Recenzja Top Note

Ircha Mikołaj Trzaska Clarinet Quartet – Black Bones

Obrazek tytułowy

Recenzja opublikowana w JazzPRESS - marzec 2015
Autor: Rafał Zbrzeski

Ircha to kwartet powołany do istnienia przez Mikołaja Trzaskę. Cel powstania formacji od początku został jasno określony – eksploracja spuścizny muzyki żydowskiej, z pomocą nowoczesnego języka jazzowej improwizacji. Trzaska powiedział w jednym z wywiadów, że twórczość Irchy ma być podjęciem nici żydowskiej tradycji zerwanej przez wojnę – ta wypowiedź trafnie oddaje charakter muzyki zespołu.

Od czasu, gdy kilka lat temu poznałem nagrania Irchy, nie opuszcza mnie wrażenie, że słowo „kwartet” nie oddaje istoty tego przedsięwzięcia i choć nazwisko Trzaski zostało przywołane w pełnym brzmieniu nazwy grupy, to chyba głównie dlatego, że jest on pomysłodawcą jej powstania. Wszyscy czterej muzycy wydają się być tutaj równoprawnymi partnerami i wszyscy wnoszą w muzykę Irchy swój własny artystyczny pierwiastek. Pokusiłbym się o nazwanie muzyki zespołu muzyką czterech liderów – zarówno Mikołaj Trzaska, Paweł Szamburski, Michał Górczyński, jak i Wacław Zimpel to nietuzinkowe muzyczne osobowości, dzięki swoim dokonaniom rozpoznawalne w środowisku miłośników jazzu i improwizacji.

Na najnowsze wydawnictwo zespołu zatytułowane Black Bones składają się dwie płyty, które powinny być traktowane jako dwie odrębne, ale uzupełniające się całości. Płyta A zawiera nagrania studyjne, zaś krążek B jest zapisem koncertu dokonanym w miejscu szczególnym – Stacji Falenica, podczas obchodów rocznicy likwidacji tamtejszego getta. Obie sesje nagraniowe miały miejsce w roku 2013.

Zestawienie nagrań studyjnych z tymi dokonanymi na żywo daje kompletny obraz znakomitej kondycji zespołu. Pokazuje także, jak wielkie znaczenie ma dla improwizacji miejsce i czas wykonywania muzyki. Płyta B jest zdecydowanie bardziej posępna i melancholijna – jak gdyby wypełniał ją żal i tęsknota za światem, który się skończył. W jednym z miejsc, gdzie się kończył, po siedemdziesięciu latach, staje zespół próbujący zachować o nim żywą pamięć. Nie wyobrażam sobie, żeby świadomość tego faktu nie miała wpływu na muzyków podczas występu. Rzewne dźwięki klarnetów, czy to podczas improwizacji na tematy zaczerpnięte z żydowskiej tradycji, czy też podczas wykonywania autorskich kompozycji zespołu, wywołują dreszcze. Muzyka Irchy zawiera ogromny ładunek duchowej energii, jest zarówno medytacją, jak i wołaniem o zachowanie pamięci.

Płyta A ukazuje nam zespół grający podobny materiał, ale pozbawiony kontaktu z żywą publicznością i niezwykle wyrazistego kontekstu miejsca. Nie ujmuje to jednak muzyce Irchy sakralnej aury i otoczki mistycyzmu. Wciąż jest to muzyka pełna wewnętrznego napięcia i wykonana w arcyciekawy sposób.

Spośród tradycyjnych tematów żydowskich po raz kolejny muzycy wzięli na warsztat niguny – melodie wywodzące się z religijnej tradycji chasydów i ze swej natury stanowiące znakomitą bazę do improwizacji. Oprócz tego na Black Bones Ircha sięgnęła po muzykę Żydów sefardyjskich – nieco odmienną w swoim charakterze, co wynika z różnic w dziejach obu tych żydowskich społeczności. Autorskie kompozycje grupy stanowią zaś mieszankę rozmaitych wpływów i myślę, że mogą stanowić przykład „nowej muzyki żydowskiej”, na którą jeszcze kilk lat temu panowała ogromna moda.

Materiał zawarty na obu krążkach wypełniony jest emocjami, przepełniony trudną do wyrażenia za pomocą słów wibracją. Odniosłem wrażenie, że w dotychczasowej dyskografii grupy, Black Bones zawiera najbardziej stonowaną i refleksyjną muzykę. Dźwięki pełne są medytacyjnego skupienia, a całość zachwyca sposobem wykona- nia. Potężna dawka zadumy i me- lancholii zawarta w nieco ponad dwóch godzinach muzyki. Warto się zasłuchać.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO