Płyty Recenzja

Kamil Abt – Split Personality

Obrazek tytułowy

(Kamil Abt, 2022)

Album Split Personality trochę mnie zaintrygował, bo z jednej strony oferuje materiał autorski, z drugiej zaś stanowi zbiorek coverów, i to takich, nazwijmy to… śmiałych. Zawsze tam, gdzie Ty Lady Pank, Nie płacz Ewka Perfectu, Papierowy Księżyc Haliny Frąckowiak czy Dres Big Cyca, przeplatane Bitelsami (Norwegian Wood), to zestaw pieśni, który zwiastuje aranżerską brawurę i poczucie humoru. Niestety, efekt końcowy nie jest tym, czego się spodziewałem.

Na Split Personality nie dzieje się nic, co wskazywałoby na międzygatunkowy rozrzut, jakiekolwiek twórcze dekonstrukcje czy twórcze eksperymenty z materią. Piosenki, trochę na modłę chociażby Postmodern Jukebox, po prostu zostały przełożone na nieszkodliwy, salonowy swing, zatracając jakiekolwiek związki z oryginalnym przesłaniem i charakterem. Mam poczucie, że samo wzięcie na warsztat melodii, pomijając teksty, mogłoby uchronić zespół przed kuriozalnym efektem, jakiego doświadczamy, słuchając np. bujającej, naiwnej interpretacji refleksyjnej w oryginale Ewki czy w dystyngowany sposób wyśpiewywanych treści innej pokoleniowej pieśni – Dres.

Cała zbitka tych numerów tworzy wrażenie playlisty na imprezie typu koktajl, gdzie, jak mniemam, nie przywiązuje się aż takiej wagi do materii słowno-muzycznej. No cóż, tutaj się przywiązuje. O ironio, wychodzi na to, że w większym stopniu „split personality” mieli muzycy Perfectu, biorąc się za muzykę country w Ewce, czy Big Cyc, tworząc coverowy album Zmień z nami płeć, gdzie nawet w prześmiewczym Dresie fenomenalnie przemycono riffy z My Sharona The Knacks.

Znacznie lepiej od eventowo-jazzowej części wypada instrumentalna – Teatr. Tu na solidnych, nośnych groove’ach (Andrzej i Przemysław Michalakowie, odpowiednio na basie i bębnach), które miejscami mają większy potencjał niż melodie tematów, roztaczają się nawet interesujące narracje, partie gitarowe są powściągliwe, eleganckie i nie wpadają w pułapkę ewidentnego naśladownictwa. I mimo że to raczej niewyróżniająca się opowieść, jest na tyle miła dla ucha, że wolałbym, aby taka zawartość rozciągała się na cały album.

Okazuje się więc, że Split Personality to jakby zestawienie dwóch demówek – jak zespół brzmi „bardziej jazzowo”, a jak „bardziej imprezowo, komercyjnie”. Z korzyścią dla sztuki, ale pewnie z mniejszą szansą na wzbogacenie się, powinno się rozwijać nurt nr 1, komponować, rozwijać brzmienia, przebijać się ze swoim przekazem. Z korzyścią dla kieszeni pozostaje oddawanie się nurtowi nr 2, ku uciesze event managerów po stronie korporacyjnych klientów czy innych salonowych osobistości. Zestawienie obu tych prądów na jednym albumie nie jest dobrym pomysłem – podobnie jak coverowanie bardzo wyrazistych piosenek w taki naiwny, bezrefleksyjny sposób. Zwrot ku materiałowi oryginalnemu lub/i większej przemyślności w zakresie doboru i aranżacji interpretowanych „na nowo” treści byłby okazją do dalszego rozwoju dla tych, skądinąd zdolnych, ludzi – z korzyścią dla nich samych, jak i opracowywanych w przyszłości płyt. A płatny job na boku, z repertuarem, który niekoniecznie musiałby być analizowany w jazzowych pismach, tak czy siak można obskoczyć…

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO