Płyty Recenzja

Macieja Sikały duety z różnych światów

Obrazek tytułowy

Saksofon Macieja Sikały usłyszeć można na wielu płytach, których stylistyczna różnorodność budzi podziw i szacunek. Dużo mówi już samo zestawienie dwóch albumów duetowych nagranych z udziałem Macieja Sikały, które łączy coś więcej niż tylko jego na nich obecność. Na obu partnerowali saksofoniście znakomici muzycy, reprezentujący z pozoru odległe od siebie muzyczne galaktyki.

sikala_grabowski.jpg

Maciej Sikała & Bogusław Grabowski – Mater Sanctissima

Gdańskie Centrum Organowe, 2017

Bogusław Grabowski, profesor zwyczajny Akademii Muzycznej w Gdańsku, jest organistą, kompozytorem oraz specjalistą w zakresie projektowania, budowy i konserwacji organów. Jest również wykładowcą na uczelniach o profilu teologicznym. Od roku 1985 jest głównym organistą konkatedralnej Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Szefuje Międzynarodowemu Festiwalowi Muzyki Organowej, Chóralnej i Kameralnej w Gdańsku. Ma w swojej dyskografii kilkanaście płyt z muzyką organową. Na dwóch z nich spotkał się z Maciejem Sikałą. Ich pierwszy album, nagrany w roku 2009 The Colours Of Space, zawierał improwizacje na saksofon i organy. Zarejestrowany został we wspomnianej już gdańskiej Bazylice Mariackiej. Po kilku latach obaj instrumentaliści powrócili w to samo miejsce i nagrali pięć kompozycji związanych z tematyką maryjną. Duet pozostawił sobie otwartą furtkę dla improwizacji w poszczególnych nagraniach. Utwory trwają po kilkanaście minut, a cała płyta liczy niemal godzinę. Wydawać by się mogło, że przyjęta tematyka albumu i obecność organów uczynią materiał dość hermetycznym, jeżeli chodzi o grono odbiorców. Nic jednak bardziej mylnego. Mater Sanctissima charakteryzuje się wprawdzie podniosłą atmosferą, jednak jest wspaniałym muzycznym dziełem, dla którego religijny kontekst jest sprawą wtórną. Przywołanie go w trakcie słuchania zależy już tylko od woli słuchacza. Maestria wykonawcza potrafi uruchomić w odbiorcy nieograniczone pokłady wyobraźni. Wystarczy przywołać tu kapitalnie zagraną Bogurodzicę. Rozpoczyna ją długi organowy wstęp, a po niemal trzech minutach włącza się porażająco wspaniałe solo saksofonu, które wywołuje ciarki na plecach. Cały utwór trwa ponad piętnaście minut, z których każda chwila pełna jest emocji i godnych uwagi detali. Podobne wrażenia oferują pozostałe nagrania, po album należy więc sięgnąć bez najmniejszych wątpliwości.

red_ice.jpg

Leszek Kułakowski & Maciej Sikała – Red Ice

Soliton, 2019

Jeżeli jakąś płytę nazwać można czysto jazzową, to będzie to właśnie album taki jak Red Ice. Najświeższe nagrania Macieja Sikały dokumentują spotkanie saksofonisty z Leszkiem Kułakowskim. Obu bez problemu nazwać można klasykami i mistrzami krajowej sceny jazzowej. A jeżeli ktoś powinien się decydować na zarejestrowanie duetowych konwersacji, to właśnie czynić to powinni tacy mistrzowie. Leszek Kułakowski od zawsze zachwycał kompozytorskim kunsztem. Każda z jego płyt jest wydarzeniem (żeby wspomnieć choć znakomite dwa albumy z roku 2017 z repertuarem własnym oraz chopinowskimi transkrypcjami). Red Ice w warstwie kompozytorskiej jest w całości jego dziełem. Album nie ma słabych stron i w zasadzie można by poniechać wyróżniania któregoś z nagrań. Gdybym jednak poszukiwać miał primus inter pares spośród jedenastu utworów, to byłaby to przepiękna Bagatella, jeden z najdłuższych tematów. Warto też zwrócić uwagę na Birds, dla odmiany najkrótsze na płycie, które zaskakują oryginalnym, zdecydowanie nie mainstreamowym finałem. Obaj panowie poczynili również żartobliwy komentarz „językoznawczy”, tytułując jeden z utworów Co się tutaj odjaniepawla? – pyta dzban Janusza, dając tym samym dowód bycia na czasie nie tylko w jazzowym aspekcie teraźniejszości. Nie rozumiem tylko, dlaczego Red Ice ukazał się w tak niefortunnym momencie – tuż przed Bożym Narodzeniem. Premierę przyćmiło świąteczno-noworoczne zamieszanie, a sam album nie miał szans trafienia w owym czasie ani do słuchaczy, ani do recenzentów, skutecznie zamykając sobie drogę do zasłużonego uznania w rocznych branżowych podsumowaniach. Jazz jest ofertą niszową i o takie niewątpliwe perełki należy dbać w najdrobniejszych nawet szczegółach.

Dwie znakomite płyty i trzech muzycznych mistrzów. Słuchajcie, bo warto.

Autor - Krzysztof Komorek [Donos kulturalny]

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO