Kanon Jazzu

LOUIS ARMSTRONG: Louis Armstrong Plays W.C.Handy

Obrazek tytułowy

Nazwisko amerykańskiego kompozytora i kornecisty W.C.Handy'ego, zwanego ''ojcem bluesa'', kojarzone jest przede wszystkim z wieloma ponadczasowymi standardami muzyki bluesowej wszechczasów, takimi jak choćby: ''St.Louis Blues'' czy ''Beale Street Blues''. Louis Armstrong wielokrotnie podczas swej działalności sięgał po jego utwory. W roku 1954 ''Satchmo'' postanowił jednak nagrać całą płytę poswięconą jego kompozycjom, która okazała się jednym z najlepszych albumów Armstronga, do dziś uważanym bezsprzecznie za kamień milowy zarówno bluesa, jak i jazzu. Płyta ta bowiem była pierwszym, tak spektakularnym ukazaniem silnych powiązań klasycznego bluesa z jazzem i swego rodzaju fuzją gatunkową.

Louis Armstrong, Louis Armstrong Plays W.C.Handy (1954, Columbia CL 591)

Cały ówczesny zespół Armstronga robił wrażenie zachwyconego wręcz świeżością pomysłu lidera w stosunku do jazzowych interpretacji kompozycji Handy'ego.
Blisko 9-minutowa wersja: ''St.Louis Blues'' otwierająca ten legendarny album, to nagranie będące niejako wzorcową interpretacją tego tematu. W owych czasach nagranie bluesowego utworu w tak rozbudowanej wersji, było również swego rodzaju novum. Dowcipny wokal Velmy Middleton, majestatycznie brzmiąca trąbka Louisa i doskonałe partie puzonu Trummy'ego Younga sprawiają, że nagrania słucha się doskonale, pomimo tego, żw pochodzi sprzed ponad pół wieku. To właśnie interpretacja zespołu Satchma przyczyniła się do gigantycznej popularności tematu i uczynienia z niego niedoścignionego wzorca, mogącego znaleźć się w BIPM w Sevres (Międzynarodowe Biuro Miar i Wag) jako wzorzec bluesa. ''St.Louis Blues'' to jeden z tych światowych standardów, po które najczęściej sięgają muzycy jazzowi i bluesmani (w roku 2011 wspaniałą i ukazującą nieco inne oblicze utworu zarejestrowali Jarek Śmietana i Wojtek Karolak na płycie ''I Love The Blues''). Standard ten przyczynił się też do powstania kroku tanecznego, zwanego później foxtrotem. Podobno, gdy sam W.C.Handy usłyszał tę wersję w 1954 roku (będąc już u schyłku życia niewidomym i schorowanym) rozpłakał się ze wzruszenia nad tak doskonałą interpretacją napisanego przez siebie przed 40-laty tematu.
Płyta: ''Louis Armstrong Plays W.C.Handy'' to nie tylko jednak: ''St.Louis Blues''. W zbiorze zachwyca każde spośród nagrań, podczas których nie można oprzeć się wrażeniu, iż Satchmo był w tym okresie niezwykle szczęśliwym. Wyzwolony z ram wcześniejszej konwecji - z jaką był kojarzony od lat 20-tych ub. wieku - znajdował się wówczas u szczytu swej spektakularnej kariery. Także muzycy, z jakimi nagrywał ten longplay, okazali się wspaniałym składem.
Klarnet Barney'a Bigarda doskonale przekomarza się z wokalem i partiami trąbki Armstronga w ''Yellow Dog Blues''.
W bardziej charakterystycznym dla wcześniejszych dokonań Armstronga klimacie utrzymana jest natomiast kompozycja ''Loveless Love'', zaśpiewana w duecie z E.Middleton w charakterystycznej wesołej i roztańczonej manierze z wspaniałymi partiami dętymi Younga, Bigarda i Mistrza.
''Blues ciotki Hagar'' oparty na typowych bluesowych akordach to popis Armstronga wygrywającego poruszające partie, lecz także okraszony bluesowym wokalem przy akompaniamencie Younga.
''Long Gone'' to kolejny zaśpiewany przez Satchmo w duecie z Middleton temat. ''Paraliżujące'' są wręcz ''hałaśliwe'' partie puzonu i improwizacje Armstronga i Younga. To także wspaniała zabawa, w której uczestniczymy słuchając tej interpretacji.
Kolejnym na płycie jest drugi z najsłynniejszych tematów Handy'ego: ''The Memphis Blues''. Niemal melorecytowany w bluesowej manierze tekst charakterystycznym zachrypniętym głosem, w towarzystwie puzonu i ''rozśpiewanego'' klarnetu... Wreszcie Mistrz dołącza do nich wygrywając chyba jedną ze swych najwspanialszych solówek z lat 50-tych... Szkoda, że to tylko 3 minuty.
Kolejny ''pomnik'' to ''Beale Street Blues''. Jakże doskonałym bluesowym wokalistą był Louis Armstrong! Sekcja rytmiczna wraz z wspaniałymi akcentami fortepianu Billy'ego Kyle doskonale ''zapodaje bluesa'', a w drugiej części -oczywiście solo trąbki. Rozbudowane do granic możliwości, rozimprowizowane... genialne!
W ''Ole Miss Blues'' nadszedł czas na jeszcze więcej improwizowanych nut; świetna partia solowa kontrabasu Arvela Shawa, klarnet Bigarda, trąbka, powalające solówki perkusyjne Barreta Deemsa... ''Jest na czym ucho zawiesić'' - doprawdy!
''Chantez Les Bas'' utrzymany w średnim tempie, rzewny zaśpiewany po raz kolejny w duecie z Middleton: ''Hesitating Blues'' i klasyczny: ''Atlanta Blues'' kończą podstawowy program płyty.
Wersja CD wydana po latach została doskonale zremasterowana i brzmi wyśmienicie! Płyta uzupełniona została bonusami i ''rozbudowana'' do siedemdziesięciukilku minut, m.in. krótkim wywiadem z samym W.C.Handy'm odnalezionym w archiwach z 1956 roku, oraz kilkoma nagraniami z prób z 12 lipca 1954
Płytą tą Armstrong oddał hołd człowiekowi, dzięki któremu, jak sam twierdził: nie byłby tym, kim się stał; swojemu inspiratorowi i przyjacielowi.

(199, Columbia – CK 64925)

St.Louis Blues;
Yellow Dog Blues;
Loveless Love;
Aunt Hagar's Blues;
Long Gone (From The Bowling Green);
The Memphis Blues (Or Mister Crump);
Beale Street Blues;
Ole Miss Blues;
Chantez Les Bas (Sing 'Em Low);
Hesitating Blues;
Atlanta Blues (Make Me One Pallet On Your Floor);
bonus tracks:
George Avakian's Interview with W.C.Handy;
Loveless Love (rehearsal sequence);
Hesitating Blues (rehearsal sequence);
Alligator Story;
Long Gone (From The Bowling Green) (rehearsal sequence)

muzycy

Louis Armstrong - trąbka, wokal
Trummy Young - puzon
Barney Bigard - klarnet
Billy Kyle - fortepian
Arvell Shaw - kontrabas
Barrett Deems - perkusja
Velma Middleton - wokal

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO