Recenzja opublikowana w JazzPRESS - styczeń 2015
Autor: Piotr Wickowski
Niesamowita precyzja – oto co przede wszystkim przychodzi na myśl podczas słuchania płyty Sundial tria Jachna Tarwid Karch (For Tune, 2014). Wszystko działa tu precyzyjnie i bezbłędnie jak w wy- sokiej klasy zegarku. Wszystko się zgadza, w tytule jest rzeczywiście zegar, ale słoneczny. Czyli urządzenie istniejące na styku myśli ludzkiej i praw kosmosu.
Mechanizm, który jako pierwszy odmierzał czas naszym przodkom, przez nich odkryty i wykorzystany, ale istniejący w naturze, odkąd Słońce przesuwa się po ziemskim niebie.
Czy Wojciech Jachna (trąbka) wraz z Grzegorzem Tarwidem (fortepian) i Albertem Karchem (perkusja) postawili przed sobą zadanie odtworzenia naturalnego porządku, kosmicznej równowagi inspirującej od tysiącleci naukowców i artystów? Z pewnością można znaleźć wiele argumentów przemawiających za takim odczytaniem jednej z warstw tego albumu. Dostrzegając wspomnianą wcześniej precyzję, można odnieść wrażenie, że jakakolwiek zmiana w tym mechanizmie, wymontowanie nawet najdrobniejszego jego elementu, na przykład usunięcie w którymś z utworów per- kusji, czy chociażby zmiana tempa lub zastąpienie perkusyjnych pałek szczoteczkami, może spowodować awarię. Wszystko się posypie, czar pryśnie.
Muzycy sami zdają się sugerować, że nie jest to jedyna możliwa prawda, proponując wariancje i alterna- tywną wersję dwóch tematów. Tytułowy Sundial – mamy najpierw jako majestatyczne wprowadzenie do całej płyty wykonane przez duet „hejnałowej” trąbki i „kroczącego” fortepianu. Na samym wstępie robi się poważnie i chłodno. Po przesłuchaniu całości okazuje się, że nastrój ten dominuje na całym albumie. Temat Sundial pojawia się jeszcze w wersji z łagodnie „roz- montowaną” harmonią tej kompozycji, z udziałem perkusji, poszerzającej wraże- nia delikatnej dekonstrukcji (Sundial – variation 1). Jest też trzecia wersja, momentami ciepła, ballado- wa, momentami niepokojąca (Sundial – variation 2), która znów opiera się na napięciu na linii trąbka – fortepian, choć początkowo tylko pianista, przez dłuższą chwilę, sam wydobywa tu nowe treści z poznanej już przez słuchacza melodii. Jak inaczej można rozłożyć akcenty, pozornie nie zmieniając wiele i nie pozbawiając zajęcia któregokolwiek z muzyków, pokazuje najdłuższy utwór na płycie – Śpiew Terpsychory, który został zamieszczony dwukrotnie w wersjach zagranych przez cały skład.
Pojawiająca się w tytule tego utworu postać muzy, patronującej w mitologii starożytnej Grecji tańcowi i pieśni chóralnej, jest kolejnym antycznym symbolem na tym albumie. Kolejnym po tytułowym wynalazku starożytności – zegarze słonecznym – oraz po Soli attyckiej (miniaturka rzeczywiście subtelnie zabawna, zgodnie z metaforą tytułu). Jeśli uwzględnimy wariacje i wersję alternatywną okaże się, że w nazewnictwie większości utworów artyści zwró- cili się ku starożytności, niczym... wyznawcy stylu klasycystycznego, odnoszącego się przecież do tamtych zamierzchłych czasów jako do epoki wzorcowej. Wystarczy dołożyć do tego, wykorzystaną przy ze- stawianiu zawartości płyty, wariacyjność utworów oraz chociażby zamiłowanie do stosowania crescendo, aby stwierdzić, że oto, jak rzadko kiedy w przypadku muzyków jazzowych, debiutujące przecież w tym składzie trio Jachna Tarwid Karch zaproponowało starannie przemyślany, wypracowany, oryginalny i własny styl wypowiedzi.
W tym miejscu wart podkreślenia jest równomierny podział ról w zespole. Nie zdominował go mający największe doświadczenie, najstarszy Wojciech Jachna, znany z zespołów Contemporary Noise Quintet/ Sextet, Sing Sing Penelope, Dubska i Mordy, który w minionym roku z powodzeniem i szczególnie owocnie działał w ramach duetu Jachna/ Buhl oraz Innercity Ensemble. Na Sundial pełna emocji trąbka Jachny niejednokrotnie równoważy chłód majestatycznej kompozycyjnej struktury. Czasami Jachna przypomina Andrzeja Przybielskiego, od którego w przeszłości się uczył, czasami Tomasza Stańkę z dawnych lat, przede wszystkim jednak słychać jego własne, przykuwające uwagę brzmienie. Bardziej klarowne niż w innych grupach, w których udziela się Jachna, bo pozbawione elektronicznych dodatków. Tak samo ważny jest wkład w efekt końcowy dwójki studentów prestiżowego Rytmisk Musikkonservatorium w Kopenhadze. Pianista Grzegorz Tarwid pojawia się na liście utworów jako autor nawet częściej niż Wojciech Jachna i rzeczywiście niejednokrotnie słychać, że to on na swoich barkach dźwiga przebieg utworu, często też jego gra nadaje całości dramaturgii i pozwala trębaczowi na rozwinięcie skrzydeł. Bezbłędną dynamikę Sundial zawdzięcza, w znacznym stopniu, oczywiście perkusiście Albertowi Karchowi, który jednocześnie jest w stanie serwować zaskakujące nagłe zwroty akcji.
Płyta Sundial jest dziełem wyjątkowym na polskim rynku, trud- nym do prostego zaszufladkowania, pełnym ciekawych znaczeń i wewnętrznych napięć. Choć zauważalnie klasycystyczny w swojej wymowie, album tria Jachna Tarwid Karch nie jest zaadresowany wprost do miłośników jazzowych adaptacji klasyki. Muzycy nie szukali też uzasadnienia dla swojej oryginalnej formuły poprzez zamieszczanie na płycie przeróbek utworów muzyki poważnej. Postawili na własny koncept, dostosowując do tego własny styl. Oby wytrwali na tej drodze jak najdłużej.
Artykuł pochodzi z JazzPRESS - styczeń 2015****