(SJ Records, 2024)
Cisza nie przestaje inspirować – i dobrze. W natłoku dźwięków i nadmiernego kombinowania łatwo zatracić sens, a najprostsze rzeczy często bywają najtrudniejsze. Z powściągliwością i pokorą do kwestii swojego wydawniczego debiutu zdaje się podchodzić wokalistka Margo Zuber. Piosenki, które nam proponuje, są intymne, marzycielskie, a muzyka – ze wszech miar kojąca. Ciepło organów Hammonda (Kajetan Galas) i elegancka rama fortepianu i perkusji (Mateusz i Grzegorz Pałkowie) tworzą kameralną atmosferę, uwypuklając wokal i to, o czym w istocie się śpiewa.
Dodam, że słucha się tego z czystą przyjemnością, nawet gdy tyczy się totakich zjawisk jak tęsknota czy samotność. Leciutkie zarysowanie tematyki, bez emocjonalnych egzageracji, jak również ogólna oszczędność w doborze środków, sprawiają, że przekaz jest uniwersalny i każdy wrażliwy słuchacz może sobie do tej historii dopisać swoje własne wątki.
Ta przestrzeń, niekrzykliwość, dbałość o detale i prymat tworzenia określonej atmosfery to niewątpliwe zalety tej propozycji. Pytanie, czy na naszym rynku – i w naszym życiu – jest miejsce na dźwięki niespieszne, na szczerość i nastrojowość, na prostotę słowa i…ciszę. Mam nadzieję, że tak.
Wojciech Sobczak-Wojeński