Recenzja

Veronika Harcsa & Bálint Gyémánt – Shapeshifter

Obrazek tytułowy

Traumton Records, 2019

Veronika Harcsa i Bálint Gyémánt współpracowali ze sobą dotąd jako duet. Już dwa ich wcześniejsze albumy, nagranie bez udziału innych muzyków, zwróciły uwagę publiczności i krytyki. Na trzecią płytę Shapeshifter węgierscy artyści zaprosili do współpracy belgijską sekcję rytmiczną w osobach kontrabasisty Nicolasa Thysa oraz perkusisty Antoine’a Pierre’a.

Na Shapeshifter autorką niemal całości repertuaru – zarówno w warstwie słownej, jak i muzycznej – jest Veronika Harcsa. Jedynie dwa utwory skomponował Bálint Gyémánt, a tekst jednego napisała Borbála Harcsa. Album zaczyna się przepiękną balladą Listen To Me Now. Uwodzący głos bezwarunkowo przykuwa uwagę słuchacza. Kolejny utwór San Francisco zaskakuje lekkością i frywolnością w wokalnej interpretacji. Niemal każde następne nagranie pokazuje inne oblicze wokalu Veroniki Harcsy.

Kapitalnie wybrzmiewa trylogia First Night (tu zwraca uwagę także solo kontrabasu), Second Night, Last Night, zaczynająca się w nastroju mroku, kończąca natomiast w klimatach rockowych z melorecytowanym i skandowanym tekstem. Niemal dziewięciominutowy Serge With Holy Scar zawiera świetne, długie, znów bliskie rockowemu idiomowi, gitarowe solo Gyémánta.

Shapeshifter znakomicie wypada od strony kompozycji. Dobrze broni się szerszy, czteroosobowy skład i sprawni instrumentaliści – na czele z grającym na gitarach współliderem. Jednak największym i niezaprzeczalnym atutem płyty jest Veronika Harcsa i jej fascynujący, zniewalający głos, który nie pozwala oderwać się od tej muzyki przez całe trzy kwadranse.


Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 6/2019

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO