Łukasz Stworzewicz & Mateusz Gawęda, 2021
W mediach społecznościowych można znaleźć zdjęcie Mateusza Gawędy otoczonego imponującą konstelacją instrumentów klawiszowych. Każdą z rąk trzyma na osobnym syntezatorze, a plecami opiera się o klawiaturę fortepianu, na którym umieścił kolejną aparaturę. Obok niego, za również rozbudowanym zestawem perkusyjnym, siedzi Łukasz Stworzewicz (Silberman). Fotografia pochodzi z koncertowej premiery ich najnowszego albumu Non-Simultaneous Double Squeeze. Materiał na płycie nie jest najświeższy – nagranie miało miejsce w maju 2019 roku, a więc w czasach, kiedy obserwowanie gry muzyków na żywo było niezwykle proste. Trzeba to podkreślić, bowiem kameralny duet dostarcza niezwykle bogatego brzmienia, a adnotacja na okładce przypisująca Gawędzie fortepian i syntezatory w żaden sposób nie oddaje poziomu skomplikowania instrumentarium, jakim to brzmienie osiąga.
Wspomniany koncert premierowy odbył się jednak oczywiście już w czasach lockdownu (16 maja 2021 roku), bez bezpośredniego udziału publiczności. Choć gdański klub Żak przeprowadził profesjonalną transmisję z tego wydarzenia, to podejrzewam, że zgromadziła ona dużo mniejszą widownię niż na potencjalnej trasie koncertowej. Oczywiście z brakiem występów scenicznych nie sposób się pogodzić, ale warto potraktować to jako okazję do bardziej abstrakcyjnego zagłębienia się w świat tej muzyki. Myślę, że takie podejście – niezależnie od aktualnej sytuacji – jest najwłaściwsze w jej odbiorze.
Nie bez powodu okładkę wypełnia pozbawiona jednoznacznych skojarzeń, czarna płaszczyzna. Owszem, na albumie dominują mroczne, niepokojące klimaty, ale wachlarz nastrojów jest tu naprawdę szeroki. Każdy słuchacz sam musi odnaleźć się pośród tych intrygujących dźwięków, na swój sposób wizualizując ich przekaz. Z takim doświadczeniem dużo ciekawiej będzie konfrontować go z ekspresją wykonawców na scenie.
Trudno przejść obojętnie obok tytułu albumu. Jest on terminem brydżowym, po polsku określanym jako „przymus podwójny niejednoczesny”. Wchodzenie w meandry karcianej rozgrywki dla laika nie ma większego sensu, zresztą muzycy zdają się nie przywiązywać do tego szczególnej wagi. „Ich muzyka to radość wspólnego komponowania i interpretowania, ale także – co najmniej podwójny – przymus uczestnictwa i współpracy przy jej powstawaniu” – można przeczytać w oficjalnym opisie wydawnictwa.
Trzy lata temu Stworzewicz udzielił na łamach JazzPRESSu (marzec 2018) wywiadu, w którym wyznał: „kiedy czujesz swego rodzaju chemię z pozostałymi muzykami, (…) nie pytasz skąd, nie zastanawiasz się, dlaczego i po co, to po prostu współgra i współbrzmi”. I to zapewne ten przymus, o którym tu mowa, trudno bowiem zmarnować potencjał sprawdzonego kolektywu do rozwijania kolejnych pomysłów. I tak pewnie zrodził się pomysł na ten duet. Choć Non-Simultaneous Double Squeeze jest debiutem formacji Silberman – Gawęda, to muzycy mają już za sobą trzy udane produkcje, nagrane wspólnie, w różnych zestawieniach personalnych.
Porozumienie pianisty i perkusisty zdaje się być jednak szczególne. We wspomnianej rozmowie Stworzewicz tłumacząc sens tytułu jednej z wcześniejszych produkcji, przywoływał specyfikę pewnego gatunku ptaków, które łącząc się w pary, wyśpiewują wspólną pieśń – każdy osobnik jedną jej połowę. Dokładnie tak wygląda ta współpraca. Choć momentami obaj muzycy zdają się rozwijać różne koncepcje, finalnie wybrzmiewają jednym głosem, co przy kreatywności każdego z nich jest naprawdę imponujące. Oby czuli przymus wspólnego tworzenia muzyki jak najdłużej!
Jakub Krukowski