(Miłosz Oleniecki Trio, 2024)
Miłosz Oleniecki to pianista, kompozytor i producent, który jest absolwentem zarówno Wydziału Jazzu Państwowej Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, jak i Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej. Porusza się swobodnie po różnych rodzajach muzyki, od funku poprzez hip-hop, elektronikę po jazzowy hard bop. Dobrze znany z projektu P.Unity, a od niedawna współtworzący nowy skład Jazzpospolitej. Wydany 25 listopada 2024 roku Black Narcissus jest już drugą płytą jego tria. Pierwszą była wydana trzy lata wcześniej Songs for A.
Obok lidera w składzie tria, podobnie jak na debiutanckim krążku, grają Paweł Zwierzyński-Pióro na kontrabasie i Rafał Dutkiewicz na perkusji. I od razu pierwszy utwór nowego albumu –tytułowa kompozycja Joe Hendersona z wydanej w 1977 roku płyty Black Narcissus – udowadnia precyzyjne zgranie muzyków. Nieczęsto można usłyszeć aż tak dobrze ze sobą współpracujący zespół. Każdy z instrumentów jest starannie wpasowany w strukturę kompozycji. Tak dobry utwór, wykonywany przez tak zagrany band, od razu przykuwa uwagę i zachęca do wysłuchania całej płyty. Kolejny utwór Elegy jest typowy dla formatu tria jazzowego: słyszymy najpierw temat, potem zespół przechodzi do improwizacji. Słuchając drugiej części tej kompozycji lidera, nie sposób nie docenić nie tylko zgrania tria, ale też warsztatu poszczególnych muzyków.
Następnie słyszymy trzy kolejne – jak można sądzić z autopromocyjnego opisu – „interpretacje tradycyjnych pieśni sefardyjskich”: Los Bilbilicos, Cuando El Rey Nimrod i Descanso De Mi Vida. Wykorzystanie takich melodii jest bardzo dobrym pomysłem. Mieszanka tradycji iberyjsko-sefardyjskiej, z wyraźnymi akcentami arabskimi, zawsze okazuje się pewniakiem. Porywające, a zarazem liryczne, egzotyczne i swojskie pieśni wykorzystane były już przez wielu innych muzyków i nieodmiennie urzekają. Tak też jest na płycie Black Narcissus tria Miłosza Olenieckiego. Kulminacyjnym momentem całego albumu jest Cuando El Rey Nimrod, z dodatkowym udziałem Mateusza Szemraja na lutnioud. Gość świetnie się dopasował do tria i znacząco wzbogaca jego brzmienie.
Ostatnia kompozycja Longing jest urokliwym solem fortepianowym, nagranym w studiu MO Sound należącym do Miłosza Olenieckiego. Reszta albumu, jak można dowiedzieć się z tylnej okładki, powstała w Sound&Wave Studio. Sama okładka jest atrakcyjną graficznie reprodukcją abstrakcyjnego obrazu namalowanego grubą warstwą żółtej i czerwonej farby, szkoda tylko, że nigdzie na wydaniu winylowym, ani w opisach serwisu Bandcamp, gdzie m.in. dostępna jest wersja elektroniczna, nie można doszukać się informacji o autorze dzieła, podobnie zresztą jak o kompozytorach poszczególnych utworów czy o dacie nagrania. Można natomiast, niestety, znaleźć w wersji dostępnej w internecie pomyłki w tytułach utworów.
I jeszcze jedno – słysząc, jak muzycy w kolejnych utworach albumu Black Narcissus rozkręcają się, kiedy przechodzą do improwizacji, można spodziewać się świetnych wrażeń na koncertach tria. Radzę więc, aby potraktować tę płytę jako dobre na te koncerty zaproszenie.
Cezary Ścibiorski