Piotr Damasiewicz & Power of The Horns Ensemble – Polska
Astigmatic Records, 2019
Trudno przejść obojętnie obok albumu nagranego po kilkuletniej przerwie przez zespół, który w ostatniej dekadzie był autorem jednego z najbardziej spektakularnych debiutów na krajowej scenie. Wydana w 2013 roku koncertowa płyta Alaman odbiła się dużym echem w środowisku sympatyków jazzu i muzyki improwizowanej, jednak już po chwili od premiery zespół właściwie zniknął z pola widzenia. Być może niektórzy nawet zwątpili w jego dalsze funkcjonowanie, bowiem na dobrą sprawę koncerty składu odbywały się jedynie okazjonalnie.
W przypadku Power of The Horns, jak i innych wieloosobowych grup, nawigowanie poczynaniami rozbudowanego zespołu wcale nie jest łatwe, zwłaszcza jeżeli skład tworzy tylu muzyków, którzy sami są liderami własnych grup. By prowadzić taką formację, potrzeba niezwykłej muzycznej osobowości, ale przecież na czele Power of The Horns stoi Piotr Damasiewicz, muzyk o niezwykłej charyzmie, odwadze, otwartości i bardzo szerokich horyzontach. Potwierdzenia jego przymiotów nie trzeba szukać daleko – niedawna piesza pielgrzymka przez niemal całą Europę, wzbogacona o solowe koncerty w napotkanych świątyniach, wcześniejszy pobyt na Zanzibarze w roli nauczyciela muzyki, czy jeszcze dawniejsze aktywności, często z pogranicza różnych dyscyplin sztuki, wystarczająco dużo mówią o podejściu popularnego Damasa do twórczości. Pierwszym od dawna, namacalnym jej przykładem jest drugi krążek kierowanej przez trębacza orkiestry, zatytułowany Polska.
W odróżnieniu od debiutu Polska została zarejestrowana w studiu. Sesja miała miejsce w Polskim Radiu w Warszawie w przededniu i w dniu kolejnej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Lider Power of The Horns zdradził, że był to właściwie zbieg okoliczności, choć w kontekście całokształtu albumu dość niezwykły, podobnie jak fakt, że gdy podczas sesji wybrzmiały ostatnie nuty znanego z debiutu Psalmu dla Williama Parkera, nad stolicą rozległ się dźwięk syren oznajmiających godzinę W.
Sam Psalm... dla big-bandu Damasiewicza jest swego rodzaju sygnałem rozpoznawczym, czymś na kształt kompozycji Odwalla granej przez Art Ensemble of Chicago i spowinowacone formacje, a gdyby szukać głębiej – odwołaniem do starej jazzowej tradycji, gdy w czasach świetności big-bandów niemal każda orkiestra miała tego rodzaju temat. Nie dziwi więc, że kompozycja poświęcona Parkerowi pojawiła się, w dwóch różnych wersjach, zarówno na Alamanie, jak i na Polsce. Okoliczności rejestracji albumu pomogły ostatecznie wyklarować tytuł, jednak już wcześniej wiadomo było, że na płycie znajdą się odniesienia do historii polskiego jazzu i historii Polski w ogóle. Mamy więc utwór Kleofas – czytelne odwołanie do Katowic i Górnego Śląska. Stolica regionu pojawia się tu w wielu znaczeniach. Przede wszystkim jako miasto będące ważnym punktem na artystycznej drodze Damasiewicza, miejsce narodzin kolektywu Power of The Horns, ale też arena walki o polskość w epoce zaborów i walki o wolność w czasach komunizmu. Te aspekty wpisują się dodatkowo w etos pracy i nierozerwalnie związane ze Śląskiem dzieje przemysłu ciężkiego.
W mrocznej, pełnej napięcia kompozycji znakomicie zniuansowane zostało bogactwo wątków. Gdy sekcja rytmiczna nadaje tempo, nieomal widać kręcące się koła na wieżach wyciągowych i słuchać zgrzyt stalowych lin. Powolny temat w wykonaniu instrumentów dętych przywołuje obrazy pracujących w pocie czoła górników i hutników. Pełznące pod spodem ostinato to trud codziennego życia, natomiast postrzępione, wściekłe solówki gwałtownie skręcają ku free – to w nich odbija się wolnościowa walka Ślązaków – powstania śląskie i strajki. Są też w Kleofasie momenty, kiedy daje znać o sobie piękno śląskiego krajobrazu i ciepło tradycyjnego domowego ogniska – tak czytałbym fragmenty, w których na pierwszy plan wysuwa się subtelny motyw fortepianu czy ciepłe solo trąbki. Może te akurat wątki nie są najłatwiejsze do wyśledzenia, ale uwidacznia to tylko mocno splątane losy i niełatwą codzienność mieszkańców regionu.
Tytułowa, dwuczęściowa kompozycja to z kolei hołd złożony największym mistrzom polskiej sceny jazzowej. W pierwszej kolejności Krzysztofowi Komedzie, Tomaszowi Szukalskiemu, Tomaszowi Stańce i Piotrowi Wojtasikowi. To też nostalgiczna podróż do heroicznego okresu polskiego jazzu, czy raczej do tego okresu w polskiej kulturze, kiedy w ramach muzyki, kina, literatury, sztuk plastycznych w najbardziej wyrazisty sposób tworzyło się to, co zwykło się nazywać polską szkołą (i tu można dopisać – plakatu, grafiki, filmu i tak dalej). Melodyka tego rozbudowanego, wielowątkowego utworu w pewnym sensie „wrzuca” słuchacza w wir skojarzeń. Obawiam się jednak, że dla odbiorcy niezaznajomionego z polską kulturą drugiej połowy XX wieku może być on jednak pozbawiony głębi, choć wciąż pozostanie efektowną, znakomicie wykonaną kompozycją.
Kleofas i Polska zdają się stanowić jądro albumu. to w tych dwóch fragmentach skupia się najwięcej wątków i to one sprawiają wrażenie znaczeniowego rdzenia płyty. Ów rdzeń otoczony jest klamrą stworzoną z kompozycji Billy i Psalm for William Parker. Utwory dedykowane dwóm wielkim postaciom jazzu (Billy poświęcony jest Billy’emu Harperowi) z jednej strony zdają się mówić, że Damasiewicz widzi historię Polski i polskiej muzyki jako integralną część dziejów, z drugiej osadza twórczość Power of The Horns w tradycji konkretnych nurtów muzyki improwizowanej.
Mimo że z całą pewnością Damasiewicz i jego big-band są dziś w innym miejscu niż wtedy, gdy wydawali Alamana, to nadal mają do zaproponowania jedną z najciekawszych wizji muzycznych w naszym kraju. Wizję, która przez te kilka lat okrzepła, ewoluowała (podobnie jak i skład grupy – sporo różniący się od debiutanckiego), stała się może bardziej zorganizowana, a mniej „wyrywna”, ale nadal urzeka – może nawet bardziej niż sześć lat temu. Zupełnie jak szlachetny trunek, który leżakując, nabiera mocy, przechodzi aromatami i staje się coraz bardziej wytrawny.
autor: Rafał Zbrzeski - Autor jest dziennikarzem Radia Kraków.