Płyty Recenzja

Dave Liebman – Live at Smalls

Obrazek tytułowy

(Cellar Music Group, 2023)

Dave Liebman nagrywa płyty od połowy lat sześćdziesiątych. Urodził się w 1946 roku w Nowym Jorku, mieszka w tym mieście do dzisiaj i w jego muzycznym środowisku przebywał przez większość swojego życia. Być może to fenomen tego miejsca sprawia, że muzycy z nim utożsamiani są tak nieprawdopodobnie pracowici. Dość wspomnieć wiele koncertów, projektów i płyt chociażby Johna Zorna, Mary Halvorson, Anthony’ego Braxtona, aby uświadomić sobie, jak inspirująca, ale zarazem wymagająca jest scena nowojorska. Sam Dave Liebman przez 60 lat działalności nagrał jak dotąd, bądź uczestniczył w nagraniu, około 500 płyt. Pamiętamy jego okres fusion, w tym u boku Milesa Davisa, w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, nagrania dla ECM, czy też wielokrotne sesje dedykowane Johnowi Coltrane’owi.

Wydana 3 lutego tego roku najnowsza płyta Liebmana jest w jego zamierzeniu,po uwieńczonych sukcesami dekadach eksploracji wielu kierunków i stylów, otwarciem nowego etapu. Muzyk postanowił bowiem skoncentrować się już głównie na graniu free. Nie są to jednak pierwsze jego próby w tym stylu. Jak wspominał przy okazji wydania najnowszego albumu, pod koniec lat sześćdziesiątych dzielił jeden z popularnych nowojorskich loftów z Chickiem Coreą i Davem Hollandem. Potrafili grać takie sety free nieprzerwanie po kilka godzin. Główną inspiracją była dla nich niezapomniana płyta Johna Coltrane’a Ascension. O ile jednak tamten okres zarówno u Corei, jak i Hollanda zaowocował wieloma podobnymi nagraniami (np. Is, A.R.C., Circle czy Conference of the Birds), to Dave Liebman nie zostawił po sobie płyt z tamtego okresu.

Ostatnie wydawnictwo Live at Smalls jest zapisem koncertu, który miał miejsce w nowojorskim klubie Smalls 15 stycznia 2022 roku. Do występu Liebman zaprosił muzyków, z którymi już współpracował, aczkolwiek nie w tym konkretnym zestawieniu. Trębacz Peter Evans jest także nowojorczykiem i również z tym miastem jest najbardziej związany. Był członkiem grupy Mostly Other People Do the Killing. Grał z takimi muzykami z tego środowiska jak Jim Black, Mary Halvorson, czy John Zorn. Ma też na koncie występy z dwoma pozostałymi muzykami grającymi na omawianej tu płycie –basistą Johnem Hébertem i perkusistą Tyshawnem Soreyem.

Tyshawn Sorey jest chyba jednym z najbardziej rozchwytywanych perkusistów sceny nowojorskiej. Lista muzyków, którzy go zapraszają do współpracy, jest naprawdę imponująca. Jego grę słychać w zespołach Wadady Leo Smitha, Steve’a Colemana, Anthony’ego Braxtona, Johna Zorna, Steve’a Lehmana, Joeya Barona, VijayaIyera, Myry Melford, Dave’a Douglasaczy Sylvie Courvoisier. Nie wspominając oczywiście o jego własnych przedsięwzięciach. Johna Héberta najlepiej pamiętamy z kolejnych konsekwentnie zwiększanych składów Mary Halvorson: od tria do oktetu, Hébert niezmiennie pozostawał na basie, aż do chwili, kiedy Halvorson przyjęła zupełnie nową formułę artystyczną. Zaproszony również do zespołu pianista Leo Genovese pochodzi z Argentyny i znany jest przede wszystkim z występów u boku Esperanzy Spalding, ale grał także wraz z nią z Waynem Shorterem na festiwalu w Detroit, uwiecznionym na płycie Live At The Detroit Jazz Festival, która zwyciężyła podczas ostatniej edycji Grammy w kategorii najlepszego jazzowego improwizowanego sola (właśnie Shorter i Genovese – w utworze Endangered Species).

Przedsięwzięcia free niosą z sobą spore ryzyko. Tutaj jednak zarówno erudycja muzyczna, doświadczenie, dojrzałość i charyzma lidera, jak i, jak się okazało, wrażliwość i umiejętności odpowiednio dobranych muzyków, przyniosły bardzo dobry efekt. 75-minutowa improwizacja zostałaarbitralnie, ale całkiem trafnie, podzielona dla potrzeb płyty na trzy części: The Beginning, The Middle i The End. Toczy się ze zmienną intensywnością od żywiołowego tygla do mistycznego wyciszenia. Cały czas jednak muzycy małą pełną kontrolę nad jej przebiegiem i pełne wzajemne porozumienie podczas całego koncertu. Liebman gra przede wszystkim na saksofonie sopranowym, zarysowując kierunek i dając wiele przestrzeni muzykom zespołu. Ci radzą sobie z nią doskonale i przez cały ten długi czas skutecznie utrzymują naszą uwagę.

Mamy teżtym razem, w jakimś sensie, kolejny hołd złożony przez Dave’a Liebmana Johnowi Coltrane’owi. Nie tylko idei wspomnianej Ascension, ale i New Thing at Newport, Live at the Village Vanguard Again! lub Concert in Japan. Dodatkowo zespół czerpie z tradycji Archiego Sheeppa i Cecila Taylora. Nieprzypadkowo też na wstępie wspomniałem Johna Zorna, Mary Halvorsoni Anthony’ego Braxtona, gdyż właśnie z ich twórczością nurtu free Dave Liebman ma okazję obcować na co dzień i być może także od nich zaczerpnął jakieś inspiracje.Udanym wejściem na arenę free 76-letni w czasie nagrania muzyk, w towarzystwie dobrze dobranej młodej gwardii, po raz kolejny przekonuje nas, jak wszechstronną jest osobowością.

Cezary Ścibiorski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO