Recenzja

Jeff Ballard Trio – Time’s Tales

Obrazek tytułowy

Recenzja opublikowana w JazzPRESS - kwiecień 2014 Autor: Andrzej Patlewicz

Kalifornijski muzyk uważany jest w ostatnich latach za jednego z bardziej nowatorskich perkusistów jazzowych. Swój kunszt pokazał w zespole Brada Mehldau’a oraz w super grupie Fly, z którą nagrał kilka interesujących albumów.

Najnowsza płyta Jeffa Ballarda, firmowana własnym nazwiskiem, to wędrówka poprzez irański folk, ukłon w stronę jakże różnych od siebie pianistów: Duke’a Ellingtona, Theloniousa Monka i George’a Gershwina oraz zmierzenie się z rockowym repertuarem amerykańskiej formacji Queens of the Stone Age.

Wyraz tak różnym fascynacjom pokazuje Jeff Ballard na tle swojego jazzowego tria. Obok niego pojawia się afrykański gitarzysta Lionel Loueke oraz urodzony w Puerto Rico saksofonista Miguel Zenon.

Każdy z muzyków pochodzi z zupełnie innego miejsca na świecie i z każdej cząstki swojego kontynentu czer- pie bogactwo własnej tradycji. Członkowie zespołu i ich muzyka łączą się w miłości, szacunku i otwartości na każdy rodzaj muzyki, z każdego miejsca na ziemi i każdej epoki. Brzmienie dyktują jedynie pragnienia i upodobania muzyków. Każdy z nich wnosi swoje muzyczne korzenie kulturowe – czy jest to klasyczny temat „The Man I Love” Gershwina, czy irańska melodia ludowa. To, co grają, jest odkrywcze i współczesne, ponieważ muzyka także ulega wpływowi czasów, w których żyjemy. Repertuar jest bardzo zróżnicowany.

We freejazzowy sposób grają też własne kompozycje. Jedna z nich otwiera ten album, a jest nią „Virgin Forest” autorstwa Lionel’a Loueke. Ten interesujący gitarzysta jest też kompozytorem innego tematu „Mivakpola”, w którym słychać echa pustyni. Muzycy grają melodie ptaków i improwizują na nich. Grają też muzykę swoich rówieśników, jak z Queens Of The Stone Age („Hangin Tree”) czy Silvio Rodrigueza w aranżacji Miguela Zenona („El Reparador De Buenos”). Ich muzyka pełna jest skomplikowanych rytmów, harmonii i dotykających duszy melodii, co słychać w klasycznej kompozycji Beli Bartoka („Dal (A Rhythm Song)”). Precyzja rytmiczna jest tu pod każdym względem wyrafinowana, ponieważ każdy z muzyków jest w pewnym sensie perkusistą. Swobodna interpretacja i improwizacja – bo bez niej jazz nie istnieje – to największa siła tria Jeffa Ballarda. Słychać tu wyraźnie, iż każdy z muzyków lubi otwartą i swobodną improwizację, łamiąc przy tym wszelkie muzyczne bariery.

Artykuł pochodzi z JazzPRESS - kwiecień 2014, pobierz bezpłatny miesięcznik >>

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO