Recenzja

Barry Altschul 3dom Factor – Live In Kraków

Obrazek tytułowy

Jako sideman grał i nagrywał między innymi z Paulem Bleyem, Davem Hollandem, Anthonym Braxtonem, Chickiem Coreą i Samem Riversem. Na koncie ma również interesujące albumy, które zarejestrował przewodząc własnym zespołom (jako przykład niech posłuży wydana w roku 1983 płyta Irina). Jednak urodzony w 1943 roku w Nowym Jorku perkusista Barry Altschul, choć doczekał się statusu muzyka kultowego, nie stał się postacią ogólnie rozpoznawalną (nawet wśród słuchaczy jazzu – o czym miałem okazję się przekonać). Perkusista szczególnie nie ubolewa z tego powodu – po prostu od lat z pełnym przekonaniem robi swoje.

Barry Altschul posiada dwie cechy, które sprawiają, że jest muzykiem fascynującym. Pierwsza to ogromne doświadczenie i szacunek do historii gatunku (z bebopem i hard bopem na czele), której w dużej części był przecież świadkiem i uczestnikiem. Druga to ciągła otwartość na poszukiwania i eksperymenty. Oba te aspekty są doskonale słyszalne w utworach nowojorczyka. Perkusista, pomimo upływu lat, nie umościł się w wygodnie przygotowanej niszy, nie uprawia muzycznego kombatanctwa pozując na „legendę z tamtych lat”. Wciąż idzie naprzód, a podstawą jego muzycznej filozofii od lat są niezmiennie –ciekawość i otwartość.

Album Live In Kraków został zarejestrowany podczas 11. Krakowskiej Jesieni Jazzowej w Klubie Alchemia i jest trzecim krążkiem nagranym przez trio The 3dom Factor, któremu przewodzi Altschul. Liderowi towarzyszą znakomici instrumentaliści – obaj od lat zaliczający się do światowej czołówki sceny free: saksofonista Jon Irabagon (od grubo ponad dekady związany z kwartetem Mostly Other People Do The Killing) oraz czołowy nowojorski kontrabasista Joe Fonda.

Na trwającej niespełna godzinę płycie króluje żywiołowe, pełne werwy granie z ulubionego przez lidera pogranicza bopu i free. Może tego drugiego jest nieco więcej, ale wyraźnie mamy tu do czynienia z muzyką zakorzenioną w jazzie i jego tradycji, i to w sposób bardziej wyraźny, niż u większości współczesnych przedstawicieli sceny muzyki improwizowanej, którzy coraz chętniej odchodzą od idiomu jazzowego w kierunku swobodnych dźwiękowych poszukiwań. Czerpanie z tradycji dodatkowo zostało podkreślone wykonaniem Monkowskiej kompozycji Ask Me Now.

Zarówno Irabagon, jak i Fonda wydaja się idealnymi partnerami do tego rodzaju grania – znakomicie czują nieco oldschoolowy klimat, z którego wyrasta muzyka lidera, a jednocześnie nie brak im odwagi, by uciec w pełne ekspresji partie solowe. Zaledwie trzech muzyków na scenie, ale dysponujących pokaźnym wachlarzem środków artystycznej wypowiedzi – efekt powinien usatysfakcjonować większość odbiorców zainteresowanych tym rodzajem grania. Mnie obcowanie z nagraniami zawartymi na Live In Kraków sprawiło dużo radości.

autor: Rafał Zbrzeski

tekst ukazał się w JazzPRESS 01/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO