Płyty Recenzja

Igor Zakus – I’m Alive

Obrazek tytułowy

(Igor Zakus, Juliya Oliynyk, 2024)

Igor Zakus to basista z Ukrainy, uznany na lokalnym rynku. Nie będę kłamał, że znałem jego postać, ale tym, co szczególnie cenię sobie w fachu recenzenta, jest możliwość poznawania artystów i ich dokonań – i to takich, do których pewnikiem samodzielnie bym nie dotarł. Dzięki mojemu ćwiczeniu teraz i Czytelnik ma szansę poszerzyć horyzonty. I’m Alive to płyta kontemplacyjna, refleksyjna, można by rzec – niemal uduchowiona, co zdają się potwierdzać nazwy niektórych kompozycji (z ang. Wiara, Miłość, Nadzieja, Wyznanie, Oczekiwanie, Droga do domu), jak i ogólna atmosfera.

Dużo tu tkliwych melodii, przestrzeni, ale i emocjonalnych zrywów. Minimalizm w doborze środków miejscami utula, niekiedy pozostawia wiele niedopowiedzeń, czasem tchnie ciepłem harmonijnych dźwięków, innym razem przebudza chwilową intensywnością ekspresji (tu: głównie saksofonu tenorowego). „Umiejscowienie” kontrabasu Zakusa na ogólnym planie dźwiękowym przypomina mi nieco zabiegi Eberharda Webera, choć, ma się rozumieć, nie w kwestii brzmienia samego instrumentu, a raczej jego wyrazistości na tle pozostałych faktur, śmiałości grania melodyjnego, nieograniczania się tylko do podkładu. Z niegdysiejszymi pomysłami skandynawskiego basisty kojarzą mi się też wokalizy pojawiające się miejscami między dźwiękami instrumentów.

A skoro jesteśmy przy składzie – gdzieniegdzie w toku płyty oprócz kwartetu fortepian-bas-perkusja-saksofon do projektu dołączają wspomniane wokale (damski i męski), gitara czy trąbka skrzydłówka. Nie są to zmiany rewolucyjne, a raczej stanowiąc zgrabne urozmaicenie formuły. Formuły, jaką jest niespieszny, jazzowy (mainstreamowy) storytelling, czyli tkanie angażującej, zrozumiałej, potoczystej narracji. Jak zdradza książeczka płyty, każdy z zawartych tu numerów odzwierciedla emocje związane z konfliktem, który aktualnie toczy się u naszych ukraińskich sąsiadów. Równie dobrze tytuł krążka można rozumieć szerzej i odnieść go chociażby do naszych codziennych „walk”. A zatem I’m Alive i do przodu!

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO