Felieton Słowo

Down the Backstreets: Powrót Króla

Obrazek tytułowy

Eric B. & Rakim – Follow the Leader

Uni Records, 1988

W 1987 roku debiutanckim albumem Paid in Full Rakim bezpowrotnie i na wiele sposobów zmienił świat czarnej muzyki. Po pierwsze – na zawsze odsunął w niepamięć dotychczasową technikę raperską. Pionierską, ale w porównaniu do jego stylu brzmiącą archaicznie i zbyt prosto. Flow raperów kolejnej dekady oparty był na rewolucyjnym podejściu jego i nieco zapomnianego dziś Koola Moe Dee. Rakim zwielokrotniał rymy, umiejscawiał je wewnątrz wersów, przenosił frazy do kolejnych taktów – generalnie robił rzeczy, do których wcześniej niespecjalnie przykładano wagę. Dodatkowo jego stoicki styl stał w sprzeczności z energią ówczesnych gwiazd sceny, np. Run-D.M.C. i LL Cool J-a. Jak mówi sam Rakim, inspiracją było dla niego brzmienie saksofonu (na którym notabene potrafił grać). Oczywiście, nie wszyscy byli na taką zmianę gotowi. Podobno gdy Eric B. i Rakim nagrywali pierwszy album, w tym samym studiu Marley Marl i MC Shan tarzali się ze śmiechu i absolutnie nie wierzyli w powodzenie projektu. Historia zweryfikowała, kto miał rację.

Po drugie –Paid in Full pokazało wielu dotychczas nieprzekonanym, że rap jest wspaniałym narzędziem twórczym i pełnoprawnym gatunkiem muzycznym, w którym powstają dzieła będące potencjalnie ponadczasowymi klasykami. Lirycznie, utwory takie jak My Melody czy I Ain’t No Joke podniosły poprzeczkę rekordowo wysoko. Żeby liczyć się w branży, reszta artystów musiała za Rakimem nadążyć.

Stąd rok później duet Eric B. & Rakim miał trudniejsze zadanie – poziom konkurencji na scenie, którą sami odmienili, był o wiele wyższy. Przypomnijmy, w owym czasie wśród nowych grup i raperów byli m.in. Big Daddy Kane, Boogie Down Productions, Public Enemy, EPMD, Kool G Rap czy MC Lyte, a nadal liczyli się np. LL Cool J i Run-D.M.C. Trwała pierwsza złota era i unikatowe talenty pojawiały się z wcześniej niespotykaną częstotliwością. W ciągu kilku miesięcy nastąpiła rewolucja, za którą podążyli słuchacze, a przez którą wiele gwiazd ery oldschoolu popadło w kompletne zapomnienie. Rakim musiał zatem nadążyć za zmianami, które sam zainicjował, oraz zawsze obecnym w muzyce „syndromem drugiego albumu”. Jak potwierdzić swoją dominację, pokazać wszystkim adeptom miejsce w szeregu i utrzymać status Króla?

Eric B. i Rakim uznali, że zaczną już od tytułu albumu. „Podążaj za liderem” – chyba wszystko jasne. Kolejne kroki? Rozpoczęli album od trzech utworów, które do dzisiaj spokojnie mogą rywalizować w konkursie na najmocniejszą sekwencję w historii rapu: Follow the Leader, Microphone Fiend, Lyrics of Fury. Rakim już od pierwszych wersów rozstawia wszystkich rywali po kątach, pokazuje, że jest jeszcze lepszy niż na Paid in Full, i generalnie sprawia, że zeszyty rymów młodych raperów są rwane i spalane we frustracji. Poprzeczka znowu poszła do góry, wracamy do szkoły. Większość czasu Rakim spędza na braggadocio (czyli rapowych przechwałkach), ale w jego wykonaniu brzmi to jak inspirujące przemówienie generała po wielkim triumfie wojennym, a nie groźby aspirującego watażki. A gdy trzeba przejść w lżejsze klimaty, robi to bez problemu w Put Your Hands Together i The R.

Rakim ma głos, charyzmę, prezencję, kontrolę oddechu – jego styl można określić jednym słowem: „królewski”. W 1988 roku, przy braku mediów społecznościowych i mniejszym zainteresowaniu hip-hopem przez media, a co za tym idzie o wiele mniejszym dostępie fanów do artystów, Rakim roztaczał wokół siebie pewnego rodzaju mistyczną aurę. Już na Paid in Full opowiadał o naukach pięcioprocentowców, otaczał się prawdziwymi gangsterami i ubierał u legendy Harlemu – Dapper Dana. Raper R.A. The Rugged Man opowiadał w wywiadzie, że gdy szło się w tamtych czasach na koncert Rakima, to przez pierwsze kilkanaście minut publika stała jak wryta i przyglądała się mu jak żywej legendzie.

Muzycznie,Follow the Leader brzmi o wiele nowocześniej niż Paid in Full, które mocno opierało się na samplach Jamesa Browna. Drugi album zawiera bardziej rozbudowane i zróżnicowane produkcje. Eric B. i Rakim odpowiadają za wszystkie bity na albumie, a do pomocy przy żywych instrumentach zaciągnęli kuzyna Rakima Steviego Blassa Griffina. Nadal fundamentem produkcji pozostają jednak sample, a wśród wykorzystanych utworów znajdziemy doskonale znanych wykonawców, jak Funkadelic, The Eagles, The Wailers, Bob James czy Baby Huey. Jest też oczywiście James Brown. Są także bardzo ciekawe wybory, jak fragment utworu niemieckiej artystki disco Jackie Robinson. Wokalne i liryczne umiejętności Rakima pozwoliły na rozwinięcie skrzydeł w warstwie muzycznej. Przecież panowie mogli być pewni, że Rakim poradzi sobie z dostosowaniem się do zróżnicowanych bitów. Niektóre kawałki wydane dzisiaj nie brzmiałyby, co prawda, już świeżo, ale np. utwór tytułowy nawet po 30 latach robi wrażenie.

Follow the Leader było wielkim triumfem artystycznym i całkiem niezłym osiągnięciem komercyjnym – w zaledwie dwa miesiące album osiągnął status Złotej Płyty, czyli sprzedało się ponad 500 tysięcy jego egzemplarzy. Scena dalej się zmieniała, wielcy rapowi twórcy nadal wydawali wspaniałe, epokowe albumy, a tym samym wzajemnie motywowali się do dalszego rozwoju. Eric B. i Rakim powrócili dwa lata później, w 1990 roku, z albumem Let The Rhythm Hit ‘Em. Większość fanów oraz periodyków hip-hopowych była zachwycona (The Source przyznał płycie najwyższą ocenę – legendarne „pięć mikrofonów”, przedmiot pożądania całej sceny), w przeciwieństwie do mediów głównego nurtu. Tam pojawiały się już mniej entuzjastyczne recenzje, padały hasła o „powtórzeniu znanej formuły” i „przejściu do statusu dinozaurów”.

Niezależnie od takich recenzji – hip-hop wchodził wtedy w całkiem nową fazę. Sukces MC Hammera i Fresh Prince’a otworzył całkiem nowe drzwi, a kolejne pojawiające się nowe trendy wypychały Erica B. i Rakima na boczną ścieżkę. Tak to wyglądało przez całe dekady – raperzy mieli zazwyczaj krótkie okienko na osiągnięcie statusu megagwiazdy, nawet jeśli ich umiejętności wcale nie spadały. Duet rozpadł się po wydaniu czwartego albumu Don’t Sweat the Technique w 1992 roku. I chociaż Rakim pozostaje do dzisiaj hip-hopową arystokracją i każda nieliczna gościnna zwrotka i pojawienie się na żywo wzbudza emocje fanów, nigdy nie powróci 1988 rok. Wtedy Eric B. i Rakim byli bogami.

Adam Tkaczyk

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO