News

Dionizy Piątkowski o jesienno-zimowych planach koncertowych Ery Jazzu

Obrazek tytułowy

Podczas domowej wizyty u Dionizego Piątkowskiego miałem okazję porozmawiać na tematy nas łączące, a więc miłość do Muzyki, a przy okazji poprosić o opowiedzenie o planach koncertowych tegorocznego jesienno-zimowego sezonu koncertowego.

John Scofield

- Chciałbym abyś opowiedział dziś o najbliższych planach koncertowych ''Ery Jazzu''.
- Trzynasty sezon ''Ery Jazzu'' rozpoczynamy jak zwykle dużym wydarzeniem, czyli galą w Sali Kongresowej. Tym razem gościem będzie artysta, z którym kilkakrotnie już współpracowałem i z którym świetnie mi się pracuje i ... chyba duża nić sympatii nas łączy - myślę o wybitnym gitarzyście: Johnie Scofieldzie.
Ma dziś miejsce sytuacja bardzo szczególna: właśnie otrzymałem potwierdzenie, że John Scofield pojawi się w Warszawie dzień wcześniej i poprowadzi z młodymi gitarzystami specjalne warsztaty jazzowe. Jest to ewenement w skali przedsięwzięć ''Ery Jazzu'', bowiem warsztaty które dotychczas przeprowadzaliśmy obejmowały wspaniałych artystów, ale nie tak wielkich gigantów, wręcz: profesorów jazzu. John zgodził się na krótkie spotkanie w przeddzień koncertu: 5 października w warszawskim klubie ''Chwila'' -zapraszamy wszystkich gitarzystów, którzy poprzez nasze strony mogą się tam ''zamontować''!

Myślę, że będzie to ciekawe spotkanie z wielkim artystą, ale jeszcze ciekawsze będzie chyba spotkanie z Johnem Scofieldem i jego nowym kwartetem podczas koncertu dzień później. Nowym, bo co roku Scofield nagrywa coraz ciekawsze płyty; one z jednej strony są bardzo jazzowe, a z drugiej bardzo ciążą nad tym wszystkim co ja osobiście bardzo lubię, czyli takimi korzeniami muzyki amerykańskiej i połączeniem muzyki bluesowej, soulowej, czy tak jak w przypadku ostatniej jego propozycji: rhythm and bluesa. Te wszystkie jego płyty z repertuarem np. Raya Charlesa albo te wszystkie nagrania, gdzie miast pianisty jest artysta grający na organach Hammonda wprowadzają taki klimat i nastrój, że ten John Scofield z gitarą okazuje się być po prostu takim fajnym jazzowym ''smutasem''.

- Podczas gali 6 października w Warszawie czeka nas też drugi koncert z trochę jakby ''innej bajki''...
- Próbujemy ukazać różne oblicza i nastroje wielkiej muzyki jazzowej, ale także jej okolic. Z racji mojego wykształcenia i mojej drugiej pasji, czyli muzyki etnicznej, ludowej, od czasu do czasu pokazuję w ramach ''Ery Jazzu'' artystów z nurtu world music (tak to się górnolotnie nazywa). Szukam takich ciekawostek, które są albo bardzo dobrze znane, albo też warte poznania. Jako pierwsi pokazaliśmy w Polsce np Angelique Kidjo, o której przedtem niewiele osób słyszało, pokazaliśmy też tak wspaniałe projekty jak Dee Dee Bridgewater z muzykami z Mali. Teraz jest sytuacja podobna bo zapraszamy artystów, którzy pojawili się m.in. na Festiwalu Heinekena, czyli ogromnym open air kilka lat temu.
Z afrykańskiego Mali przybywają do nas dwaj ociemniali artyści: małżeństwo Amadou & Mariam z ogromnym zespołem (11 osób na estradzie), którzy tworzą funkowo afro-jazzowy show. Pytany wielokrotnie o to, jak połączyłem te dwa rózne światy, czyli Johna Scofielda i afrykańską muzykę, odpowiadam najprościej: zarówno w propozycjach Johna Scofielda, jak i naszych afrykanerów jest dużo naturalnej jazzowej, korzennej inspiracji; czyli u Scofielda jest to fascynacja rhythm and bluesem, a w Amadou & Mariam - afrykańskimi rytmami. Myślę że będzie to wspaniała duża gala, gdyż to są dwa jakby zupełnie niezależne koncerty - na początek John Scofield, a później po przerwie Amadou & Mariam. Szczególnie zapraszam na ten drugi koncert, bowiem ukazuje on miejsce w jakim znajduje się ''Era Jazzu'' dziś; jesteśmy po kilkunastu latach obecności na rynku, pokazujemy zawsze to, co jest modne, ciekawe i również w jakimś stopniu komercyjne. Staramy się jednak unikać tzw. ''grania po publikę'', a więc za każdym razem koncerty jakie organizujemy są jedynymi w Polsce. Zapraszamy artystów, którzy przyjeżdżają tylko i wyłącznie na koncerty ''Ery Jazzu'' i którzy przyjeżdżają najczęściej z nowym programem lub nową płytą. Tak jest w tym roku w sytuacji Johna Scofielda; John promuje w Europie płytę nagraną parę miesięcy temu z przebojami m.in. The Beatles, a więc taką bardzo słodką rzecz.

- Oprócz dużych koncertów co jakiś czas ''Era Jazzu'' organizuje też serię mniejszych. Czego możemy spodziewać się w tym sezonie?
- Wracamy do koncepcji, która jest dziś bardzo powszechna w naszym dużym projekcie, mianowicie raz w roku z ''Erą Jazzu'' pojawiamy się w całej Polsce organizując mini trasy koncertowe obejmujące wiele miast i wiele wspaniałych klubów w naszym kraju. Najczęściej są to koncerty, które niekoniecznie są bardzo związane z podłożem jazzowym (tak jak w ub. roku kiedy po raz pierwszy w Polsce pokazaliśmy Nathana Williamsa & Zydeco Band). Tym razem ''przywożę'' weteranów muzyki bluesowej (ale nie bluesa korzennego: chicagowsko-południowego): braci Holmes, którzy uchodzą za weteranów i gigantów muzyki bluesowo-folkowej, a nawet soulowej. Artyści ci są rozchwytywani przez największych i najwybitniejszych wykonawców muzyki tzw. rozrywkowej - nagrywają i koncertują z jednej strony z Willie Nelsonem i Bobem Dylanem, ale także biorą udział w nagraniach i koncertach Bruce'a Springsteena. Trio The Holmes Brothers objedzie z ''Erą Jazzu'' pięć miejsc - pojawimy się w Warszawie w klubie ''Palladium'' (04.11), w Poznaniu (05.11: ''Blue Note''), w Gdyni (06.11: klub ''Ucho''), zagramy w łódzkiej ''Wytwórnii'' (07.11) i na finał w Krakowie pojawimy się w klubie ''Lizard King'' (08.11).

- Co ''Era Jazzu'' planuje w tym roku na święta?
- Myślę, że jest to taka tradycja, która wpisała się na trwałe do kalendarza: każdego roku w grudniu organizujemy ,,Christmas Concert''. To takie hasło bardzo modne i pojemne w czasie grudniowych wieczorów, lecz ja staram się pokazać artystów, którzy niekoniecznie przyjeżdżają z typowym programem świątecznym. Czasami namawiamy ich, aby zagrali w klimacie i brzmieniu bożonarodzeniowym - raz to się udaje lepiej, raz gorzej. ''Gorzej'' było np. w przypadku Diany Krall, która nie chciała wykonać żadnej kolędy czy pastorałki, ale czasami udaje nam się stworzyć taki projekt, jak w ub. roku, kiedy Carla Bley zagrała swój słynny program ''Christmas Carols'' z kwartetem dętym. Była to bardzo szczególna sytuacja, bo mieliśmy wówczas chyba dużo więcej muzyki klasycznej niż jazzu.
W tym roku po raz kolejny zapraszam do Polski wokalistkę, która, gdy była u nas 4 lata temu odbierała Grammy Awards, a film, ("Good Night and Good Luck" - przyp. RR) w którym występowała i w którym wykorzystana była jej muzyka, zdobył Oscara. Pojawi się jedna z najważniejszych wokalistek jazzu: Dianne Reeves z projektem, który jest autentycznie ''christmas''. Gdy kilka lat temu Reeves wydała płytę ''Christmas Time is Here '', wydawało mi się, iż jest to taka płyta, którą najczęściej artyści nagrywają, kiedy już nie ma pomysłu na kolejny album. Wydają album typu ''The Best of...'' - a po płycie z największymi przebojami ukazuje się płyta ,,Christmas'', którą każdy kupi na Gwiazdkę. W tym przypadku jednak bardzo mile się rozczarowałem. Jest to bowiem bardzo jazzowa płyta, która została tak skonstruowana że tych pastorałek jest zaledwie jak na ''liźnięcie''. Jest to płyta bardzo swingowa i silnie osadzona w wokalistyce jazzowej typu Carmen McRae czy Sara Vaughn... Bardzo ciepłe granie. Dianne Reeves przyjeżdża z zespołem tylko na cztery czy pięć koncertów w Europie, a do Warszawy przylatuje na jedyny koncert w Polsce 7 grudnia i myślę, że ta kolejna wspaniała Gala Świąteczna ''Ery Jazzu'' będzie mocnym punktem pośród jej kilku koncertów w Europie.

- Znamy już zatem cały program ''Ery Jazzu'' do końca bieżącego roku. Czy uchylisz rąbka tajemnicy związanej z planami na rok 2012?
- Na przyszły rok mamy pomysły, które będą realizowane jak zwykle w ramach tych projektów jakie do tej pory były główną osnową ''Ery Jazzu'', a więc koncertów galowych. Myślę również o czymś w rodzaju festiwalu, który połączyłby polską muzykę jazzową z artystami zza granicy, jacy chętnie by się włączyli w takie przedsięwzięcie, pojawią się też trasy koncertowe po klubach. Już dziś mogę zdradzić, iż 19 kwietnia wystąpi pod naszą flagą słynne trio Medeski-Martin-Woods. Tych projektów jest coraz więcej, szczęśliwie możemy planować je z dużym wyprzedzeniem, co trochę wyróżnia nasze imprezy pośród innych, bowiem dzięki temu wszyscy wiedzą z dużym wyprzedzeniem o tym, co wydarzy się pod flagą ''Ery Jazzu''. Taka jest specyfika naszych imprez; nie są to koncerty czy festiwale typu last minute, kiedy bierzemy artystów niejako ''z rozpędu''; staram się dobierać takich wykonawców, którzy ''porażają'' swoją muzyką.
Chciałbym aby każdy słuchacz, każdy widz przychodzący na koncert ''Ery Jazzu'' został ''porażony'' pozytywnie i myślę że po tych kilkunastu latach nam się to udało.

- Najbliższym wydarzeniem jest ''Gala Ery Jazzu'', dwa koncerty jeden po drugim: Amadou & Mariam oraz John Scofield, którego ''ściągasz'' do Polski już nie po raz pierwszy. Jakie masz doświadczenia z Johnem Scofieldem związane ze współpracą podczas organizowania poprzednich koncertów?
- Jestem zaprzyjaźniony ze Scofieldem i jego małżonką, która jest jego managerem. Wydaje mi się, iż nasza współpraca jest niezwykle ciekawa, bowiem za każdym razem John pokazuje inne oblicze swojej muzyki. Myśmy robili już trasę koncertową, na której J.Scofield pojawiał się w kwartecie, lecz tym razem jest to zupełnie inny kwartet i nieco inna muzyka.
Pamiętam taką sytuację, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz wiele lat temu, kiedy w Polsce nie wszystko funkcjonowało jeszcze tak, jak teraz; mam na myśli całe zaplecze techniczne związane z produkcją koncertów. Było chyba wówczas pięć czy sześć koncertów Scofielda w Polsce, a John potrzebował do swojej gitary bardzo specyficzny wzmacniacz. Ten wzmacniacz był, tylko sytuacja wymknęła się jakby spod kontroli: jeździł za nami z jednodniowym opóźnieniem. Firma nagłaśniająca, która miała podstawić ten wzmacniacz w Poznaniu, wysłała go do Krakowa a kiedy z Johnem jechaliśmy do Warszawy, wzmacniacz był wysyłany do Krakowa. Na pierwszym koncercie ze strony Johna było wielkie zdziwienie: dlaczego nie ma tego wzmacniacza, który być powinien, na drugim żartowaliśmy, że ten wzmacniacz ''za chwilę'' będzie, gdyż po prostu codziennie pojawia się w miejscach w których byliśmy poprzedniego dnia. Pamiętam że na ostatnim koncercie (bodajże we Wrocławiu) John powiedział: ''Wiesz co? Nie szukajmy już tego wzmacniacza po Polsce bo on na pewno do nas nie dotrze''. Wzmacniacz dotarł, a John był szczęśliwy i nie miał jakichkolwiek pretensji dotyczących tego, że jakoś tego nie udało się dopilnować do końca. Wspaniały facet! Myślę, że dzięki temu, jak wspaniałym jest człowiekiem, udało mi się namówić go na spotkanie warsztatowe w przeddzień koncertu.
John jest w tej chwili w trzytygodniowej trasie koncertowej, a wszyscy, którzy choć trochę przyglądają się życiu koncertowemu muzyków wiedzą że granie koncertów przez 3 tygodnie dzień po dniu jest mordęgą przerażającą; artysta już nie kojarzy czy jest w Warszawie, Amsterdamie czy Londynie - rytm jest następujący: lotnisko, przelot, próba, koncert, hotel... i od początku: lotnisko, przelot... 5 października w ciągu tych trzech tygodni John Scofield miał jedyny wolny wieczór, czyli taki kiedy będzie odpoczywał w hotelu nie ruszając się z niego choćby na 20 metrów. Udało mi się go jednak po krótkiej rozmowie telefonicznej namówić na warsztay i zasugerować że wielu młodych muzyków z Polski chciałoby go przede wszystkim poznać i spotkać się z nim, a jeśli do tego pokaże im parę sztuczek jazzowych - będzie bardzo fajnie.
Myślę. że będzie to udany prolog do wydarzenia jakim będzie koncert następnego dnia.

- Dziękuję serdecznie za rozmowę.
- Dziękuję i zapraszam na wszystkie koncerty z flagą ''Ery Jazzu''

Rozmawiał Robert Ratajczak
longplay@radiojazz.fm

Dionizy Piątkowski od lat jest animatorem jazzu w Polsce a jego ,,dzieckiem'' jest Era Jazzu - cykl koncertów ukazujących największych artystów, lub jak sam woli określać ten projekt: ,,wiecznie trwający festiwal jazzowy''. Jest autorem pierwszej polskiej ,,Encyklopedii Muzyki Jazzowej'' wydanej w dwóch tomach przez wyd. Atena w 1999 roku, a także kilku książek, spośród których.,,Czas Komedy'' wkrótce ukaże się w zupełnie nowej, poszerzonej wersji. Dotychczas w polskiej prasie ukazało się ponad 4 tys. artykułów muzycznych i publikacji Jego autorstwa.
,,Sprowadził'' do Polski niezliczoną ilość Artystów ,,z najwyższej półki'', a ponieważ zawsze stara się towarzyszyć muzykom podczas pobytu w Polsce -z wieloma łączy go towarzyska zażyłość. Przeprowadził setki wywiadów z największymi jazzmanami świata i jest jednym z największych pasjonatów jazzu w Polsce a o jego kolekcji płyt krążą już legendy.

alt

The Holmes Brothers

alt

Dianne Reeves

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO