Płyty Recenzja

Ross Bellenoit – Signals

Obrazek tytułowy

(Ross Bellenoit, 2024)

Ross Bellenoit to prawdziwy tytan pracy, który od piętnastu lat konsekwentnie buduje swoją karierę gitarzysty, kompozytora i producenta muzycznego. Współpracował z takimi kolegami po fachu jak John Carter Cash, Phil Nicolo, Ian Cross, Brian McTear czy Devin Greenwood i już z samego zestawienia tych nazwisk można domyślić się, jak ogromnie różnorodny jest dorobek artystyczny Bellenoit. Muzyk obraca się w gatunkach rockowych, jazzowych, gospel, R&B i country, ale nie unika również innych nieszablonowych projektów.

Bellenoit może pochwalić się również bogatym doświadczeniem koncertowym. W 2007 roku jako członek zespołu Amosa Lee dołączył do Never Ending Tour Boba Dylana. Odbył liczne trasy z grupą country The Sweetback Sisters oraz filadelfijską piosenkarką Birdie Busch, a od 2008 roku występuje regularnie na arenie międzynarodowej z formacją Joseph Parsons Band. A to zaledwie drobna część osiągnięć estradowych gitarzysty.

Jego najnowszy autorski album Signals, nagrany w składzie: Mark Allen (saksofon altowy i sopranowy), Victor North (saksofon tenorowy), Morgan Walbridge (wibrafon), Jordan Berger (kontrabas) i Anwar Marshall (perkusja), to propozycja zarówno dla wytrawnych melomanów, jak i entuzjastów nietuzinkowych brzmień. Płytę otwiera leniwy utwór Trails, wprowadzający melancholijną, knajpiano-luźną atmosferę. Pod tą pozorną beztroską tli się jednak niepokój, który stopniowo narasta, by eksplodować w finale, stanowiąc sygnał do wejścia w odważniejsze, eksperymentalne rejony, czego manifestacją jest druga kompozycja Overseas.

Cały koncept albumu opiera się na fascynujących kontrastach – niespieszne, wystudzone kompozycje (Rose, Adjustments) przeplatają się z utworami pełnymi wzburzenia lub o większej skali ekspresji (The Language of Dreaming). To ciągłe przeciąganie liny i towarzyszące mu napięcie między momentami ekscytacji i wyciszenia buduje narrację, która nieustannie utrzymuje uwagę słuchacza, zmuszając go do uważnego podążania za zmianami nastroju i dynamiki. Subtelność i melancholia tasują się tu z niespodziewanymi wybuchami, tworząc dynamiczną opowieść, w której harmonia i chaos wzajemnie się uzupełniają, nadając płycie wyjątkowy, niemal filmowy charakter.

W zamykającym całość tytułowym Signals Bellenoit sięga po gitarę akustyczną, tworząc kompozycję, która doskonale wpisuje się w koncept całej płyty – pełną niejednoznaczności i napięć. Przepychanki na różnych poziomach intensywności raz wygrywa bas, raz perkusja, innym razem na pierwszy plan wysuwają się wibrafon czy saksofon, który, choć momentami nieco zbyt rzewny, potrafi skutecznie zdominować przestrzeń. Gdy jednak stery przejmuje sam Bellenoit, utwór nabiera szczególnej intymności, jakby artysta osobiście chciał domknąć historię, akcentując drogę, którą przeszedł – od jazzu, rocka, country przez gospel i R&B aż po formy bardziej akustyczne i kameralne. W ostatnim numerze swobodnie splata różne stylistyki, które definiowały i nadal definiują jego artystyczną tożsamość.

Signals to album pełen zaskoczeń i wzruszeń, który płynnie balansuje między łagodną nastrojowością a żywiołem. Wyjątkowym wyróżnikiem jest tu wibrafon – instrument odgrywający kluczową rolę w każdej kompozycji, dodający całości eterycznego charakteru, pełnego niedopowiedzeń i urwanych myśli. Ross Bellenoit stworzył płytę wyjątkową – świat dźwięków, w którym warto się zanurzyć, by po wynurzeniu odkrywać nowe perspektywy i łowić kolejne, wcześniej niezauważone detale. Sygnały.

Bartosz Szarek

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO