21 lipca zamilkł jeden z najlepszych jazzowych i rozrywkowych amerykańskich głosów XX i XXI wieku. Mistrz stylu i elegancji. Ikona wokalu. Malarz, wielbiciel sztuki. Wirtuoz swingu. Weteran sceny, na której spędził siedem dekad! To jedyny taki przypadek w historii muzyki popularnej. Król amerykańskiego śpiewnika. Zdaniem Franka Sinatry był największym piosenkarzem świata. Kontynuator schedy po nim. Człowiek instytucja, autorytet, showman. Inspirował kolejne pokolenia młodych adeptów sztuki wokalnej. Wielokrotny zdobywca Grammy (w tym Grammy Lifetime Achievement Award), dwóch statuetek Primetime Emmy Award.
Wielki crooner, obok Deana Martina, Binga Crosby’ego, Bobby’ego Darina, Sammy’ego Davisa Jr., Andy’ego Williamsa, Freda Astaire’a, Nat King Cole’a i jego brata Freddy’ego.Był z nich najmłodszy, a pozostał najdłużej na scenie. Współtworzył amerykańską wokalistykę. Standardy w jego interpretacji przeszły do historii. Sprzedał 50 milionów egzemplarzy płyt. Jego dyskografia liczy ponad 70 tytułów. Był orędownikiem ruchu na rzecz praw obywatelskich. Odmówił występów w Afryce Południowej za czasów apartheidu. Odszedł niespełna dwa tygodnie przed swymi 97. urodzinami.
Tony Bennett urodził się 3 sierpnia 1926 roku w rodzinie włoskich emigrantów jako Anthony Dominick Benedetto. Podczas drugiej wojny światowej walczył w oddziałach piechoty wyzwalającej Europę. Został członkiem big-bandu armii amerykańskiej. Po wojnie szkolił śpiew w technice bel canta. Ćwiczył wokalizy odtwarzając improwizacje Stana Getza i Arta Tatuma. W 1949 roku jego talent odkryła wokalistka Pearl Bailey i zaprosiła go, by supportował jej występy. Pod koniec lat 40. rozpoczął solową karierę. Jego demo z utworem Boulevard Of Broken Dreams dotarło do producenta Mitcha Millera z Columbia Records. Bennett podpisał z nimi kontrakt w 1950 roku. Pozostał wierny swej wytwórni niemal do końca kariery. Takim wyczynem może pochwalić się tylko on i Barbra Streisand.
W 1951 roku nagrał Because of You – utwór, który wzbił się na szczyt listy Billboardu (milion sprzedanych kopii) – i zaczął z powodzeniem śpiewaćz jazzowymi zespołami i orkiestrami. Płyta Basie Swings, Bennett Sings! (1959) była jednym z najlepiej sprzedających się longplayów jazzowych w dziejach. Dekada lat 50. to pasmo sukcesów, kolejnych hitów: Blue Velvet, Rags to Riches, Stranger in Paradise, Just in Time. Od tego momentu Bennett był bożyszczem nastolatek. W 1962 roku osiągnął status supergwiazdy. Nagrał wówczas I Left My Heart in San Francisco. Song ten przyniósł Bennettowi dwie nagrody Grammy i stał się standardem muzyki pop XX wieku.
Zasłynął jako piosenkarz rozrywkowy, lecz kochał jazz. Na uwagę zasługują dwa stricte jazzowe albumy nagrane z pianistą Billem Evansem: The Tony Bennett/Bill Evans Album z 1973 roku oraz starszy o dwa lata Together Again. Był to prawdziwy sprawdzian dla wokalisty. Tony śpiewa tu szczerze, naturalnie, z serca. Wyśpiewywał siebie, emocje. Ciepłym, mocnym tembrem. Stawiał na interpretację tekstu. Potrafił wydobyć z tekstu myśli autora. Śpiewał czysto, klarownie, jak mistrz frazowania i nastroju. Świetnie odnajdywał się zarówno w balladach, jak i przestrzennych numerach bigbandowych.
Kolejne dekady, w których na listach przebojów królowały The Beatles, The Rolling Stones, rock, heavy metal, punk, czarne disco, Motown, brytyjski pop, a nawet powstały na początku lat 80. kanał MTV, nie przeszkodziły Bennettowi w kontynuowaniu kariery. Był zawsze otwarty na nowe brzmienia, na młodych artystów. W 1994 roku nagrał koncertowy krążek MTV Unplugged. Do legendarnego występu zaprosił Elvisa Costello oraz k.d.lang. Wkrótce była to platynowa płyta w Stanach i została nagrodzona dwiema nagrodami Grammy. Album okrzyknięto longplayem roku. Nastał prawdziwy renesans kariery Tony’ego. Potrafił zdobyć serca i uznanie młodszych o kilka dekad słuchaczy.
W latach 90. pojawiły się jego płyty-hołdy dla Sinatry (Perfectly Frank, 1992) oraz Billie Holiday (Tony Bennett on Holiday, 1997). Rok 2002 przyniósł z kolei duetowy album z k.d. lang A Wonderful World. Ponowne spotkanie z folkową pieśniarką z Kanady zaowocowało pięknym, szlachetnym brzmieniem. Kojący, ponadczasowy longplay. Kolejna nagroda Grammy w kategorii Best Traditional Pop Vocal Album była ich.
Gdy w 2006 roku Tonny Bennett obchodził swoje 80. urodziny, zaprosił plejadę gwiazd wokalistyki do nagrania płyty Duets: An American Classic. Michael Bublé, Elvis Costello, Celine Dion, Elton John, Diana Krall (w 2018 roku ponownie towarzyszyła mistrzowi w studiu, nagrali wówczas LP Love Is Here to Stay), k.d. lang, Paul McCartney, George Michael, Sting, Barbra Streisand, Bono, James Taylor, Stevie Wonder – tuzy, które spełniły marzenie i stanęły obok legendy przy mikrofonie. Po śmierci Sinatry wydano płytę duetową nagraną pośmiertnie z dogranymi w studiu głosami współczesnych artystów. Bennett natomiast nagrał ten klasyczny już krążek w pełni sił. Zjednując sobie publikę różnych generacji. Wykonawcy do tej pory kojarzeni z popem, rockiem, folkiem, country, americaną, R&B zjednoczyli siły w imię jazzu i tradycyjnych piosenek. Uniwersalny artysta, jakim był Bennett, połączył skrajnie różne światy muzyczne. Powstała wykonawcza perła.
Duets: An American Classic doczekały się w 2011 roku sequela. Wśród współpracowników lidera znaleźli się Aretha Franklin, Natalie Cole, Lady Gaga, Queen Latifah, John Mayer, Mariah Carey, Willie Nelson i Amy Winehouse. Ze zmarłą w 2011 roku Brytyjką nagrali klasyczny utwór z 1930 roku Body and Soul. Była to ostatnia piosenka zarejestrowana przez wokalistkę. Winehouse była wielką fanką Bennetta. Podziw był zresztą obustronny. W trakcie sesji nagraniowej w słynnym londyńskim studiu Abbey Road Bennett komplementował speszoną i zdenerwowaną Amy. Słyszał w jej głosie Dinah Washington. Twierdził, że taki talent odkrywany jest raz na dekadę. Była między nimi artystyczna chemia. Po tragicznej śmierci Brytyjki wyraził żal, że nie przestrzegł jej, by zwolniła. Rozumiał Amy, sam w młodości zmagał się z uzależnieniem. Był dla Winehouse opiekunem, mentorem, autorytetem. Wpływy ze sprzedaży singla zasilają Amy Winehouse Foundation.
Ostatnie lata kariery Bennetta wypełniła muzyczna przyjaźń z Lady Gagą. Współpraca ta wywołała kontrowersje. Artystka dotąd kojarzona była bowiem z lekką muzyką pop, kiczem, ekstrawaganckimi strojami, ekscentrycznym, kampowym stylem. Przesadnym dbaniem o image. W parze z Bennettem pokazała swoje zupełnie nowe oblicze. Udowodniła, że potrafi dobrze śpiewać. Para, mimo prawie 60 lat różnicy wieku, tak bardzo polubiła wspólną pracę, że w 2014 roku światło dzienne ujrzał ich album Cheek To Cheek. Otrzymali nagrodę Grammy. W 2021 roku wyszedł ich kolejny duetowy krążek Love For Sale – hołd dla Cole’a Portera. Sześćdziesiąty pierwszy studyjny album stał się zarazem ostatnim nagranym przez mistrza. Bennett trafił do Księgi rekordów Guinnessa jako najstarsza osoba, która wydała album z nowym materiałem w wieku 95 lat!
W lutym 2021 roku artysta ujawnił, że w 2016 zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera. Jego ostatni występ miał miejsce w sierpniu 2021 w Radio City Music Hall w Nowym Jorku. Pomimo postępów choroby pozostał pogodnym człowiekiem. W mediach społecznościowych napisał: „Life is a gift – even with Alzheimer's”.
Odszedł jeden z największych. Mistrz z unikalną barwą głosu. Thank you Mr. Bennett for your music and all the memories!
Piotr Pepliński