Płyty Recenzja

The Comet Is Coming – Hyper-Dimensional Expansion Beam

Obrazek tytułowy

(Impulse! Records, 2022)

The Comet Is Coming, reprezentujące brytyjską hybrydową scenę jazzową, powróciło po trzech latach z nowym wydawnictwem Hyper-Dimensional Expansion Beam. Trio tworzone przez lidera, saksofonistę Shabakę (Shabaka Hutchings), klawiszowca i producenta Danalogue’a (Dan Leavers) oraz perkusistę i producenta Betamaxa (Max Hallett) nagrania zarejestrowało w studiu Real World Petera Gabriela po lockdownie wiosną 2021 roku. Podczas pracy nad muzyką na wrażliwości artystów odcisnęła piętno postpandemiczna rzeczywistość. Materiał nagrywano w trakcie czterech dni studyjnej improwizacji, a następnie dzięki wspólnej wizji i pracy Danalogue’a i Betamaxa nabierał on docelowego kształtu w procesie postprodukcji.

The Comet Is Coming znam od kilku lat i przyglądam się (a raczej przysłuchuję) jego ewolucji. Na najnowszym albumie brzmienia, które można by nazwać psychodelicznymi, zostały zdominowane przez rytm, który jest podkreślany na różne sposoby – przez perkusję prawdziwą lub elektroniczną, elektronikę czy frazowanie saksofonu. Większość utworów jest krótsza, średnie tempo szybsze, a krótkie, powtarzane frazy saksofonu przydają utworom nerwowego (a może post-punkowego?) charakteru.

Już początek albumu – Code wita nas mocnym, jednostajnym, elektronicznym rytmem, wzbogaconym warstwą elektroniki. Taki rytmiczno-elektroniczny podkład jest bazą dla mocno zrytmizowanych fraz saksofonu Shabaki. Wprawdzie jest on niekwestionowanym liderem tego projektu, ale słychać tu, że muzyka tria jest mocno zintegrowana i stanowi nierozerwalną całość. Shabaka potrafi wejść w dowolnym momencie z melodyjnym tematem, improwizacją lub szarpaną frazą i powtarzać ją jak mantrę. Brzmienie jego saksofonu tenorowego jest ciepłe i chropawe zarazem, okraszone delikatnym pogłosem. Słuchając albumu, łapię się jednak na tym, że z większą uwagą słucham warstwy elektroniczno-rytmicznej niż samego Hutchingsa.

A w podkładach dzieje się dużo, EDM przeplata się z reminiscencjami z epoki analogowej muzyki elektronicznej, basowe syntezatorowe dźwięki masujące żołądek sąsiadują z szybkimi świstami i rozlanymi szumami, spokojne i stonowane utwory (Lucid Dreamer, The Hammer) graniczą z utworami o transowo-tanecznych rytmach. Do tych drugich należy Pyramids, w którym grę perkusji uzupełniają mocne basowe bity i elektroniczne ornamenty – całość naprawdę dobrze buja. Podkład w Aftermath przywodzi na myśl stare dobre czasy analogowej muzyki elektronicznej – no, napiszę wprost, chyba celowo nawiązuje do Blade RunnerEnd Titles Vangelisa. Jednak nawet jeśli niektóre brzmienia kojarzą się z syntezatorami sprzed 40 lat, to produkcja jest na wskroś nowoczesna. A przy tym – jeśli posłuchać uważnie, to np. w takich utworach jak Frequency Of Feeling Expansion, Angel of Darkness, Mystik odnajdziemy kawał jazzu. Gra perkusji, solo saksofonu mogą dać nam wiele satysfakcji. Dlatego o muzyce The Comet Is Coming myślę jako o syntezie gatunków i przenoszeniu jazzu do świata form muzycznych pokoleń urodzonych w XXI wieku.

No właśnie – The Comet Is Coming łączy nie tylko muzyczne światy, ale również pokolenia słuchaczy. Mój syn, który jest DJ-em, twierdzi, że techno to jazz XXI wieku. W znaczeniu społecznym jak najbardziej ma rację – wystarczy zajrzeć np. do W drodze Jacka Kerouaca, by znaleźć barwne opisy upojnych nocy spędzanych przez młodzież w latach 50. XX wieku w klubach przy muzyce bopowej i wyzwalanych przez tę muzykę emocji. The Comet Is Coming – duża tu zasługa klawiszowca i perkusisty, a jednocześnie duetu producenckiego Betamaxa i Danalogue’a – oni nawet nie flirtują z muzyką klubową, ale przedstawiają pełnoprawną syntezę stylistyk, która trafia do różnych odbiorców. Zanurzają jazz w elektronicznych brzmieniach, sięgając po analogowe instrumenty, preparują bardzo atrakcyjny i nowoczesny mix gatunkowy. W utworach, w których (a jest to celowy zabieg) saksofon jest instrumentem rytmicznym – The Comet Is Coming staje się elektroniczno-jazzową perfekcyjną panstylistyczną maszyną klubową. Trio przekraczając granice gatunkowe, z powodzeniem występuje na festiwalach kierowanych do niejazzowej publiczności. W Polsce zagrali w 2019 roku na jednej z głównych scen OFF Festivalu w Katowicach oraz ostatnio, we wrześniu 2022 roku, na popowo-elektronicznym festiwalu On Air w Warszawie.

Jednak to nie koniunkturalizm, a wizja artystyczna prowadzi Shabakę na sceny wielkich wydarzeń koncertowych, podczas których młodzi ludzie tańczą do transowo-jazzowej muzyki. Potwierdzeniem jest mnogość projektów muzycznych i skala jego zainteresowań. Od osobistego, nastrojowego, przesyconego dźwiękami naśladującymi naturę albumu solowego poprzez najbardziej jazzowy skład Shabaka And The Ancestors, projekt The Sons Of Kemet do najbardziej progresywnego, hybrydowego, łączącego stylistyki, światy muzyczne i pokolenia słuchaczy The Comet Is Coming. Niedawno Shabaka Hutchings ogłosił zakończenie działania The Sons Of Kemet wraz z końcem tegorocznej trasy koncertowej, jednak natura nie znosi próżni, więc można się spodziewać, że artysta wkrótce zaskoczy nas w to miejsce czymś nowym.

Nowy album The Comet Is Coming (tak jak zresztą poprzednie) z pewnością nie jest pozycją dla zwolenników klasycyzującego jazzu, ale przede wszystkim – czy ktoś jeszcze nie zna muzyki Shabaki i The Comet Is Coming? Jeśli tak, na pewno warto sprawdzić, czy to co usłyszy zmieni jego postrzeganie muzyki.

Grzegorz Pawlak

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO