Płyty Recenzja

Artemis – In Real Time

Obrazek tytułowy

(Blue Note Records, 2023)

Trzy lata po wydaniu docenionego przez krytyków debiutanckiego albumu Artemis zespół powrócił ze wspaniałą kontynuacją, która podkreśla improwizacyjną siłę, a także talenty kompozytorskie tworzących go osobowości. W skład kolektywu Artemis wchodzą znane z poprzedniej produkcji Renee Rosnes (fortepian), Allison Miller (perkusja), Ingrid Jensen (trąbka) i Noriko Ueda (bas), do których tym razem dołączyły dwie saksofonistki: Nicole Glover i Alexa Tarantino. Zestaw składający się z ośmiu utworów zatytułowany In Real Time zawiera kompozycje członkiń zespołu, a także covery – Slink Lyle'a Maysa i Penelope Wayne’a Shortera.

Rosnes, która pełni tu funkcję kierowniczki, wnosi do zespołu najwięcej doświadczenia. Jej kompozycja Balance of Time to wolna ballada przypominająca na początku Sonatę księżycową. W połączeniu z trąbką i delikatną, wyważoną perkusją mogłaby stanowić piękną ścieżkę dźwiękową dla romantycznej, ale niezwykle smutnej historii. Opracowana przez Rosnes aranżacja otwierającego płytę utworu Slink zawiera bogate warstwy fortepianu i trąbki. Bardzo podoba mi się tu współpraca basu z perkusją, które przypominają mi trochę Avishaia Cohena z Roni Kaspi. Flet i wokal są wisienkami na torcie.

Sekcja rytmiczna Artemis, w skład której wchodzą Miller i Ueda, jest silna i kreatywna od pierwszego do ostatniego kawałka. Przez prawie dwie dekady Miller dała się poznać jako wytrawna perkusistka, zdolna do kierowania zespołami o różnych stylach i instrumentach. Na Bow and Arrow, którego jest kompozytorką, zmienia gładko metrum, przeskakując z czystego post-bopu w zlatynizowany rytm. Z całym sercem polecam ten utwór wszystkim miłośnikom artystów i stylów z wcześniejszych epok Blue Note Records. Urodzona w Japonii Ueda oprócz wirtuozerii basowej pokazuje również, że jest bardzo utalentowaną kompozytorką i aranżerką. Jej kompozycja Lights Away From Home jest pozytywna, optymistyczna i jasna jak spadające gwiazdy, które były tu inspiracją. Noriko Ueda pojawia się we wszystkich właściwych miejscach w każdym utworze albumu. Jej swobodna gra w kompozycji Alexy Tarantino Whirlwind zasługuje na aplauz. Urzekający jest tu też flet Tarantino.

Jej gra na flecie, czy to w Whirlwind, czy to w Slink, daje nam obraz niezwykle wysublimowanej artystki. Skłonność Alexy do bardziej lirycznych melodii widać najbardziej w Empress Afternoon, w którym prowadzi dialog z kontrastowo brzmiącym saksofonem Glover, ciężar i szorstkość tonu (nie sposób opędzić się od skojarzeń z Joe Hendersonem) oraz zaskakujące zwroty we frazowaniu czynią z Glover najdzikszą improwizatorkę w tym towarzystwie. Jest to kapryśny numer serwowany ze wschodnimi i latynoskimi akcentami, który wymaga niezwykłej wirtuozerii. I tu ją widzimy – w rozmowie saksofonów, w żarliwości pianistki, dynamice perkusji i liniach trąbki.

A skoro mowa o trąbce, to należy wspomnieć o utworze Timber. Skomponowany przez Ingrid Jensen utwór rozpoczyna się freejazzowo i bezrytmowo, aby po dwóch minutach zaserwować polirytmy, coś z Hancocka (brzmienie organów Fender Rhodes?) i Shortera z epoki Weather Report. Ale głównym głosem jest tu trąbka Jensen.

Mimo przewodnictwa Rosnes na płycie możemy poczuć ducha prawdziwej demokracji. Artemis gra z radością, mocą, pasją i wysoką intensywnością, ale jej największym atutem jest to, że grupa zachowuje doskonałą równowagę między historią jazzu a współczesnym brzmieniem.

Linda Jakubowska

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO