fot. Konrad Kubuśka DM Agency
Michael Bublé – Łódź, Atlas Arena, 19 września 2019 r.
Trudno nie lubić Michaela Bublé’a. Przebojowy repertuar i ujmujący styl bycia powodują, że kontakt z jego osobą i piosenkami sprawia odbiorcy dużą przyjemność. Artysta podczas trasy koncertowej promującej najnowszy album Love, odwiedził Polskę, dając dwa koncerty.
Zaczęło się od mocnego uderzenia i wielkiego przeboju Feeling Good zaśpiewanego na przywitanie. Klasyki stanowiły większość repertuaru występu, a ze sceny popłynęły dźwięki między innymi Smile, My Funny Valentine, When I’m Fall In Love oraz Cry Me A River. Wokalistę wspierał niemal czterdziestoosobowy big-band, jednak zupełnie nie czuło się muzycznej siły tej dość potężnej machiny. Bezpretensjonalność głównego bohatera wydarzenia, poczucie humoru, dystans do siebie samego, świetne prowadzenie całego show oraz kapitalny kontakt z publicznością, sprawiły, że często miało się wrażenie uczestniczenia w kameralnym, skierowanym do garstki wybrańców koncercie.
fot. Konrad Kubuśka DM Agency
Bublé pozwolił zaśpiewać komuś z publiczności, wypchnął na front jednego z trębaczy, sam dołączając do chórku. W drugiej części występ przerodził się w wielki show. Wokalista – z lekkim przymrużeniem oka – powrócił do repertuaru z samych początków profesjonalnej kariery. Scenografia przeniosła widzów do sali balowej z końca XX wieku, a artysta zaśpiewał kolejno Buona Sera Signorina, Just a Gigolo i You Never Can Tell.
Bisy rozpoczęła instrumentalna prezentacja zespołu towarzyszącego z solówkami fortepianu i kontrabasu, wkrótce na scenę wrócił także Michael Bublé, żegnając się z publicznością trzema dodatkowymi utworami i kończąc niemal dwugodzinny występ hitem You’re Always On My Mind. Znakomita to była rozrywka. Świetnie przygotowany pod każdym względem show. Atrakcyjny muzycznie, ale i wizualnie. Niestety nieco zakłócony słabą akustyką w Atlas Arenie. Jednakże bez dwóch zdań warto się było wybrać na spotkanie z urokliwym Kanadyjczykiem.
Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 10/2019