! Wywiad

Damian Kostka: Krok w dobrą stronę

Obrazek tytułowy

fot. Patryk Grams

Rules For Being Human to pierwsza autorska płyta kontrabasisty Damiana Kostki. Muzyk wcześniej współpracował m.in. ze Stanleyem Jordanem, Chico Freemanem, Jeanem-Lukiem Pontym, Włodkiem Pawlikiem, Leszkiem Możdżerem oraz zespołami Skalpel, Weezdob Collective i ZK Collaboration. Spełnia się też jako wykładowca kontrabasu i gitary basowej na Wydziale Jazzu i Muzyki Estradowej Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu.

Muzyczna zawartość albumu Rules For Being Human w zamierzeniu twórcy odzwierciedla odczucia człowieka wkraczającego na nowe terytorium. Damiana Kostkę wspomagają: Kuba Marciniak (saksofon tenorowy, flet), Cyprian Baszyński (trąbka, flugelhorn), Jacek Szwaj (fortepian) i Mateusz Brzostowski (perkusja). Za okładkę odpowiada Martyna Rzepecka.

DamianKostka_okładka 1.jpg


Mateusz Sroczyński: Jakie są według ciebie tytułowe zasady bycia człowiekiem?

Damian Kostka: Wciąż poszukiwać czegoś nowego w życiu i nie bać się popełnianych po drodze błędów. Bo tak naprawdę są one ważniejsze od naszych sukcesów. W nich leży esencja naszego rozwoju. Człowiek z natury woli czuć się bezpiecznie, stąd wywodzi się jego lęk przed czymś nowym. Sztuką jest dla mnie znaleźć w sobie odwagę i determinację każdego dnia, gdy świat zewnętrzny usilnie próbuje nam to odebrać. Staram się każdego dnia wychodzić mu naprzeciw najlepiej jak potrafię.

Tytuł płyty niejako opisuje proces jej powstawania. Pełen wątpliwości, frustracji, ale i momentów zachwytu. Nie należę do tych kompozytorów, którzy napiszą piękny utwór na kolanie. Dla mnie raczej była to długa i wyboista droga, podczas której wiele się nauczyłem. O sobie samym, czyli o człowieku.

Mówisz w materiałach prasowych, że zawarłeś na płycie odczucia człowieka wkraczającego na nowe terytorium. Jak to jest wypłynąć w końcu na wody autorskiego grania?

To wspaniałe uczucie. Myślałem o tym długo, wmawiając sobie ciągle, że nie mam czasu ze względu na intensywną pracę w roli sidemana. Pandemia skutecznie odebrała mi tę wymówkę [śmiech]. Wtedy wyszły na wierzch prawdziwe odczucia powstrzymujące mnie od działania. Wieloletnia praca z doświadczonymi kompozytorami sprawiała, że czułem się nieśmiało i ciężko było mi docenić własne pomysły. Wiele utworów zostało rozpoczętych i nigdy niedokończonych. Sporo czasu zajęła mi zmiana sposobu, w jaki postrzegałem swoje pomysły, ale postanowiłem uparcie pisać do skutku. Myślę, że dzięki temu jestem dzisiaj w pełni zadowolony z każdego utworu na tej płycie i czuję dużą satysfakcję, że udało mi się doprowadzić temat do końca.

Można spodziewać się na twojej płycie czegoś niepokojącego. Okładka Martyny Rzepeckiej przedstawia według mnie jakiś nerw płynący z wnętrza człowieka. Ale okazuje się, żemuzyka jest bardzo pogodna i przestrzenna.

Dobrze to ująłeś, w dodatku Martyna przy naszym pierwszym spotkaniu powiedziała coś bardzo podobnego. Że jej styl jest raczej mroczny, a moja muzyka wydaje jej się raczej pogodna. Okładka rzeczywiście przedstawia człowieka ograniczonego. Uwięzionego przez samego siebie. W pewnym sensie obrazuje moje początki pisania tej muzyki. Efekt zawarty na krążku to już wizja człowieka wyprostowanego, otwartego na nowe wyzwania i możliwości.Wprawdzie nie uznawałem swoich utworów za jakieś szczególnie pogodne, ale skoro nie pierwsza osoba mi to mówi... to coś musi w tym być.

Najwięcej ciepła wprowadza brzmienie fletu Kuby Marciniaka. On i Jacek Szwaj dostali chyba najwięcej miejsca w twoich kompozycjach.

Kuba był pierwszą osobą, o której pomyślałem. Znamy się i gramy razem od 16 lat. Jego brzmienie i sposób frazowania jest nie do podrobienia. Unika typowych saksofonowych zagrywek na rzecz melodii. Znajduje te „właściwe dźwięki”. Wiedziałem, że jego głos idealnie wypełni przestrzeń obecną w mojej muzyce. Jacka też znam bardzo długo. Podobnie jak ja docenia elementy programowe w muzyce. Umie zagrać bardzo subtelnie, miękkim brzmieniem, a barwa fortepianu zdecydowanie pasuje do rodzaju muzyki, jaką napisałem. Stanowi podstawę klimatu, jaki chciałem stworzyć.

