Płyty Recenzja

Miguel Zenón – Law Years: The Music of Ornette Coleman

Obrazek tytułowy

Miel Music, 2021

Parę miesięcy temu portorykański saksofonista altowy Miguel Zenón w duecie z pianistą Luisem Perdomo przedstawił swe przywiązanie do tradycji sentymentalnego bolera karaibskiego (recenzja – JazzPRESS 2/2021), na omawianym kompakcie dokonuje natomiast przeskoku stylistycznego w świat ognistego jazzu sprzed kilku dekad. Dorobek Zenóna, wielokrotnie nominowanego do Grammy, jest zdominowany przez jazz latynoski, lecz tym razem muzyk sięgnął do twórczości swego idola, jazzowego geniusza – Ornette’a Colemana. Z jednej strony należy podziwiać u współczesnych jazzmanów budzącą respekt umiejętność wypowiadania się w rozmaitych stylach, z drugiej zaś rodzi się pytanie, która z uprawianych form wyraża ich prawdziwe ja.

Co ciekawe, do prowadzenia narracji językiem Colemana Zenón dobrał muzyków z krajów latynoskich: saksofonistę tenorowego Ariela Bringueza z Kuby, kontrabasistę Demiana Cabauda z Argentyny i perkusistę Jordiego Rossy’ego z Hiszpanii. Każdy z nich wypowiada się w stylu charakterystycznym dla formacji prowadzonych przez Colemana. Muzycy tworzą świetnie zgrany kolektyw, a przy tym każdy może pochwalić się imponującą techniką, tak że mógłby zagrać w oryginalnych składach mistrza.

Niniejszy tytuł zawiera materiał z klubowego występu kwartetu Zenona w Bazylei w 2019 roku. Repertuar koncertu skonstruowano w oparciu o utwory napisane przez Colemana w latach 1959-1971. Przysłuchując się interpretacjom ośmiu kompozycji słynnego muzyka, zdajemy sobie sprawę, że nieżyjący już wizjoner uwolnił wprawdzie jazz od bebopowej harmonii i progresji akordów, ale zarazem nadał swej nowej muzyce wyraźną strukturę. To nie jest granie, w którym wszystko wolno i materia muzyczna wylewa się swobodnie ze wszystkich instrumentów na raz. Uświadamia to już otwierająca kompozycja niniejszej płyty The Tribes of New York, gdy skoczny motyw melodyczny trzymany jest w ryzach, ściśle określonych ramach, a w trakcie saksofonowych improwizacji sekcja rytmiczna starannie dba o miarowe pulsowanie.

Nie oznacza to jednak, że oprócz kreślenia tematów brak jest w grze kwartetu fragmentów rozwijanych przez cały kolektyw. W improwizowanych partiach kompozycji Free, Broken Shadows i Dee Dee fascynują pełne żaru duety altu i tenoru. Choć większość utworów kwartet serwuje w wartkim tempie i z pazurem, to urzeka rzewna melodia tematu Broken Shadows rozwijanego powoli, lecz przy utrzymaniu należytego napięcia. Prezentacja Dee Dee przypomina miejscami rozwichrzoną Bachowską fugę; zresztą Coleman też ujawniał fascynację twórczością J. S. Bacha. Choć większość materiału jest zdominowana przez popisy saksofonistów, to równie mocne wrażenie wywołuje partia kontrabasu w Law Years oraz solo perkusisty w rozswingowanym Giggin’.

Autor Cezary Gumiński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO