Wydaniem jubileuszowej płyty Easy! Wojciecha Karolaka Polskie Nagrania inaugurują w styczniu serię reedycji wybitnych płyt, które spotkało „zaszczytne wyróżnienie” publikacji poza serią Polish Jazz. „Easy!” jako płyta o rozrywkowym charakterze, ukazała się 45 lat temu.
Wojciech Karolak brak obecności w tym cyklu wydawniczym uznawał za… „zaszczytne wyróżnienie.” Jak mówił Krystianowi Brodackiemu w 1978 roku – „to sukces, którym może się poszczycić mało który z polskich jazzmanów.”
Osiem utworów, jakie złożyły się na program „Easy!” to w zdecydowanej większości kompozycje Karolaka. To materiał niezwykle kolorowy i plastyczny. Cudownie rozplanowane progresje akordów i rozwiązania aranżacyjne stanowią o sile takich utworów, jak „Why not Samba”, z lekkością poprowadzonym przez Novi Singers czy tytułowym „Easy” opartym o prosty temat z ciekawie rozplanowaną instrumentacją i śpiewną solówką Zbigniewa Namysłowskiego. Uwagę zwracają oczywiście też solowe popisy lidera – wysmakowane, nienachalne i intrygujące w warstwie brzmieniowej: połączenie Hammondów, Farfisy oraz kilku przystawek modyfikujących brzmienie jest kolejnym znakiem rozpoznawczym artysty. Z kolei intrygujące cyfry z „DACP 796 Endless Transit”, czyli kolejnego tytułu z płyty to numer rejestracyjny samochodu Forda Transita Michała Urbaniaka, którym artyści przemierzali Europę podczas wspólnej trasy koncertowej. Poczucie humoru Wojciecha Karolaka przejawia się nie tylko w tytule czy radosnej melodyce, ale także w symbolicznym „mordzie” dokonanym na flecie w końcówce utworu, mimo zamiłowania do fletów, które często pojawiają się w big-bandowych aranżacjach obecnych na tej płycie. Nota bene motyw fletu to cytat z „Flipa i Flapa”!
Druga płyta Novi Singers Torpedo również ukazała się poza serią. Jej sukces dowodzi dlaczego zespół NOVI wygrywał w latach 70. rankingi amerykańskiego DownBeat. Torpedo starało się uciekać od wyraźnej kategoryzacji i gatunkowej przynależności. Może właśnie dlatego ukazało się poza Polish Jazz? Dziś album Torpedo trafia do serii „Polish Jazz Masters” jako kolejny tytuł wydany w ramach nowego cyklu. Jakość i szata graficzna serii zbliżona będzie do reedycji Polish Jazz, ale ujednolicona kolorystycznie w czerni i srebrze.
„Torpedo”, podobnie jak debiut, wypełniony jest wyłącznie autorskimi kompozycjami członków zespołu. Silną reprezentację na płycie stanowią fascynacje soulowo-funkowe. Kazimierz Czyż na stronach „Jazzu” określał „Torpedo” mianem antologii osiągnięć zespołu. Charakterystyczne brzmienie kwartetu i osławiona lekkość interpretacji sprawiają, że zapomina się o tym, że to przecież nie instrumenty muzyczne a głos ludzki. Najważniejszy jest swing, którym naładowane są wszystkie utwory płyty. To jedenaście idealnie pasujących i działających części, brak tylko napisu: „Uwaga! Słuchać w skupieniu!”
Mimo nieco rozrywkowego charakteru muzyki, na „Torpedo” to właśnie jazz jest solidnym fundamentem całości. Wynika to z pomysłu na cały album: by pokazać różne jazzowe style, jakie przez kilkadziesiąt lat podbijały świat, ale w formule rozpisanej głównie na ludzkie głosy. Stąd na płycie gorąco swingujący „Wujek Gucio” z pięknymi partiami solowymi sąsiaduje z nostalgiczną balladą „Ostatni dzień na Bondi Beach”, a tradycyjne w swojej formie „Właśnie teraz” z przepełnionym soulową ekspresją „Psychologicznie-Fizjologicznie”. W programie płyty znalazły się też m.in. „Hurry, Hurry”, przedstawione w formie tematu z wariacjami (zapowiadanymi przez kolejnych członków zespołu) oraz anonimowa kompozycja „Quartus” z 1543 roku, która – wykonana a capella – daje doskonałe wyobrażenie o możliwościach kwartetu i niejako zwiastuje to, co za rok wokaliści zrobią z twórczością Fryderyka Chopina.
Bernard Kawka bardzo nie chciał, by zespół był jeszcze jedną grupą jazzową: „Panuje epidemia opisywania i szufladkowania wszystkiego. Każdy próbuje wszystko skatalogować i poukładać. (…) Dlatego powiedziałem Andrzejowi Dąbrowskiemu, gdy przeprowadzał ze mną wywiad, że Novi nie jest zespołem jazzowym. Oczywiście śpiewamy improwizowaną muzykę, a improwizowana muzyka to jazz. Ale człowieku, gdy ja jestem na scenie, to nie zastanawiam się nad definicjami! Po prostu chcę, żeby to było dobre!”