Jak trafiłeś na resztę towarzyszącego ci składu?

Postawiłem na zespół złożony z osób, które dobrze znam. Jacek Szwaji Mateusz Brzostowski to muzycy, z którymi doskonale mi się gra. Wiedziałem, że stworzymy razem solidną podstawę. Zakochałem się też we współbrzmieniu fletu z trąbką, gdy po raz pierwszy usłyszałem Elenę Pinderhughes grającą z Christianem Scottem. Wiedziałem, że Kuba ma ten instrument opanowany, co jest rzadkością u saksofonistów, którzy znacznie częściej sięgają po klarnet. Długo zastanawiałem się nad trębaczem, który zagra też na flugelhornie. Padło na Cypriana Baszyńskiego, z czego jestem bardzo zadowolony.

Pisząc utwory, nie trzymałem się kurczowo założenia, że instrumenty dęte grają razem melodie unisono czy w dwugłosie. Czasem wolałem, by jeden z nich przejął główną rolę melodyczną, a drugi stanowił uzupełnienie akompaniamentu, jak np. w utworze That Inner Bitch. Z drugiej strony miewałem pomysły na to, by instrumenty wchodziły w dialog między sobą, grając niekiedy osobne melodie, tak jak w tytułowym utworze.

Pozostawiłeś muzykom przestrzeń na improwizacje czy mamy do czynienia z brakiem przypadkowych dźwięków?

Pisząc utwory, sporo elementów miałem zaplanowanych, z doświadczenia wiedziałem jednak, że muzycy na pewno to zmienią [śmiech]. To piękny proces zachodzący w muzyce jazzowej, gdy zespół daje coś od siebie, interpretuje twoje pomysły na swój indywidualny sposób. Zresztą nie mieliśmy dużo czasu na szczegółową pracę nad każdym z utworów. Weszliśmy do studia po jednej krótkiej próbie w przeddzień, co dało nam duże pole do improwizacji. Wiele rzeczy stanowiło efekt właściwego momentu uchwyconego na „taśmie”. I chyba tak to powinno wyglądać w jazzie.

Jak twoja kariera akademicka wpływa na proces komponowania? Inaczej się podchodzi do muzyki, kiedy ma się tak duże zaplecze teoretyczne?

Trudno powiedzieć. Być może ma ona wpływ na moją skrupulatność przy pisaniu muzyki. Z drugiej strony odzwierciedla to mój charakter. Chcę być pewien tego, co stworzyłem. Że to rzeczywiście to, co chciałem stworzyć. Przykładam dużą wagę do dokładności zapisu. Nie chcę, by moje nuty pozostawiały jakieś wątpliwości. Ale myślę, że to dobra cecha. Często spotykam się z zapisami pełnymi niejasności, następnie dowiadując się, że kompozytor wymaga ode mnie czegoś bardzo konkretnego. I w drugą stronę zapis często jest bardzo konkretny, a lider liczy na moją kreatywność. Także myślę, że akademia ma wpływ na to, w jaki sposób piszę utwory, ale nie na to, jakie są to utwory.

Współpraca z którymi twórcami najbardziej wpłynęła na twój autorski materiał?

W zasadzie chciałem, by mój autorski materiał był inny niż muzyka, którą wykonuję z innymi twórcami. Dużo projektów, w których biorę udział, to muzyka pełna ekspresji, często skomplikowana pod względem rytmicznym i technicznym. Bardzo intensywna. Nie ma w tym oczywiście nic złego. Stanowi to dla mnie duże wyzwanie oraz daje dużo radości. Pragnąłem jednak stworzyć coś spokojniejszego, skupiającego się na brzmieniu, przestrzeni i melodii. Bardziej odzwierciedlającego mnie i mój charakter.

Inspirujesz się kinem? Za każdym razem, gdy słuchałem płyty, zwracałem uwagę na jej filmowy potencjał.

Dziękuję ci za tę uwagę, poniekąd trochę liczyłem na takie skojarzenia z moją muzyką.Wprawdzie nie mógłbym nazwać siebie wielkim fanem kina, gdyż nie daję sobie zbyt dużo czasu na oglądanie filmów, ale zdecydowanie pociąga mnie muzyka o charakterze programowym. Budząca emocje i rozmaite skojarzenia, co ma bezpośredni związek z muzyką filmową. Sugestywność dźwięków i klimatu, jaki stwarza dana kompozycja, są dla mnie bardzo ważnym czynnikiem w procesie komponowania.

Planujesz kontynuowanie tworzenia autorskiego materiału?

Na pewno chciałbym zagrać trochę koncertów z muzyką z płyty.Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia. Marzy mi się coś z wokalem lub kwartetem smyczkowym. Ale wszystko w swoim czasie. Na razie cieszę się z premiery mojegodebiutu. To na pewno jest dla mnie duży krok. Krok w dobrą stronę, za co jestem bardzo wdzięczny.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO