Płyty Recenzja

Patryk Zakrocki / Maciej Garbowski / Krzysztof Gradziuk – Ballads & Blues

Obrazek tytułowy

(Fundacja Słuchaj!, 2024)

Jeszcze nie zdążył opaść kurz po głośnej premierze Tales for Solo Guitar, a Patryk Zakrocki już zapowiedział premierę trzeciej płyty Polskiego Piachu i wydał potężny, dwupłytowy album Ballads & Blues. Zawiera on ponad 100 minut muzyki, będącej zapisem pierwszego studyjnego spotkania Zakrockiego z sekcją rytmiczną tria RGG, czyli Maciejem Garbowskim i Krzysztofem Gradziukiem. Efekt? Nadzwyczaj udana fuzja kameralnego minimal bluesa z sonorystyczną improwizacją.

Sesja nagraniowa, w której udział wzięła cała trójka, odbyła się jeszcze zanim materiał na Tales for Solo Guitar został zarejestrowany. Solowe improwizacje Zakrocki nagrywał we wrześniu i grudniu 2022 roku, natomiast materiał z Ballads & Blues powstał 21 marca tego samego roku. Słychać, że w głowie gitarzysty już wtedy pobrzmiewała koncepcja na oszczędną, narracyjną muzykę drogi, jednak na potrzeby tamtego muzycznego spotkania przybrała ona zupełnie inny kształt. Mniej ważne zdaje się tu snucie opowieści za pomocą melodii, więcej jest za to skupienia na samym brzmieniu, a niezmiennie na znaczeniu nie traci transowe, repetytywne frazowanie. Technice Zakrockiego, którą tu słyszymy, bliżej do zeszłorocznej Leggerezzy, ale w dużo ambitniejszym wydaniu, choć zdarzają się fragmenty elektryczne i bardziej konwencjonalne (od Blues VIII do Blues X) – z dzisiejszej perspektywy zwiastuny albumu solowego.

Gitara została podpięta do granularnego delaya oraz podzielona kapodasterami na cztery niezależnie amplifikowane sekcje. Tę różnorodność i sferyczność brzmień słychać nierzadko w obrębie jednego fragmentu – zdaje się, że Zakrocki jednocześnie kąsa rozstrojone struny, imituje dźwięki klawiszowe, bawi się gładką fakturą naznaczoną pogłosem, czy też wydobywa pojedyncze, świetliste pstryknięcia, mogące kojarzyć się z gitarą rezofoniczną. Jeszcze bardziej rozległy język sonorystyczny prezentuje, za pomocą arsenału obiektów, Gradziuk, który swoją multiperkusyjną wyobraźnię dostosowuje do oddychającej, przestrzennej wizji prowodyra całego tego spotkania. Natomiast Garbowski często ogranicza się do pojedynczych, wycofanych pobrzękiwań lub przedłużających się pociągnięć smyczka.

Pomimo awangardowej formy, propozycja tria nie traci definitywnie tożsamości bluesowej, ponieważ w grze Zakrockiego pojawiają się zalążki linii basowych (Blues IV), odwołania do pierwotnych technik zaciągania dźwięków slidem (Blues I) oraz wszechobecna przestrzeń medytacyjna. Podział na fragmenty jednoznacznie bluesowe i te o balladowym charakterze staje się ostatecznie raczej umowny i nieostry. Ponadto łatwo o wrażenie, że to rozmowa trzech instrumentów z ciszą – to nie jest muzyka, która przyciąga uwagę decybelami czy porywającym tempem. Przeciwnie, wszystko snuje się jeszcze wolniej niż na Tales for Solo Guitar, a pobrzmiewające w tle stukoty, kliknięcia i krótkie kontrabasowe rozbiegówki (Blues VI) balansują na granicy słyszalności. Otwartość,wynikająca ze szczególnego, nabożnego wręcz skupienia, jest kluczem do zrozumienia tej płyty.

Uzyskanie takiego poziomu otwartości może być trudne z uwagi na, rzucającą wyzwanie, objętość Ballads & Blues. Chociaż panowie z powodzeniem starają się nie powtarzać patentów (co z największą łatwością przychodzi Gradziukowi), lepiej przygodę tę rozłożyć sobie na dwa podejścia, co niejako sugeruje podział na dwa krążki. To odważny, wymagający sporo cierpliwości, nietuzinkowy materiał, którego głównie słucha się, podążając za interakcjami. Raczej nie spodoba się tylko bluesowym purystom o zamkniętych głowach.

Mateusz Sroczyński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO