Wywiad

Michał Ciesielski: Jazz w obronie przyrody

Obrazek tytułowy

fot. John Zheng & Kobaru

Jazz narodził się jako forma protestu i od początku był wołaniem o coś: o równe prawa, o walkę z dyskryminacją rasową itp. Te aspekty można zresztą spotkać nadal w twórczości młodych gniewnych współczesnej sceny – Shabaki Hutchingsa, Yazz Ahmed, Ambrose’a Akinmusire’a czy Sarathy’ego Korwara. Ale współczesny jazz wypowiada się nie tylko w kwestiach dyskryminacji i nierówności, ale również porusza tematy ekologiczne. W 1998 roku Sonny Rollins pochylił się nad problemem globalnego ocieplenia, dając temu wyraz już w nazwie swojego albumu Global Warming. Podobnymi sprawami (choć nie tylko) martwią się także jazzmani z Confusion Project – Michał Ciesielski (fortepian), Piotr Gierszewski (gitara basowa) i Adam Golicki (perkusja) – a głosem ich niepokoju jest najnowsza płyta zatytułowana Last.

Michał Dybaczewski: Płyta Last Confusion Project wyraźnie wskazuje, że potencjał jazzu jako muzyki protestu wcale się nie wyczerpał. Jazzmani protestowali i protestują często przeciwko dyskryminacji rasowej, wasz sprzeciw ma natomiast zabarwienie ekologiczne. Dlaczego?

Michał Ciesielski: Za mało wiem o historii walki z dyskryminacją w Ameryce, by wypowiadać się w tym kontekście. Dla mnie osobiście jazz to przede wszystkim głos wolności. Czasem przybiera on formę protestu, czasem radosnej euforii, a czasem chodzi w nim o odnalezienie ukojenia, katharsis i uwolnienia się choć na chwilę od tego, co nas trapi. Dlatego powstała Last – płyta poświęcona problemom, które teraz budzą w nas niepokój. Dla mnie to z jednej strony sprzeciw, ale z drugiej próba odnalezienia wewnętrznego spokoju i podzielenie się tymi emocjami ze słuchaczem.

Zdajesz sobie zapewne sprawę, że współczesny świat jest spolaryzowany i chętnie nadaje etykiety, często niesprawiedliwe i krzywdzące. Nie obawiasz się tego, że jak potencjalny odbiorca waszej muzyki zobaczy wasz ekologiczny manifest, pomyśli: „jakieś lewackie brednie” i odłoży ją na bok?

Nie. Niewykluczone, że takie sytuacje będą się zdarzać. Nie jest to jednak coś, czego bym się obawiał. Zacznę się przejmować, jeśli zauważę, że przedkładam zaspokojenie gustów jak najszerszego grona odbiorców nad próbę przekazania czegoś, co dla mnie ważne, lub zajęcia stanowiska w ważnej kwestii. Kryzys klimatyczny jest faktem, nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek światopoglądem czy ideologią. Istnieją niezliczone dowody naukowe na jego istnienie i już teraz dotyka setek tysięcy, jeśli nie milionów, ludzi. Jeśli wciąż dla kogoś to „jakieś lewackie brednie”, to myślę, że ta płyta i tak nie przypadłaby mu do gustu.

Nie jesteście pierwszymi, którzy wzięli ekologizm na sztandary. Kilka lat temu chociażby projekt Tomasza Dąbrowskiego Ocean Fanfare przełożył na jazz zagrożenie efektem cieplarnianym. Tym, co muzycznie łączy wasz album z płytą Ocean Fanfare, jest surowość, refleksyjność, ale u was momentami wylewa się też żywioł. Czy zgłębiałeś tematykę innych dzieł muzycznych poruszających sprawy ekologiczne?

Tych projektów pojawiło się rzeczywiście kilka w ostatnich latach, jednak szczerze mówiąc, nie chciałem się nimi inspirować, aby nie powielać cudzej wizji. Jedyne, o czym możemy opowiedzieć szczerze na tej płycie, to nasze własne odczucia i przemyślenia. Ta płyta jest głównie o emocjach, jakie wzbudza w nas kryzys klimatyczny. Jest tam i o lęku, złości, rezygnacji, ale i o nadziei czy akceptacji. To są utwory o uczuciach – a to, jak te uczucia ubrać w muzykę, jest już indywidualnym problem każdego artysty.

Przygotowywaliście się jakoś – mentalnie czy duchowo – do nagrania tej płyty?

Przede wszystkim trzeba było się zastanowić, o czym dokładnie chcemy opowiedzieć, i po co. Co ta płyta ma przynieść dobrego słuchaczowi. Przez jakie nastroje i refleksje chcielibyśmy go przeprowadzić. Jak to ugryźć, by ta płyta była poważna, adekwatnie do tematyki, którą porusza, ale też nie bezgranicznie dołująca. Nie chcemy nikogo dołować – myślę, że udaje nam się zostawić słuchaczy z nutką nadziei i wewnętrznego spokoju. Gdy na te pytania sobie odpowiedzieliśmy, to potem pozostało nam przełożenie tego na muzykę, a to z Adamem i Piotrem zawsze jest dla mnie ogromna przyjemność i zaszczyt.

Kompozycje są dopracowane, spójne, zakładam zatem, że powstawały w dłuższym procesie twórczym. Ile było tu koncepcji, a ile czystej improwizacji? Było tu działanie kolektywne czy w jakiś sposób podzieliście się obowiązkami?

Poza ostatnim utworem – Acceptance, który napisałem wspólnie z Adamem Golickim, utwory na tej płycie to moje kompozycje, nad ich zarysami pracowałem najpierw sam, a później nabierały kształtów w sali prób. Ja zazwyczaj piszę utwory dla Confusion, jednak wkład twórczej myśli Adama i Piotra jest tutaj nie do przecenienia. To, jak brzmimy i gramy, jest wypadkową naszych trzech osobowości, z których każda jest kluczowa. Z pewnością też nad tą płytą pracowaliśmy dłużej i intensywniej niż nad którąkolwiek z poprzednich.

Tytuł albumu, Last, ma dwojakie znaczenie: może oznaczać „ostatnia”, ale i „trwać”. To taka furtka interpretacyjna dla słuchacza?

Myślę, że to słowo i jego dwojakie znaczenie dobrze oddaje to, o czym jest ta płyta. Jesteśmy w takim punkcie, w którym wiele, miejmy nadzieję, wciąż od nas jako gatunku zależy, w tym to, czy będziemy pokoleniem, które jako ostatnie doświadczy wielu zjawisk i dobrodziejstw naszej planety, czy pokoleniem, które zagwarantuje, że będą one trwały.

Last cover 2_Easy-Resize.com.jpg

Fakt, że jazzem wyrażacie niepokój o stan planety, to jedno, ale jest też druga, bardziej praktyczna strona medalu: współpracujecie z fundacją ekologiczną, co przynosi namacalne skutki.

To prawda. Rozpoczęliśmy naszą akcję #1CD1tree jeszcze na długo przed ukazaniem się Last, bo na początku 2020 roku. W kilku słowach – środki ze sprzedaży naszych płyt przeznaczamy na sadzenie drzew. Robimy to przy pomocy portalu internetowego Tree-Nation, który zrzesza różne inicjatywy zadrzewiania i odnowy zniszczonych ekosystemów na całym świecie. O każdej z tych inicjatyw można poczytać i dowiedzieć się więcej.

Zazwyczaj są to inicjatywy, które nie tylko ratują podniszczone ekosystemy, ale też angażują miejscową ludność, zapewniając zatrudnienie i edukację w zakresie świadomego wykorzystywania zasobów natury. Jest to w naszym odczuciu coś naprawdę fajnego. Dlatego bardzo nam miło, że Tree-Nation zgodziło się być naszym oficjalnym partnerem przy tej płycie. I cieszymy się, że nasi słuchacze posadzili już 1200 drzew!

Konsekwencją ekologicznego charakteru tej płyty jest też to, że nie zapakowaliście jej w plastik. Moim zdaniem naturalnym skutkiem tego podejścia powinna być też płyta winylowa. Myślicie o tym?

Myślimy o tym, ale na razie nie decydujemy się na to. Niestety produkcja płyt winylowych nie należy do najbardziej ekologicznych, więc jej wytłoczenie rozmijałoby się z samą koncepcją albumu. Od pewnego czasu obserwuję sytuację na rynku i pomału zaczynają się pojawiać pewne ekologiczne rozwiązania (jak np. płyta długogrająca wytłoczona z plastiku wyłowionego z oceanu). Dotychczas jednak nie znaleźliśmy żadnego rozwiązania, przy którym byśmy nie zbankrutowali. Ale myślę, że jeśli poczekamy jeszcze trochę, to takie przystępne dla nas eko alternatywy zaczną się pojawiać i wtedy – czemu by nie?

Faktycznie, mówiąc o płycie winylowej, myślałem o samym opakowaniu, zapominając o tym, że polichlorek winylu, z którego płyta jest wykonana, to tworzywo sztuczne, niekoniecznie przyjazne dla środowiska. Skoro jednak już wspomniałem o opakowaniu – co dokładnie przedstawia okładka? Kto jest jej autorem?

Autorem okładki jest Daniel Latsch – artysta, z którym współpracowaliśmy już przy okazji naszej wcześniejszej płyty Primal. Bardzo się cieszę, że ta współpraca nadal trwa, bo to niezwykle kreatywny i pomysłowy człowiek. Stanął tu przed nie lada wyzwaniem, bo decydując się na ekologiczne digipacki, musiał się ograniczyć do użycia tylko czarnego atramentu. Okładka powstała na podstawie dwóch zdjęć satelitarnych tego samego obszaru pokrytego krą Morza Beauforta. Oba zdjęcia zostały zrobione w odstępie roku. Różnica w ilości tej kry wymownie obrazuje tematykę płyty.

Czy wątek ekologiczny będzie kontynuowany na kolejnych płytach?

Na pewno będziemy kontynuować wydawanie naszego materiału w sposób ekologiczny. Będziemy się też starać angażować w różne charytatywne inicjatywy. Jeśli chodzi o tematykę kolejnych albumów, naprawdę nie wiem. Będziemy grać o tym, co będzie nam w przyszłości leżało na wątrobie, a to już zależy od tego, co zaserwuje nam rzeczywistość.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO