Płyty Recenzja

Ahmad Jamal – Ballades

Obrazek tytułowy

Ahmad Jamal Ballades*

Jazzbook / Jazz Village / Harmonia Mundi, 2019

Ahmad Jamal jest jednym z największych żyjących pianistów jazzowych. Ten urodzony w 1930 roku muzyk pozostaje do dziś aktywny, nagrywa i koncertuje, choć oczywiście nie tak często jak pół wieku temu. Jego najnowszy, wydany we wrześniu album Ballades zawiera materiał nagrany w czasie sesji w lipcu 2016 roku, na której powstała również płyta Marseille, znana już od dwóch lat.

Na Ahmada Jamala nie traficie w wielu jazzowych książkach historycznych. Nie pojawiał się w znanych zespołach ani na sesjach skupiających gwiazdy lat pięćdziesiątych i kolejnych wyśmienitych jazzowych epok. Był zawsze postacią pozostającą nieco z boku. Nigdy nie zwracał uwagi na aktualne mody. Grał swoją muzykę albo po mistrzowsku interpretował piękne melodie, najczęściej w kameralnych składach złożonych z muzyków, których zadaniem było akompaniować mistrzowi. Dyskografia Jamala liczy kilkadziesiąt autorskich albumów. Jedynie kilka razy wystąpił gościnnie u innych artystów. Jego nagrania nie są łatwe do zebrania, bowiem od swojego debiutu w 1955 roku wydawał w wielu, często małych i już dziś nieistniejących wytwórniach.

Ahmad Jamal zawsze miał, i dalej ma, tak wiele do opowiedzenia za pomocą fortepianu, że w jego dyskografii znajdziecie jedynie kilka nagrań, w których pojawiają się inne instrumenty solowe. Na palcach jednej ręki można policzyć jego wspólne nagrania z instrumentami dętymi. Jakoś nie miał nigdy ochoty na współpracę z trębaczami i saksofonistami. Choć wielu fanów jazzu dowiedziało się o istnieniu tego niezwykłego muzyka z wywiadów, jakich udzielał Miles Davis, który kilkukrotnie wspominał, jak wielki wpływ na jego muzykę wywarł Jamal. Miles grał również co najmniej dwie kompozycje Jamala – Ahmad’s Bluesi New Rhumba.

Jeśli ktoś miał szczęście usłyszeć Ahmada Jamala na żywo, wie, że on gra w zupełnie innej lidze. Jest jednym z nielicznych artystów, którzy potrafią w niezwykły sposób zaczarować publiczność, nie potrzebując na to więcej niż pół minuty pierwszego utworu. Podczas jego koncertów – przynajmniej tych, które miałem okazję usłyszeć – na widowni panowała niezwykła, przejmująca wręcz cisza. Czas jednak płynie nieubłaganie i pewnie szans na posłuchanie Jamala na żywo będzie już niewiele. Warto więc sięgnąć po każdą jego płytę, bowiem większość z nich jest niezwykle magiczna. A wydaje się, że artysta robi coś, co powinno być łatwe – gra prosto piękne melodie, przecież to najłatwiejsze na świecie. Nikt jednak nie potrafi tego robić tak pięknie jak on. Może czasem jedynie Oscar Peterson, kiedy nie grał zbyt szybko.

Ballades jest wyjątkowym albumem również dlatego, że zawiera kolejne wybitne wykonanie kompozycji Nata Simona Poinciana, która stała się przed laty niespodziewanie największym przebojem w repertuarze Jamala. Sukces komercyjny powszechnie krytykowanego przez dziennikarzy w 1958 roku albumu At the Pershing: But Not for Me, z Poincianą w roli głównej, pozwolił Jamalowi otworzyć swój własny klub w Chicago – słynną Alhambrę.

Ballades nie jest w żaden sposób lepsza od wielu poprzednich płyt muzyka. Jest „tylko” kolejną jego płytą, ale zarazem jedną z najciekawszych płyt jazzowych 2019 roku. Jest również niezwykłą pozycją w dyskografii artysty, bo – jeśli mnie zbiory własne i dostępne publikacje nie wprowadzają w błąd – to pierwszy album solowy w jego ponad 70-letniej karierze. Choć w trzech utworach pojawia się kontrabas (James Cammack), jego obecność jest niezwykle dyskretna i właściwie można uznać Ballades za dzieło solowe.

Autor: Rafał Garszczyński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO