Płyta tygodnia Płyty Recenzja

Emil Viklicky / Miroslav Bukovsky / John Mackey – Wangaratta

Obrazek tytułowy

Dawno nie trafiłem tak przypadkowo na tak niespodziewany i egzotyczny, a zarazem tak mi bliski album, jak Wangaratta. Nagranie powstało w 2018 roku na festiwalu jazzu i bluesa w miasteczku Wangaratta, leżącego na drodze, którą jeździ się pomiędzy Melbourne i Sydney, jeśli ma się do przewiezienia coś, czego nie można z przyczyn bezpieczeństwa, albo wielkości zabrać łatwo do samolotu. Czyli w sumie prawie nigdy biorąc pod uwagę, że to niemal tysiąc kilometrów nudnej drogi. W sumie z australijskiej perspektywy to w zasadzie przysłowiowy rzut beretem, w dodatku cała droga jest asfaltowa i przypomina nasze luksusowe ekspresówki sprzed trzydziestu lat. Jednak zawsze szybciej i taniej jest samolotem, no chyba, że wybieracie się na festiwal do Wangaratty, która jest w warunkach lokalnych nawet sporym miastem. Niezbyt ruchliwym, bo dawno temu wybudowano obwodnicę, która to miasto omija.

Byłem tam tylko przejazdem i powiem Wam, że jedzenia jakiegoś wybitnego nie mają (może nie miałem szczęścia), ale festiwal jak słychać z płyty Emila Viklickiego, Miroslava Bukovskiego i Johna Mackeya mają całkiem fajny. To zresztą często zdarza się w przypadku australijskich prowincjonalnych miasteczek. Album nagrany przez trójkę muzyków w składzie dość nietypowym – fortepian, trąbka i saksofon odnalazłem w jednym ze sklepów w czeskiej stolicy, ukazał się bowiem nakładem lokalnej wytwórni Galen. Wydawcy zaznaczają jednak, że to reedycja nagrania należącego do australijskiego narodowego radia, czyli jeśli chodzi o płyty - ABC Records.

Żeby ostatecznie zamknąć australijski wątek dotyczący powstania albumu, dodam, że na okładce znajdziecie fragment sztuki ludowej nazywanej ze zbyt obszernej perspektywy europejskiej sztuką aborygeńską kojarzoną z malowaniem kropkami. W Australii nikt nie użyje słowa Aborygen, raczej lud rdzenny – IndigenousAustralians. W dodatku to określenie obejmuje setki różnych plemion zupełnie ze sobą niezwiązanych, bo przez tysiąclecia nie kontaktujących się w żaden sposób, posługujących się skrajnie różnymi językami (skatalogowano niemal 300 zupełnie nie mających ze sobą żadnych wspólnych korzeni języków) nie mającymi reprezentacji graficznej (czyli pisma). Nie wiem, kto wybierał materiał na okładkę, ale to albo turystyczny malunek mający przypominać ludowy, albo fragment obrazu w stylu charakterystycznym dla ludu Kintore, zamieszkującego tereny na północ od Alice Springs, to jakieś dwa i pół tysiąca kilometrów, a może nawet trzy tysiące od Wangaratta, ale to w sumie w Australii dość blisko, ale nie tak blisko, żeby pomylić tą kulturę z ludem Pangerang, którzy mieszkali w północnej Victorii w pięknej dolinie, gdzie dziś spokojnie rozwija się Wangaratta.

Odpowiedzialne za powstanie nagrania trio jest niezwykle międzynarodowe, choć bardziej australijskie niż może się Wam wydawać. Kilka lat temu prezentowałem na antenie RadioJAZZ.FM jedyny australijski projekt poświęcony muzyce Krzysztofa Komedy. Autorem płyty The Komeda Project jest Andrea Keller i Miroslav Bukovsky, który po odebraniu wykształcenia muzycznego we wtedy czechosłowackiej Ostrawie, zaraz po studiach wyjechał do Australii całkiem dawno temu, bo w roku 1968. Pewnie dziś jest bardziej australijskim Australijczykiem, niż większość mieszkańców jego ulicy.

W sumie podobny życiorys mógł mieć Emil Viklicky, jednak po studiach w Berklee nie zdecydował się na emigrację i wrócił do rodzinnego Ołomuńca i Pragi, gdzie koncentrowało się w latach siedemdziesiątych jazzowe życie Czechosłowacji.

John Mackey urodził się w Perth, więc można nazwać go najbardziej australijskim z całej trójki, choć zaje się, że na festiwal najbliżej miał Bukovsky, który jeszcze kilka lat temu mieszkał i uczył muzyki w Sydney.

Takie właśnie międzynarodowe towarzystwo w dość egzotycznym składzie fortepian – saksofon – trąbka, bez basu i perkusji zagrało dla lokalnej publiczności w Wangarratta materiał zawierający elementy folkloru morawskiego, jednej z uznanych w Czechach kompozycji LeosaJanacka, a także kompozycje Bukovskiego. Publiczności się podobało, mnie również się spodobało, choć nie ukrywam, że z trójki muzyków z okładki znana mi wcześniej była w większym wymiarze tylko dwójka Australijczyków – Bukovski i Mackey. Viklickiego słyszałem wcześniej tylko w kilku utworach, które dla ACT Music nagrał z George’mMrazem i raczej zapamiętała go moja baza danych, niż muzyczna pamięć już dawno przepełniona wyśmienitą muzyką.

Album kupiłem w ciemno, zupełnie nie spodziewając się tak zjawiskowej muzyki. Oczekiwałem raczej po takim składzie bardziej otwartego spontanicznego muzykowania festiwalowego, a dostałem starannie przygotowane i pięknie zagrane ballady sprawiedliwie podzielone pomiędzy trójkę wyśmienitych muzyków.

Tym razem było mało o muzyce, ale gwarantuję, że się nie zawiedziecie. Bukovsky to bardzo znana postać w Australii. Może tym tekstem oraz wcześniejszą prezentacją projektu z muzyką Komedy spróbuję mu trochę pomóc w zdobyciu kilku nowych fanów również w Polsce. No i nareszcie mimo braku nowych dostaw z Australii mogłem wątek australijski nadrobić za sprawą wizyty w Pradze.

RadioJAZZ.FM poleca! Rafał Garszczyński - Rafal[malpa]radiojazz.fm

  1. Oh Love, Love
  2. Delicatessence
  3. Gray Pigeon
  4. Clarinet Theme From Sinfonietta 5th Part
  5. MDD
  6. Up In A Fir Tree
  7. Highlands, Lowlands

Emil Viklicky / Miroslav Bukovsky / John Mackey Wangaratta

Format: CD / Wytwórnia: ABC Music / Galen / Data pierwszego wydania: 2021 / Numer: 8594042902016

  • Emil Viklicky – p,
  • Miroslav Bukovsky – tp, flug,
  • John Mackey – sax.

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO