Static to płyta, którą warto poznać i zapamiętać. Dlaczego?
Ten trzeci album w dyskografii amerykańskiej wokalistki, kompozytorki i mistrzyni wielu instrumentów doskonale bowiem spełnia postulaty muzykoterapii – jest czystą energią, dobrym uczuciem, gestem radości, które oddalają zły nastrój.
Nieczęsto trafiają się dziś podobne doznania; gdy to, co w muzyce ważne, jest wypowiedzeniem niepokojów codzienności, kiedy sztuka ta raczej jątrzy, niźli łagodzi. Zwykło się dziś pojmować głębię jako nadmierną powagę, minorowy nastrój; zabawę zaś łączyć jedynie (bądź zazwyczaj) z ludycznym przyśpiewem dyskotekowej wtórności... Pora na zmianę – i to właśnie za sprawą Static.
Kto słyszał o Eryce Glyn? I tu pierwsze zdziwienie. Kiedy zaprezentowałem wyimki z tej płyty na internetowym forum; liczba lajków i komentarzy "uwielbiam Erikę" (i to napisanych po polsku) przerosła moje oczekiwania. Zaświadcza to, iż prawdziwa pozytywna muzyczna energia nie zna granic, nie potrzebuje sztucznych promocji. Powstaje po prostu muzyka – po to, aby rozbrzmiewać.
Właśnie – po prostu! Takie wrażenie sprawia ta plyta. Jest kształtem niewymuszonym, lekkim i kunsztownym zarazem. Static to przystępność. Samo wejrzenie w bogate instrumentarium – może natomiast zaciekawić poszukujących doskonałej różnorodności. Jest tu miejsce dla trąbki i saksofonu; dla organów Hammonda i gitary basowej; dla wiolonczeli i elektroniki wreszcie. Wszystko to spowija puls i rytm. Energia jazzu i nienasycona pasja indie rocka.
Static to też album o świetnych proporcjach. Wyrazistość i moc większości utworów kontrapunktuje tu umiejętnie wkomponowana balladowość; to zaś, czego oczekujemy, by wyjść na parkiet, uzupełnione zostaje o domieszkę eksperymentu – obejmującego głównie brzmienie perkusji. Odniesienia są więc wyraźne, lecz ich potraktowanie – twórcze. Eryce udało się przywołać, wskrzesić i rozwinąć nastrój, który niegdyś pulsował w muzyce grupy Morphine; oraz – sięgając bardziej wstecz – stworzył progresywną i jazzującą wyjątkowość wydanej w 1971 roku jedynej płyty Lindy Hoyle, Pieces of Me. To źródła Static – muzyki, która nie stroni od ciemnych, zmysłowych emocji, ale zawsze eksploduje wyraźną radością.
Jestem poruszony, wybijam rytm palcami, nie mogę odejść od głośników.
Szymon Gołąb