Może ktoś z czytelników był na tym koncercie i pamięta skład? W wyniku mojej niedawnej rozmowy na ten temat ze Sławkiem Janickim okazało się, że nie był to ani ten zapowiadany w programie Arhythmic Brain, ani Arhythmic Perfection…

Jubileuszowa książka Mózgu była też dobrym pretekstem do wyciągnięcia z półki trzydziestoletnich CD-ków, a pomyśleć, że kiedyś specjaliści straszyli 15-letnią żywotnością płyty kompaktowej. Nagrane w połowie lat 90. w Mózgu koncerty Trytonów, grupy Mazzoll & Arhythmic Perfection czy Łoskotu nadal brzmią świetnie i podejrzewam, że mogłyby dziś zaskoczyć niejednego słuchacza, który ze względu na wiek nie załapał się na tę muzykę schyłku ubiegłego stulecia (brzmi poważnie!).

Ale Mózg to przecież znacznie więcej niż yass. Z klubowego środowiska wyłoniły się, w czasach zdecydowanie już nam bliższych tak ważne formacje jak Stara Rzeka, Alameda, Intercity Ensemble, Malediwy. Sztuki wizualne i performance to odrębny temat, o którym można byłoby zapisać kolejną stronę. Bez wahania napiszę, że dla sceny muzyki improwizowanej, eksperymentalnej czy… niezdefiniowanej, to jedno z najważniejszych miejsc w Polsce, a pewnie także w Europie.

Najbardziej aktywny i dynamiczny rozwój ludzkiego mózgu to kilka pierwszych lat życia. Jednak pełną dojrzałość mózg osiąga po około 25 latach. Śledząc historię bydgoskiego klubu możemy dostrzec wiele analogii. Wydaje się to potwierdzać ostatnie zdanie Janickiego w urodzinowym wydawnictwie, że dziś Mózg „Potrafi się już wyciszyć, podjąć poważne wyzwania, zaopiekować się, dać dobry przykład i w skupieniu pracować nad kolejnymi sprawami – tak jak na trzydziestolatka przystało”.

Piotr Rytowski


[1] Tytuł został zaczerpnięty z piosenki Mózg nie jest w głowie z płyty Mazzoll, Kazik & Arhythmic Perfection – Rozmowy s catem.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO