! Wywiad

Robert Świstelnicki: Muzyka przeciwko duchowi czasu

Obrazek tytułowy

fot. mat. prasowe

Robert Świstelnicki – pochodzący ze Szczecina, ale mieszkający w Chicago muzyk, poeta i filozof powrócił z kolejnym albumem do Polski. Po debiutanckich Piosenkach z 2022 roku zdecydował się kontynuować ścieżkę słowno-muzyczną, czego efektem są Piosenki miłosne wczesnej postkomuny i późnego kapitalizmu I. Autorem wszystkich tekstów i – z niewielkimi wyjątkami – kompozycji jest lider, który także gra na fortepianie i gitarze. Na poprzedniej płycie melorecytował, tym razem oddał prawie całkowicie głos wokalistom, czyli Grażynie Auguścik, Jorgosowi Skoliasowi, Wojciechowi Myrczkowi, Natalii Kordiak i Klarze Cloud. W nagraniach Świstelnickiemu towarzyszyli wibrafonista Marcin Pater, trębacz Paweł Palcowski, kontrabasista Maciej Kitajewski, gitarzysta Paweł Urbański, a także goście specjalni – saksofonista tenorowy Adam Bławicki i trio skrzypcowe: Monika Szemelak, Alicja Guściora i Palina Horbach.

piosenki wczesnej__.jpg


Aya Al Azab: Na wydanych w ubiegłym roku Piosenkach grał m.in. perkusista Piotr Budniak, którego kompozycja znalazła się też na najnowszym albumie. Czy to oznacza, że wasza współpraca nadal trwa?

Robert Świstelnicki: Piotr Budniak to człowiek co najmniej kilku talentów. Tym razem współpracował z nami w charakterze realizatora, nagrywając też w swoim studiu kilka fraz gitary. Piotrek to oczywiście też autor pięknych melodii. Jedną z nich (Unknown / Nieznane), za jego zgodą, faktycznie mu podebraliśmy. Adaptując na naszej płycie jego melodię, chcieliśmy poniekąd uhonorować naszego wspaniałego kolegę, który nie zmieścił się tym razem w koncepcji albumu, tj. albumu bez zestawu perkusyjnego, oraz zwrócić uwagę, że nie tylko od Komedy czy Kurylewicza można pożyczać piękne melodie, że świetni melodyści i w naszym pokoleniu wykuwają, miejmy nadzieję, przyszłe polskie standardy.

Mieszka pan w Stanach, a mimo to po raz drugi wraca pan na polski rynek wydawniczy z płytą wypełnioną polskimi piosenkami. Jest pan poetą, więc nie dziwi fakt kontynuowania drogi słowno-muzycznej, ale jednak brak amerykańskiego elementu podpowiada mi, że może polskie piosenki są dla pana manifestacją tożsamości, która krystalizuje się szczególnie na emigracji… Czy to po prostu wynik artystycznych preferencji gatunkowych?

Tuż przed naszą rozmową miałem okazję potwierdzić pierwszy koncert mojego nowego, „bardzo amerykańskiego” projektu. Staram się zatem nie być monotematyczny [śmiech]. Oczywiście Piosenki miłosne zasadniczo osnute są wokół naszego polskiego momentu postkomunistycznego. W swoich „dociekaniach” artystycznych i filozoficznych staram się zawsze szukać tego, co uniwersalne, ogólne i tym samym nieuniknienie abstrakcyjne. Ale, paradoksalnie, droga do tego prowadzi przez głębokie zmagania z tym, co lokalne, bliskie i konkretne. Ogólna idea sztuki ogłasza się zawsze w danym, jednostkowym dziele sztuki, jak nas uczy Goethe, a pytanie o absolut możliwe jest tylko po pytaniu o konkret historyczny, jak nas uczy Hegel. Jestem dzieckiem polskich lat 90. Gdzie miałyby moje piosenki szukać swoich epifanii, jeśli nie w takiej właśnie piosenkowej psychoanalizie naszej lokalnej postkomuny?

Na ile album jest głosem przedstawiciela pokolenia wychowanego w rzeczywistości postkomunistycznej, a na ile nawiązuje do piosenek o miłości i wolności z lat komuny wyśpiewywanych przezpokolenia starsze?

W tej naszej wewnętrznie sprzecznej epoce „wczesnej postkomuny i późnego kapitalizmu” przyszło nam – młodym i starym – żyć razem. Starzy śpiewali wtedy o miłości i wolności przeciw tamtemu zeitgeistowi. Ale teraz czasy są inne, więc i piosenki o wolności trzeba przekalibrować. Lepiej, żebyśmy czym prędzej wszyscy – młodzi i starzy – nauczyli się, przeciw naszemu zeitgeistowi, śpiewać o wolności jednym głosem.

W pierwszych literaturoznawczych badaniach piosenki debatowano nad tym, jaki element jest prymarny – tekst czy muzyka. W tym przypadku muzyka nie jest tylko tłem tekstu, można nawet chyba mówić o równorzędności obu. W procesie twórczym kieruje się pan, jako filozof, sensem, przekazem czy układem sylab, rytmicznością słów? Czy może to muzyka pcha pana i inspiruje do dopisywania tekstu?

Piosenka to sztuka tworzenia z tych dwu sfer – jednej. Praca nad każdą piosenką jest inna. Każdy tekst i każda melodia mają swoje jednostkowe prawa. Sens, przekaz, kolor, rytm, logika wywodu, ładunek emocjonalny, forma. Wszystko jest tu ważne.

Ciekawa jest różnorodność stylistyczno-brzmieniowa, którą dyktują wokaliści. Gdy śpiewa Wojciech Myrczek, mamy do czynienia z piosenkowym jazzem, gdy Grażyna Auguścik – z klasycznym jazzem, gdy Jorgos Skolias i Natalia Kordiak– z mrocznymi wokalizami, chwilami psychodeliczno-ludowymi. Według tego klucza wybierał pan wykonawców?

Każdy utwór był pisany z myślą o konkretnym wykonawcy czy konkretnej wykonawczyni. Jednak w ten sposób, żeby dany wokalista mógł być „sobą” i swoją jednostkową charyzmą nadać danemu utworowi własnego autorskiego sznytu.

Piosenki na płycie są kulturowo-społecznym obrazem świata. W jakim stopniu uważa pan, że kontekst społeczny i polityczny ma wpływ na muzykę? I jaki ma wpływ konkretnie na pana twórczość? Można stwierdzić, że dotyka pan spraw dla siebie ważnych?

Staram się swoją muzyką i poezją dotykać spraw bardzo ważnych – dla mnie i, w pewnym sensie, w mojej osobistej ocenie ważnych ogólnie. Kulturowo-społeczny ład świata jest zatem dla mojej twórczości zasadniczo ważny, a to, co nad nim, czyli, jak nas uczy Pascal, miłość, dobro, piękno, prawda itp., jest, w moim założeniu przynajmniej, jeszcze ważniejsze. Naszą muzykę dyktuje nam duch czasów, ale my ją też gramy poniekąd przeciwko niemu!

Nawet piosenki o miłości na płycie są raczej odniesieniem do kultury i sztuki, do miejsca miłości w kulturze, a nie osobistą opowieścią o niej… Czy może zbyt płytko to odczytuję?

Jak mawiał Tomasz Mann o Czarodziejskiej górze: „można ją interpretować na kilka sposobów”. Nie ma tu pewnie zbyt wiele narcyzmu pisania o konkretnych osobistych doświadczeniach (z kilkoma ukrytymi wyjątkami), ale pewnie ogólnie magma poetycka tego albumu jest nieuniknienie bardzo osobista. No i jest to album o miłości – o miejscu miłości w kulturze i jej kulturowych uwarunkowaniach, ale też o jej kategorycznej wyższości nad kulturą i o subtelnej inności miłosnej logiki od logiki sfery kultury.

Szczególnie moją uwagę zwrócił Zawiercie blues – istny bluesowy protest song, a jednocześnie podsumowanie niemal ostatniego wieku ludzkości. Pesymizm na granicy absurdu…

My w tej piosence przeciwko niczemu sami wprost nie protestujemy. Opowiadamy, w sposób alegoryczny, historię dysydenta, który przeciw komunie protestował w imię ideałów, które później go, jeśli nie rozczarowały, to swoją konkretną historyczną inkarnacją co najmniej skonfundowały. Czy ten utwór jest pesymistyczny ze względu na dramat bohatera, czy też ze względu na jego mroczny kontekst historyczny? Utwór jest celowo tak napisany, żeby tego rozsądzić się nie dało. Długo możnaby zresztą o nim rozmawiać.

Porozmawiajmy zatem o współtowarzyszach. Oprócz Pawła Palcowskiego, Adama Bławickiego i Macieja Kitajewskiego, którzy zagrali na debiutanckim albumie, okładkę Piosenki miłosne… zdobi wiele nowych nazwisk. Przy pierwszej płycie wybór muzyków był wynikiem sumiennej selekcji. Czy teraz było podobnie?

Każdy muzyk i każdy instrument był starannie przemyślany i z Pawłem Urbańskim, współproducentem płyty, dokładnie przedyskutowany. Grażyna, Jorgos, Wojtek, Marcin, dziewczyny z tria smyczkowego, Maciek, Pawły, Adam, Klara, Natalia. O wszystkich długo rozprawialiśmy i na każdego mieliśmy plan. Ale oczywiście myśl za światem tak naprawdę stara się po prostu nadążyć i los i tak dyktuje to, co jest możliwe. Na przykład gdyby Grażyny akurat nie było w Polsce, to pewnie by się nie dało zagrać Nieznanego w takim ad libitum, jakie można usłyszeć na płycie. Albo, radykalniej, gdyby Wojtek przypadkiem nie trafił na koncert mojego poprzedniego projektu, być może myśl o płycie z wokalistami nigdy by się w naszych głowach nie zalęgła.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO