Słowo Wspomnienia

Ambasador jazzu

Obrazek tytułowy

DAVE BRUBECK – 100 LAT

Przez długie lata, nawet w podeszłym wieku, zachowywał wysoką aktywność twórczą. Wielokrotnie przemierzył ze swoimi zespołami cały świat, stając się jednym z najskuteczniejszych ambasadorów jazzu i amerykańskiej muzyki. Nie do przecenienia jest też jego wpływ na polskich muzyków, zwłaszcza starszych pokoleń, i ich twórczość. Mimo że od jego śmierci upłynęło osiem lat, wciąż pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów jazzowych, a największy przebój jego kwartetu nadal nucą nawet niezainteresowani jazzem. W grudniu przypada setna rocznica urodzin Dave’a Brubecka.

David Warren Brubeck urodził się 6 grudnia 1920 roku w kalifornijskim mieście Concord, nieopodal San Francisco. Jego matka uczyła gry na fortepianie, a ojciec był ranczerem. I choć David nie stronił od muzyki, to właśnie zawód ojca popchnął go do podjęcia studiów weterynaryjnych, w odróżnieniu od starszych braci, którzy wybrali kariery artystyczne.

Jednak dość szybko okazało się, że miejsce młodego Dave’a jest w konserwatorium, które ukończył nie bez problemów, kiedy okazało się, że nie potrafi czytać zapisu nutowego. „Nawet moja matka nie była w stanie mnie tego nauczyć” – żartował wielokrotnie w wywiadach ze swojej „ułomności”. Dyplom uniwersytecki otrzymał pod warunkiem, że nigdy nie będzie uczył muzyki, i obietnicy tej dotrzymał.

W roku 1942, zaraz po ukończeniu studiów, wziął ślub z Iolą Whitlock (małżeństwo to przetrwało 70 lat, aż do śmierci muzyka), a następnie został wcielony do armii. Służbę odbywał w Europie, udzielał się podczas występów zespołów wojskowych, część z nich sam organizował, tam wreszcie spotkał Paula Desmonda. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych studiował jeszcze u Dariusa Milhauda w Mills College, wziął również kilka lekcji u Arnolda Schönberga.

Kwartet

Warto wspomnieć, że wojskowe zespoły Brubecka były pierwszymi mieszanymi rasowo w amerykańskiej armii, w której panowała wówczas segregacja. Sam pianista niezwykle pryncypialnie podchodził do kwestii równouprawnienia i w związku z tym zdarzało mu się odwoływać występy w klubach, a nawet w programach telewizyjnych, kiedy okazywało się, że unikają one prezentowania artystów afroamerykańskich oraz zespołów z ich udziałem.

Newport1958.jpg

Już pierwsze nagrania zespołów Brubecka – wydane przez Fantasy Records w roku 1949 – odniosły sukces. W 1951 roku pianista stworzył owiany dziś legendą Dave Brubeck Quartet, w pierwszym jego składzie znalazł się również grający na saksofonie altowym Paul Desmond, który jako jedyny pozostał w zespole aż do jego formalnego rozwiązania w 1967 roku. Kwartet Brubecka stał się jednym z najsłynniejszych zespołów w historii muzyki jazzowej.

Karierę pianisty i jego zespołu znaczyły znakomite płyty i klasyczne dziś nagrania. Począwszy od serii nagrań z tournée po kampusach uczelnianych: Jazz at Oberlin, Jazz at the College of the Pacific i Jazz Goes to College. Popularność sprawiła, że w roku 1954 Brubeck – jako drugi jazzman w historii po Louisie Armstrongu – stał się bohaterem okładki magazynu Time. Sam pianista twierdził zawsze, że na zaszczyt ów bardziej zasługiwał Duke Ellington.

!_College.jpg

Dave Brubeck zasłużył się również na niwie dyplomatycznej. W roku 1958 odbył wraz z zespołem tournée organizowane przez Departament Stanu USA. Muzycy koncertowali w Europie i Azji. Przez dwa tygodnie występowali w Polsce, a pobyt obejmował również działania – jak nazwalibyśmy je dzisiaj – integracyjne z lokalnymi środowiskami muzycznymi. Sprawdziły się one znakomicie, do dziś pamiętający tamte wydarzenia przedstawiciele polskiego środowiska jazzowego wspominają je jako jedne z najważniejszych w swoim życiu.

Time Out

Rok 1959 zaznaczył się albumem Time Out – najważniejszymosiągnięciem w historii Dave Brubeck Quartet. Płytą wydaną wówczas przez Concord Records ze sporymi oporami – wytwórni nie podobała się nawet okładka w formie reprodukcji obrazu. Jak się z czasem okazało, był to pierwszy jazzowy album, który przekroczył milion sprzedanych egzemplarzy. I znalazł się na nim jeden z najbardziej rozpoznawalnych do dziś hitów jazzu Take Five – skomponowany przez Paula Desmonda, choć często mylnie przypisywany samemu Brubeckowi.

!_TimeOut.jpg

Nietypowe metrum, które charakteryzuje większość kompozycji z Time Out, stało się znakiem rozpoznawczym kompozycji Brubecka, a album – początkiem nieformalnej serii płyt z „czasem” w tytule. Drugiej z tematycznych cyklów po wspomnianych już rejestracjach występów w college’ach. Piąta i szósta dekada XX wieku przyniosła jeszcze jeden taki zbiór w postaci albumów Impressions, które inspirowane były licznymi podróżami kwartetu po świecie.

Po roku 1967 artysta skoncentrował się na pisaniu dłuższych form muzycznych, często przeznaczonych do wykonywania z orkiestrą. W tego typu projektach brał chętnie udział już wcześniej, by wspomnieć chociażby kompozycję Elementals z roku 1962, czy też musicalowy cykl piosenek The Real Ambassadors, którego premierowe wykonanie odbyło się z udziałem Louisa Armstronga, Carmen McRae i tercetu Lambert, Hendricks & Ross.

TheRealAmbassadors.jpg

W późniejszych latach nagrywał solowe albumy dla wytwórni Telarc, koncertował ze swoimi synami – czterech z nich zostało profesjonalnymi muzykami – jako Two Generations of Brubeck. Ostatnią sesję nagraniową odbył w roku 2010, zarejestrowany wówczas album Lullabies ukazał się zaledwie przed miesiącem, po dekadzie od nagrania. Brubeck miał na swoim koncie liczne nagrody, odznaczenia i dowody uznania.

Został odznaczony przez dwóch prezydentów USA: Billa Clintona, który udekorował go National Medal of the Arts w roku 1994, i Baracka Obamę, który w 2009 wręczył mu Kennedy Center Honors. Znalazł się w Galerii Sław DownBeatu, otrzymał Grammy za całokształt twórczości, został doktorem honoris causa uczelni w pięciu krajach, ma swoją gwiazdę w hollywoodzkiej Alei Sław. Jego kompozycje, jak In Your Own Sweet Way, zyskały miano standardów. Na jego cześć nazwano nawet asteroidę – 5079 Brubeck.

Dave Brubeck zmarł 5 grudnia 2012 roku w Norwalk w stanie Connecticut na atak serca, zaledwie jeden dzień przez 92 urodzinami.

Autor: Krzysztof Komorek

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO