Recenzja

Włodek Pawlik – Kolędy Polskie

Obrazek tytułowy

Recenzja - opublikowana w JazzPRESS - styczeń 2014 Autor: Andrzej Patlewicz

Tematyka świąteczna w ostatnich latach jest zdecydowanie inspirująca dla muzyków i to muzyków różnej maści. Boże Narodzenie to świetny temat, aby zmierzyć się z przepięknymi polskimi kolędami, po które sięgają zarówno artyści z kręgu muzyki pop, folk, rock jak i jazz. Kompozytorzy muzyki popularnej jeszcze w latach 30-tych zapoczątkowali tę tradycję, która umarła w latach 80-tych ubiegłego stulecia. Zostały świąteczne przeboje kreowane przez media oraz piosenki nagrywane w celach charytatywnych.

Większość wykonawców zamiast pisania nowych utworów o świątecznej tematyce sięga po kolędy, które wypadają w ich wykonaniu dość blado i nieciekawie. Tego nie można powiedzieć o najnowszej płycie zatytułowanej Kolędy Polskie jednego z najciekawszych polskich pianistów jazzowych Włodka Pawlika.

Ten album to zarazem kontynuacja a dokładniej nowy przekaz bożonarodzeniowych utworów, które mieliśmy okazję już poznać w 2004 roku na płycie o tym samym tytule wydanej nakładem firmy Polonia Records, tym razem wzbogaconej o cztery dodatkowe nagrania. Kolędy w jego wykonaniu są inspirujące i to nie tylko ze względu na podejmowany przez muzyka temat, ale też to w jaki sposób dokonał doboru repertuaru. Właściwie repertuar jest tu doskonale znany, bo cóż nowego możemy powiedzieć o kolędach, które znamy na pamięć i które co roku są śpiewane przy Wigilijnym stole. Włodek Pawlik potraktował je w nieco inny sposób – grając na fortepianie solo zachował po części linię melodyczną każdej kolędy wtrącając tylko nieliczne własne akordy i pasaże. Piękne harmonie można dostrzec w „Oj, Maluśki, Maluśki”, „Cicha Noc”, „Przybieżeli do Betlejem”, „Gdy się Chrystus rodzi”, „Gdy śliczna Panna”, „Z narodzenia Pana”, „Mizerna, cicha”. Struktury harmoniczne i dość mocne forte można usłyszeć w najbardziej rozśpiewanej polskiej kolędzie „Dzisiaj w Betlejem” pretendującej swą popularnością do „White Christmas” Irvinga Berlina. Kiedy Berlin napisał ją w 1940 roku dla Binga Crosby’ego, podobno podekscytowany oznajmił, że to najlepsza piosenka, jaką ktokolwiek napisał. Piosenki świąteczne rządzą się nieco innymi prawami i są osadzone w nieco innej aurze. Włodek Pawlik wykonuje te bożonarodzeniowe kolędy komplikując metrum interpretacji jak to ma miejsce w „Bóg się rodzi”. W „Przybieżeli do Betlejem” trudno po pierwszej chwili usłyszeć ten znany temat . Już znacznie prościej można rozpoznać szereg innych kolęd „Anioł pasterzom mówił”, „Do szopy, hej pasterze”, „Jezus malusieńki”, „Pójdźmy wszyscy do stajenki”, „Bóg się rodzi” zagranych w sposób wyciszony w formie ballad.

W nieco mniej popularnych utworach „Mędrcy Świata” i „Nie było miejsca” Pawlik wykorzystuje swoją pianistykę w zupełnie innym wymiarze. Całość albumu wieńczy (podobnie jak na płycie sprzed niemalże 10 laty) „Lulajże Jezuniu” jedna z najciekawszych i ze wszech miar wykonywanych kolęd. Każdy dźwięk, od cichego szeptu aż po mocne akordy osadzone w jazzowej ornamentyce jest tutaj bardzo wyraźny. Włodek Pawlik znany jest z tego, iż celebruje harmonię a każda z tych świątecznych kolęd utrzymana jest w nieco innym przebiegu harmonicznym. Pianista nagrywając album doskonale zdawał sobie sprawę, jakie mają znaczenie dla odbiorcy tego typu utwory. Pochylając się nad klasycznym fortepianem wydobywa z niego cudowne melodie, a że lekko zmodyfikowane to już inna sprawa. Przesłanie tej płyty jest jak najbardziej świąteczne i jazzowe zarazem.

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - styczeń 2014, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO