Płyty Recenzja

Sachal Vasandani & Romain Collin – Midnight Shelter

Obrazek tytułowy

Edition Records, 2021

Sachal Vasandani to nowy głos w brytyjskiej wytwórni Edition. W silnie sfeminizowanym świecie wokalistyki jazzowej każdy męski głos jest na wagę złota. Kolejne albumy w katalogu labelu z Cardiff stają się głośnymi tytułami. Dobra passa trwa. Sachal to urodzony w Chicago, a rezydujący obecnie w Nowym Jorku Amerykanin o azjatyckich korzeniach, którego dziadek był śpiewakiem wykonującym tradycyjną muzykę hinduską.

Poczynania Sachala Vasandaniego śledzę od jego początków w 2007 roku. Obecnie czterdziestokilkulatek – ukończył jazz, muzykę klasyczną oraz ekonomię na University of Michigan. W 2010 roku krytycy DownBeatu okrzyknęli go mianem Rising Star Jazz Vocalist. Niemal nieznany w Polsce wokalista ma w dyskografii trzy udane albumy z jazzowymi standardami nagrane dla Mack Avenue. Głęboko zakorzenione w tradycji swingu. Vasandani reprezentuje uduchowione, klasyczne, a jednak na wskroś nowoczesne śpiewanie. Mariaż emocji i intelektu.

Na jego Hi-Fly z 2011 roku gościnnie pojawił się legendarny Jon Hendricks. Sachal dzielił scenę bądź studio również z innym słynnymi artystami, takimi jak Wynton Marsalis, Bill Charlap, Bobby McFerrin, John Clayton, Gerald Clayton, Gretchen Parlato, Becca Stevens oraz Camila Meza. Na płycie Slow Motion Miracles z 2015 roku, wydanej w prestiżowym Okeh, zaprezentował oryginalne kompozycje. Odważne połączenie popu, jazzu i elektroniki.

Tegoroczny album Midnight Shelter to nowe otwarcie w drodze artystycznej Sachala. Nowy rozdział. Efekt spotkania z pianistą, przyjacielem i sąsiadem. Francuz Romain Collin to wschodząca gwiazda pianistyki. Uczęszczał do Berklee College of Music. Ukończył prestiżowy Herbie Hancock Institute of Jazz. Wydał kilka docenionych albumów w barwach Palmetto i ACT-u. Z powodzeniem dzieli karierę między Stanami a Starym Kontynentem. W 2020 roku wraz z Grégoirem Maretem i Billem Frisellem nagrał LP Americana (ACT). Sesja ta zaowocowała nominacją do Grammy w kategorii Best Contemporary Instrumental Album.

Midnight Shelter jest intymną, delikatną, minimalistyczną opowieścią. To dziennik czasów zarazy powstały w studiu na Brooklynie. Dwa instrumenty. Głos i fortepian. Dwóch artystów, którzy połączyli swoje siły pod koniec ubiegłego lata. Po wielu tygodniach pandemicznej izolacji. Stworzyli przejmujący, emocjonalny materiał. Obaj inspirują się nawzajem i szukają nowych przestrzeni dźwiękowych.

Krążek ma ciepłe brzmienie. Zawiera jedenaście utworów. W przeważającej większości są to covery. Nowe wersje ponadczasowych folkowych numerów Boba Dylana, Nicka Drake’a, Johna Lennona i Paula McCartneya sąsiadują tu z reinterpretacjami współczesnych młodzieżowych hitów Harry’ego Stylesa (AdoreYou) i Lewisa Capaldiego (Before You Go). Dwaj ostatni nie mają nic wspólnego z jazzem, ale wersje ich popowych piosenek brzmią na płycie spółki Vasandani/Collin wyśmienicie. Tak zaskakująco świeżo, że ciężko je rozpoznać. Ze streamingowych produkcyjniaków dla wielomilionowych mas powstały wokalne perły.

Płytę otwiera Summer No School. To oryginalna kompozycja Vasandaniego, do której powrócił. Pierwotnie znalazła się na krążku Hi-Fly. Fatalistyczny River Man brytyjskiego barda Nicka Drake’a, zmarłego w wieku 26 lat, pochodzi z jego debiutu Five Leaves Left z roku 1969. Piosenka ta w ostatnich latach przeżywa swoisty renesans. Biorą ją na warsztat wokaliści z różnych muzycznych światów: Andy Bey, Kurt Elling, Lizz Wright, Sara Gazarek, Claire Martin, Natacha Atlas, Chrissie Hynde, Benjamin Clementine. Mam w pamięci wersję Grażyny Auguścik z albumu-hołdu dla Drake’a Man Behind The Sun – Songs Of Nick Drake (2012). Interpretacja duetu Vasandani & Collin brzmi melancholijnie. Duet wydobył z niej esencję, głębszy sens. Throw It Away każdy entuzjasta wokalistyki jazzowej zna z ikonicznego wykonania charyzmatycznej Abbey Lincoln z połowy lat 90. XX wieku. Sachal zaprezentował intymny sposób śpiewania tego standardu, bliski szeptowi. Dylanowski temat Don't Think Twice, It's All Right, który ma ponad pół wieku, zdaje się być najbardziej optymistycznym songiem wybranym na album.

Albumy takie jak Midnight Shelter są wyzwaniem, sprawdzianem dla wokalisty i jego akompaniatora. Tu nie ma miejsca na fałsz, ckliwość, patos i egzaltację. Minimalizm wykorzystanych środków ekspresji w połączeniu z emocjonalnymi songami wymusza liryczną, dramatyczną konwencję. Vasandani i Collin wychodzą z tej próby obronną ręką. Płyta ma kontemplacyjny charakter. To spójny album. Prawdziwy i szczery. Wyciszony i spełniony. Radykalny i surowy. Collin nie gra histerycznie, nie wychodzi przed szereg, towarzyszy delikatnej barwie Sachala. Vasandani opowiada nam historie-medytacje, które stały się pocieszeniem, terapią podczas lockdownu. Zatopcie się w dźwiękach Midnight Shelter. Niekoniecznie w okolicach północy, niekoniecznie w pojedynkę.

Autor: Piotr Pepliński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO