Płyty Recenzja

Mira Opalińska – Bartłomiej Oleś: Cat’s Songs

Obrazek tytułowy

(Audio Cave, 2023)

Z solowym krążkiem Bartłomieja Olesia mieliśmy już do czynienia w przypadku przewrotnie potraktowanego duetu na albumie Alone Together (recenzja – JazzPRESS 5/2020), kiedy to każdy z braci nagrał solo jedną płytę i dopiero umieszczenie ich w jednej obwolucie stworzyło „duet”. Tym razem zaskoczenie może być jeszcze większe – na najnowszej płycie Cat’s Songs nie usłyszymy perkusji. Oleś występuje na niej wyłącznie w charakterze kompozytora. Zawartość materiału wyjaśnia podtytuł 17 Haiku for Piano, a jego wykonawczynią jest Mira Opalińska.

Określenie haiku w odniesieniu do utworów na fortepian solo sugeruje już ich formę. Krótkie, z pozoru proste kompozycje urzekają swoją lapidarnością. To przeciwległy biegun twórczości Bartłomieja Olesia w stosunku do rozbudowanych, swobodnych improwizacji perkusyjnych. Haiku sugeruje także skojarzenia z kulturą japońską. Japońska estetyka ceni prostotę i naturalność, często obecne w niej jest uczucie melancholii związane z przemijaniem – i te elementy z łatwością odnajdziemy w muzyce zawartej na albumie. Tytuł Cat’s Songs to z jednej strony ukłon Olesia w stronę Children’s Songs Chicka Corei, ale z drugiej – pożegnanie z uwiecznionym na okładce kotem Totuniem.

Mira Opalińska z olbrzymią wrażliwością odczytuje intencje kompozytora, czego efektem jest niezwykle emocjonalna, angażująca, a zarazem subtelna muzyka. Kompozycje czasem przywołują na myśl Erika Satie, czasem fortepianowe utwory Maurice’a Ravela, ale te skojarzenia to zdecydowanie nie zarzut, wręcz przeciwnie, umiejętność wpisania się perkusisty improwizatora w tak wyrafinowany kontekst stylistyczny godna jest głośnych braw. Choć słuchając tego materiału, z pewnością trudno sobie wyobrazić głośne owacje pomiędzy utworami o medytacyjnym niekiedy charakterze.

Sześć z siedemnastu utworów posiada specjalne dedykacje – m.in. dla Witolda Lutosławskiego, Chicka Corei czy kota Totunia. Wybór, do czego bracia Olesiowie już nas przyzwyczaili, jak widać, zdecydowanie nieortodoksyjny.

Cat’s Songs to jedna z tych płyt, które pozwalają słuchaczowi miękko zanurzyć się w dźwięk i zrelaksować, oddać zadumie, zachwycić, rozmarzyć, zasłuchać.

Piotr Rytowski

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO