Płyty Recenzja

Michał Lewartowicz Quartet, Adam Wendt – Inspirations

Obrazek tytułowy

SJ Records, 2021

Michał Lewartowicz to doświadczony gitarzysta, dwukrotny laureat nagrody indywidualnej w konkursie Europejskie Integracje Muzyczne, członek wielu formacji muzycznych, z którymi koncertował na scenach wielu festiwali. Grywał nie tylko z naszymi rodzimymi gwiazdami muzyki, głównie jazzowej (w bardzo szerokim rozumieniu), ale także z muzykami zdecydowanie światowego formatu. Jest także kompozytorem i nauczycielem. Angażuje się w różne przedsięwzięcia muzyczne, dobrze odnajduje się w każdym stylu i w każdej formie zespołowego grania. Na płycie Inspirations dostajemy jego autorski kwartet z Rafałem Czarnackim (klawisze), Jarosławem Żarnowskim (bas) i Pawłem Nowakiem (perkusja). Gościem specjalnym jest Adam Wendt, dobrze znany w Polsce saksofonista zespołu Walk Away, ale też lider swojej własnej formacji. Płyta Inspirations to kolejny produkt „pandemiczny”, tym razem adresowany do szerokiego kręgu odbiorców.

Jazz fusion – pojęcie ma już swoje lata, ma też nadal duże grono swoich miłośników. Inspirations to krążek, który całkowicie wpisuje się w ten nurt. Według słów kompozytora i lidera – to swego rodzaju hymn dla muzyków i muzyki, która kształtowała go na początku jego muzycznej drogi. Dla mnie to przyjemność słuchania, tym bardziej, że od kilku lat nie ma zbyt wielu takich produkcji na polskim rynku. Dobrze nagrana płyta, cofająca nas trochę w lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte. Gitara lidera znakomicie współgra z saksofonem, który znacząco ożywia i wzbogaca brzmienie zespołu, ładnie towarzyszące tej dwójce instrumenty klawiszowe i zdecydowanie oraz stylowo grająca sekcja rytmiczna.

To może nie jest nic wielkiego ani przełomowego, ale też chyba nie miało takie być. To muzyka skomponowana i wykonana tak, by trafić do jak najszerszego kręgu odbiorców i jak największej ich części sprawić przyjemność i umilić trudny czas pandemii. Zdecydowanie taki cel spełnia. Kompozycje są zbalansowane pomiędzy energią i spokojem, są poukładane. Dla ortodoksyjnych miłośników fusion może jest trochę za mało tej właśnie energii, ale dzięki temu jest szansa, że ci mniej ortodoksyjni, mniej zaznajomieni wejdą w ten klimat łatwiej i na dłużej. A to może pozwoli muzykom produkować więcej płyt w takim gatunku.

Yatzek Piotrowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO