Płyty Recenzja

Sitkowski Band Two Generations – Jazz Meets The Beatles

Obrazek tytułowy

Radio Opole, 2021

Quincy Jones kiedyś niefortunnie nazwał członków zespołu The Beatles najgorszymi muzykami świata. Coś jednak w nich jest, skoro od tylu dekad muzykę czwórki z Liverpoolu celebruje cała plejada artystów – również tych jazzowych. Sitkowski Band Two Generations to kolejny album, na którym kompozycje spółki Lennon/McCartney (choć mamy też w tym zestawie klasyk Harrisona – While My Guitar Gently Weeps) zyskują dodatkowego blasku w jazzującym anturażu. Nie znajdziemy na tej płycie niczego, co pozwoliłoby nam dowiedzieć się czegokolwiek więcej o Bitelsach ponad to, że byli/są to arcyzdolni kompozytorzy.

Dwa pokolenia muzyków uczestniczących na tym nagraniu wdzięcznie, bez przesadnego nadymania się czy silenia na oryginalność, przypominają nam, choć przypominać tych dźwięków raczej nie trzeba, standardy rodzaju Can’t Buy Me Love, Help, Come Together oraz The Long and Winding Road. Czyli – „klasyka westernu”. To materiał nieprzerobiony zanadto, utrzymany w klimacie oryginału, ledwie muśnięty jazzową czy miejscami smooth jazzową farbą. Słychać w tym nagraniu brak napięcia (wszak taka setlista to istny samograj), a jeśli dodać do tego wątek rodzinny tego muzycznego spotkania, to możemy wręcz mówić o atmosferze familijnego, międzypokoleniowego jamu.

Bitelsi łączą pokolenia i to żadne odkrycie, podobnie jak to, że pięknie można ich zaadaptować na grunt jazzu. Ba, jazz czasami zapomina, że słynne jazzowe standardy były kiedyś po prostu rozrywkowymi piosenkami, w których ceniono melodię. A The Beatles – jakkolwiek by oceniać ich indywidualne zdolności władania instrumentami czy ich przygotowanie muzyczne, melodykami i „piosenkokletami” (takie słowo ukuł kiedyś Czesław Niemen, śpiewający zresztą Nie bądź taki Bitels) byli doskonałymi. Tam, gdzie zachowuje się oryginalną melodię utworu, tam utwór – niezależnie od „wersji”, aranżacji, wykonania – się obroni, tak mniej więcej brzmiące zdanie zapamiętałem z jakiegoś wywiadu z Johnem Lennonem.

Na płycie Sitkowski Band Two Generations utwory słynnych The Beatles bronią się doskonale, choć wiadomo – można by podejść do tematu coverowania nieco bardziej twórczo. I mówię tu zarówno o selekcji utworów, jak i rozwiązaniach aranżacyjnych. Są bowiem przykłady nagrań jazzowo-bitelsowych nieco mniej oczywistych, a wciąż przystępnych. Jeśli jednak chodziło o szczery hołd oddany najbardziej kochanym przez świat kompozycjom, oswajanie niejazzfanów z jazzem albo po prostu kultywowanie międzypokoleniowego grania – to nie można się do niczego przyczepić.

Quincy Jones z czasem przeprosił Paula McCartneya za swoje kontrowersyjne słowa. A więc personalne dąsy na bok, niech legendarna muzyka broni się sama – po raz kolejny i na pewno nie ostatni.

Wojciech Sobczak-Wojeński

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO