Płyty Recenzja

Mostly Other People Do the Killing – Disasters Vol. 1

Obrazek tytułowy

Nie po raz pierwszy grupa Mostly Other People Do the Killing tytułuje swoje utwory nazwami miast leżących w Pensylwanii. Tym razem ich wybór ma ścisły związek z tytułem płyty. W każdej z tytułowych miejscowości wydarzyła się jakaś katastrofa. Kiedy pomyślimy o wszystkich powodziach, pożarach, wypadkach górniczych, które wpisane są w historię tych miast, możemy się spodziewać mrocznej, drapieżnej muzyki. Nie trzeba jednak zapominać, kto za tym wszystkim stoi. Lider zespołu Moppa Elliott nie byłby sobą, gdyby nie zaskoczył nas również w tym zakresie.

Na płycie Disasters Vol. 1 Mostly Other People Do the Killing występują w ograniczonym składzie – jako trio. Obok lidera możemy usłyszeć pianistę Roba Stabinsky’ego i perkusistę Kevina Shea. Muzyka na nowym albumie zespołu jak zwykle jest silnie zakorzeniona w tradycji jazzowej, ale jednocześnie ma do tej tradycji otwarte podejście. Tak filozofię zespołowej improwizacji definiuje Elliot w jednym z wywiadów: „Przez ostatnie 16 lat ten zespół ewoluował do sposobu grania, w którym każdy z nas, w dowolnym momencie, może zacząć grać wszystko, co wpadnie mu do głowy – a pozostali członkowie podejmują świadomą decyzję, czy iść za nim, czy nie”.

I taka jest właśnie płyta Disasters Vol. 1. Struktura, forma, styl utworów zmieniają się czasem z minuty na minutę. Muzyka skrzy się pomysłami, a przy tym jest pełna witalności i charakterystycznego dla MOPDtK poczucia humoru. Na przykład w utworze Exeter gdy Stabinsky oraz Elliott melodyjnie swingują, Shea podąża własną ścieżką freejazzowych perkusyjnych improwizacji, co oczywiście nie przeszkadza mu w tym, aby co jakiś czas spotkać się z kolegami „w ich konwencji”. Z kolei Cenralia swoim pop-rockowym beatem sprawia wrażenie utworu wręcz tanecznego. Jeśli płyta może być jednocześnie eklektyczna i spójna, to Disasters Vol. 1 właśnie takim albumem jest – co powinno zadowolić wszystkich fanów Moppy Elliotta.

Choć słuchając tego materiału, trudno skojarzyć go z katastrofami, to po przeczytaniu zamieszczonego na okładce tekstu Leonardo Featherweighta możemy poznać związki między tytułami utworów a inspirowaną nimi muzyką. Czy dopisek Vol. 1 oznacza, że będzie kontynuacja? W ostatnich dniach stycznia tego roku w Pittsburghu, w stanie Pensylwania, zawalił się most Fern Hollow. Na szczęście obyło się bez ofiar. Czy Pittsburgh będzie otwierał Disasters Vol. 2? Oczywiście nikt z nas nie chciałby więcej katastrof w stanie Pensylwania – ani nigdzie indziej na świecie, ale więcej takich płyt jak Disasters… czemu nie?

Piotr Rytowski

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO