Recenzja Top Note

Pianohooligan – 24 Preludes & Improvisations

Obrazek tytułowy

Piotr Orzechowski wykazał się w swym podejściu kompozytorskim wielką kreatywnością. Wplecenie odmiennego sposobu traktowania czasu muzycznego, typowego dla kultur wschodnich, dodatkowo potęguje ideę uwolnienia się artysty z wszelkich podziałów – tych gatunkowych oraz tych kulturowych.

Tendencja do klasyfikacji twórczości kompozytorskiej według nurtów, stylistyk, technik od zawsze ściśle łączyła się z uprawianiem krytyki muzycznej. Znalezienie punktu odniesienia dzieła artystycznego – zespołu norm danego gatunku lub nurtu – przyśpiesza i ułatwia bowiem sam proces jego oceny. Ale co w przypadku, gdy artysta jawnie odżegnuje się od wszelkich prób ujęcia swej działalności twórczej w ramach konkretnej stylistyki, opiewając jednocześnie kult twórczej wolności?

Fundamentem, szczególnie w odniesieniu do najnowszego albumu Piotra Orzechowskiego, wydaje się być uniwersum dźwiękowe – szeroko pojęta tradycja muzyczna, interpretowana jednakże w sposób wysoce zindywidualizowany, ponadto w teraźniejszych realiach kulturowych. Świadomość wagi dorobku trwale zapisanych na kartach historii muzyki mistrzów (Bacha, Beethovena, Chopina, Wagnera, Debussy’ego i innych), ponadto przełomowych XX-wiecznych awangardowych nurtów: impresjonizmu, ekspresjonizmu, punktualizmu czy będącego reakcją na nie minimalizmu, jako niewygasłego źródła inspiracji oraz materiału do eksploracji i coraz to nowszych odczytań – silnie słychać w kompozytorskim podejściu Pianohooligana.

Wielka erudycja muzyczna artysty nie jest jednak przez niego głośno manifestowana, łączy się ona z wielką pokorą względem świata sztuki i umiejętnością dźwiękowego wyważenia – operowania muzycznymi środkami w sposób świadomy, w imię przyjętego konceptu. Balans pomiędzy tym, co tradycyjne, a tym, co awangardowe, następnie – tym, co intelektualne, a tym, co emocjonalne, aż w końcu – pomiędzy sferą sacrum a sferą profanum – swoiste odnalezienie złotego środka na wyrażenie głębi muzyki – oddaje esencję zbioru 24 Preludes & Improvisations.

Kolejna odsłona kompozytorska wydana nakładem oficyny Decca (po wcześniejszych Experiment: Penderecki i 15 Studies for The Oberek) stanowi kompendium środków kompozytorskich, a także technik i stylistyk wplecionych w dwie formuły – stałego i zamkniętego preludium oraz następującej po nim improwizacji. Improwizacja niekiedy nawiązuje do poprzednika, innym razem zestawiona jest na zasadzie kontrastu. Układ dzieła w porządku chromatycznym, we wszystkich dostępnych tonacjach, to wyraźna aluzja do zbioru Das Wohltemperierte Klavier Jana Sebastiana Bacha. W aspekcie materiałowym oraz wyrazowym doszukać się można z kolei zbieżności ze zbiorem 24 Preludiów op. 28 Fryderyka Chopina – także eksplorowanego w odniesieniu do samego tworzywa dźwiękowego (charakterystyczne harmoniczne połączenia typowe dla jego idiomu).

Przepełnione licznymi kontekstami dzieło Orzechowskiego symbolizuje sedno procesu twórczego – tego łączonego ze sferą stricte kompozytorską oraz tego uobecnianego w wykonaniu, a dokładniej w improwizacji. Prymat drugiej sfery został przez artystę wyraźnie wyeksponowany – w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, gdzie w lipcu 2016 roku zarejestrowany został materiał na dwupłytowy album, Orzechowski grał bez partyturowego wsparcia. Pewna dezynwoltura w stosowanych środkach muzycznego wyrazu, bez tendencji do gloryfikowania jednej, konkretnej stylistyki, nakierowuje na samą treść, tak często w obecnej muzyce współczesnej i jazzie niedocenianą i maskowaną przez przodujący czynnik formalny. Zwrot ku wewnętrznym, immanentnym wartościom dzieła muzycznego osiągnięty został przez ową wolność twórczą, z której wypływa niczym nieskrępowana myśl artysty oraz najczystsza emocja. Wymiar duchowy podkreślają wymowne, niekiedy długie pauzy oraz wyciszenia. Cisza, tak często bagatelizowana przez kompozytorów, w tym przypadku została w pełni wykorzystana, między innymi w celach ekspresyjnych – jako miejsce na oddech i wytchnienie, po niekiedy masywnych, ekstatycznych rozwiązaniach harmonicznych (jak na przykład w Preludium C-moll).

Orzechowski każdorazowo odziewa swe miniatury w odmienne szaty – w każdej z nich uchwycić można pewien dominujący zwrot muzyczny czy środek kompozytorski. Są preludia i improwizacje homorytmiczne, o fakturze akordowej ((Improwizacja d-moll), są także mocno polifonizujące (Improwizacja C-dur). Jedne z harmoniką quasi-romantyczną, inne przesycone nagłymi niemal atonalnymi rozwiązaniami. Jedne z wyraźnie uchwytnym tematem, inne bazujące na punktualistycznych zwrotach. Niektóre nawiązujące do estetyki impresjonistycznej (Preludium cis-moll), pozostałe do nurtu free jazzu (Preludium fis-moll, Preludium d-moll). Niektóre o ekspresjonistycznym tonie, inne z kolei w pełni minimalistyczne. Z jednych pobrzmiewają echa chopinowskiego stylu (Preludium C-dur), z innych – tak ważne w kontekście całej kompilacji oraz dorobku kompozytorskiego Orzechowskiego nośniki muzyki ludowej. Zabiegów i rozwiązań kompozytorskich w owych 48 niewielkich rozmiarem kompozycjach jest ogromnie wiele.

Szczególnie osobliwie jawi się wykorzystanie preparacji fortepianu (Improwizacja f-moll), jak u Cage’a, które ubarwia warstwę kolorystyczną albumu, oraz wyłaniająca się z Preludium gis-moll specyficzna zasada konstrukcyjna, która przypomina stosowaną przez Philipa Glassa addycję (nawiązanie do cyklicznej budowy dzieł muzycznych w kulturze indyjskiej). Zapętlenia pewnych fraz melorytmicznych, następnie różnicowanie ich agogicznie, kolejno dodawanie nowych dźwięków do powielanej formuły, powodujące przesunięcia pulsacyjne i dające wrażenie polirytmii, to główne cechy tej znamiennej kompozycji. Odnaleźć w niej można również nieszablonowe rozwiązania natury harmonicznej (między innymi nagłe, niespodziewane modulacje), wzbudzające emocje w wyniku zaburzenia zasady muzycznego następstwa i kontynuacji. Piotr Orzechowski wykazał się w swym podejściu kompozytorskim wielką kreatywnością. Wplecenie odmiennego sposobu traktowania czasu muzycznego, typowego dla kultur wschodnich, dodatkowo potęguje ideę uwolnienia się artysty z wszelkich podziałów – tych gatunkowych oraz tych kulturowych.

Duch postmodernizmu unosi się nad najnowszym albumem wybitnego twórcy, jest on jednak pewną osnową, pralinię i trzon tworzy bowiem idea wolności twórczej, utożsamiana z improwizacją – tą, która doprowadziła Pianohooligana do rozwiązania wysoce oryginalnego zarówno w wymiarze konceptualnym, jak i w samej dźwiękowej realizacji. Jest tu dialog pomiędzy tym, co fundamentalne, mocno ugruntowane w historii muzyki, a tym, co nowe, współczesne i awangardowe. Z tej konfrontacji powstała nowa artystyczna jakość – dzieło wielowymiarowe, do wielokrotnego przyswajania i odkrywania za każdym kolejnym odsłuchem bogactwa ukrytej w głębi treści. Tej jakże pięknej i wymownej muzycznej wypowiedzi artysty przełamującego ramy konwencji, zapisującego na kartach historii muzyki odrębny rozdział, po który warto sięgnąć i w pełni zatopić się w jego lekturze.

autor: Anna Piecuch

tekst ukazał się w JazzPRESS 01/2018

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO