Recenzja

Rodrigo Amado, Joe McPhee, Kent Kessler, Chris Corsano – A History of Nothing

Obrazek tytułowy

Improwizacja i free jazz – o czym wiedzą stali czytelnicy JazzPRESSu – to tematy, które od długiego już czasu zaprzątają moją uwagę. Poza walorami czysto muzycznej natury również samo środowisko artystów uprawiających tę odnogę sztuki jazzowej ma pewną cechę, którą bardzo sobie cenię. Mianowicie wykonawcy związani ze sceną free zazwyczaj prezentują bardzo otwarte i elastyczne podejście do formowania składów, a kryterium doboru współpracowników rzadko bywa określane na podstawie rozpoznawalności ich nazwiska. Znacznie częściej wyznacznikiem doboru artystycznych kompanów jest coś, co John Coltrane, pytany o zatrudnienie w roli drugiego tenorzysty Pharoaha Sandersa, określił „duchem”. Dzięki temu buszując onegdaj wśród nagrań, w których udział wziął Joe McPhee, zwróciłem uwagę na portugalskiego saksofonistę Rodrigo Amado.

Niedawno ukazał się drugi album kwartetu współtworzonego przez obu panów, którego skład dopełniają basista Kent Kessler i perkusista Chris Corsano. Amerykańsko-europejska formacja to przykład jednego z niepoliczalnej liczby zespołów, które na scenie mogą istnieć tylko przez moment, kilka miesięcy, lat lub funkcjonować znacznie dłużej – w zależności od chemii pomiędzy artystami, pomysłów i chęci do wspólnego grania. W zasadzie nie wchodzą tu w grę żadne zasady rządzące rynkiem muzyki popularnej, ale chyba też żaden z artystów parających się free nie żywi w sobie złudnej nadziei, że uprawiając ten gatunek, zdobędzie szeroką popularność poza obraną niszą. Wielokrotnie odniosłem wrażenie, że w tym i podobnych przypadkach chodzi po prostu o wykrzesanie jak największej kreatywności, a drogą do tego jest między innymi brak precyzyjnego planu czy ścisłych odgórnych założeń. To dzięki temu we free znacznie częściej niż w innych gatunkach zdarza się coś, co również wysoko sobie w muzyce cenię – zaskoczenie słuchacza.

Na albumie A History of Nothing muzycy zaskoczyli mnie już na samym początku… totalnym spokojem i nastrojem otwierającego płytę utworu Legacies. To łagodne wejście w improwizowane dźwięki właściwie można by określić mianem free-ballady, opartej na subtelnym dialogu saksofonistów. Dawniej lekceważyłem nieco takie momenty na płytach z muzyką improwizowaną, uznając je jedynie za introdukcję lub przerywnik pomiędzy bardziej ekspresyjnymi i zgiełkliwymi fragmentami. Z upływem czasu coraz bardziej je doceniam – cóż, hałasując, łatwiej oszukać słuchacza, a stonowane fragmenty dają możliwość zaprezentowania specyficznej wrażliwości.

W przypadku kwartetu Amado / McPhee / Kessler / Corsano o próbie oszustwa nie może być mowy, choć i hałaśliwych momentów na krążku nie brakuje. Jednak nastrojowe fragmenty są obecne również i w dalszej części płyty, a niektóre motywy zdają się być czytelnymi odwołaniami do bardzo klasycznych odmian jazzu, choć uczynionymi nie wprost. To w końcu McPhee powiedział, że „wszyscy stoimy na barkach gigantów”, więc tego typu nawiązania na płycie z jego udziałem w ogóle nie budzą mojego zdziwienia. Kapitalne wrażenie zrobił na mnie zamykający całość utwór The Hidden Desert, który, jeśli idzie o nastrój, pełni rolę klamry spinającej płytę w całość.

Mimo że tytuł albumu brzmi nieco nihilistycznie – pragnę zapewnić czytelników, że to nie są historie o niczym. Może bardziej precyzyjnie byłoby napisać, że nie dotyczą niczego konkretnego, ale bez wątpienia bazują na prawdziwych emocjach, czyli samej esencji dobrej muzyki. Jeden z moich znajomych używa na określenie tego rodzaju wibracji sformułowania „muzyka prawdziwa”. Z prawdziwą radością oddaję się słuchaniu dźwięków z A History of Nothing, co i Państwu polecam.

autor: Rafał Zbrzeski (dziennikarz Radia Kraków)

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 11/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO