Felieton Słowo

Muzyka i poezja: Raport z Piwnicy Walczącej

Obrazek tytułowy

Fot. Mikołaj Antczak,
Gabriela Kurylewicz i Arga Ogarek Filozoficzny, Piwnica Kurylewiczów 21 sierpnia 2022 roku

Napisał do mnie dzisiaj Jan Biernacki z Audio Cave, kiedy będą gotowe moje liner notes do płyty Kurylewicz Contemporary Music Formation, bo termin mija. Ja na to: „Panie Janku, szkoda, że Pan nic nie wie. Od 12 sierpnia – pod naciskiem przykrych okoliczności – ewakuuję moją Piwnicę z Piwnicy. To wielka praca i wielki koszt. Ale rzecz konieczna, bo musi zostać przeprowadzony remont ścian fundamentowych kamienicy na Rynku Starego Miasta 19 w Warszawie. Mam tytuł prawny do mojej Pracowni i postanowiłam taki remont od właściciela – Miasta Stołecznego Warszawy – wyegzekwować Liner notes będą zatem na 15 września. Będą na pewno i tylko ja mogę ten tekst napisać. Liczę na Pana zrozumienie. W razie kłopotu sama porozmawiam z właścicielem Audio Cave. Z pozdrowieniami Gabriela Kurylewicz”.

Nie mam pretensji do wytwórni Audio Cave, że jej właściciele nigdy w Piwnicy Kurylewiczów w Warszawie nie byli. I że nie zdążyli przyjść na koncert 20 czerwca. Przecież wielu ludzi dawno myślało, że Piwnicy naszej nie ma. Wielu ludzi – jeszcze za życia obojga Rodziców moich – nie wiedziało lub wiedzieć nie chciało o owym narodowym skarbie, jakim Piwnica Artystyczna Kurylewiczów była i jest.

Jest właśnie. Kto nie wie, czym warszawska Piwnica Kurylewiczów jest w istocie swojej, niech przeczyta (uważnie!) mój tekst opublikowany w JazzPRESSie w grudniu 2021 pt. Wdzięczność – 55 lat Piwnicy Kurylewiczów.

W tekście tym przedstawiam zasadę Piwnicy naszej – cudowność, a jest to kategoria mistyczna, tyleż krucha, co nieskończona. Piwnica to sposób myślenia, w którym poezja łączy się z muzyką, a muzyka z filozofią, celem zaś jest piękno i spokrewnione z pięknem prawda i dobro. Naturalnie najlepsza jest do tego uratowana przez moich Rodziców – Wandę Warską i Andrzeja Kurylewicza – i odtworzona niemal na nowo antyczna Piwnica na Rynku Starego Miasta 19 w Warszawie. Nie restauracja. Nie sala prób. Nie przechowalnia. Nie sklep. Tylko cisza, cisza akustyczna i architektoniczny ład, w którym można usłyszeć i przekazać żywym ludziom wartości.

Piwnica Kurylewiczów na Rynku Starego Miasta 19 w Warszawie wciąż jest. Mam do niej tytuł prawny i nie zamierzam go utracić. Postanowiłam tylko postarać się, by Miasto Stołeczne i Ministerstwo Kultury RP, a nawet czyściec i całe piekło pękło i zechciało nas uszanować. Nas – najemców od lat 55 – i jeszcze bardziej miejsce samo, zabytek historii i kultury, wpisany na listę UNESCO. Nie może być tak, że Miasto zleca w zabytkowej kamienicy remont elewacji bez generalnego remontu ścian fundamentowych, gdy ściany te od dawna są zawilgocone, sypią się i pękają. Nie może być tak, że w ścianach tych jest nadmiar rur zardzewiałych i nieszczelnych, a gęsto rozlokowani wokół restauratorzy pod pozorem napraw w murach tych domontowują wciąż dodatkowe rury i rurki. Nie może być tak, że metr od mojego stołu z książkami filozoficznymi jest wodomierz trzech kamienic przypięty do dawno przedatowanych łączników pokrytych kamieniem i rdzą, że wreszcie metr od fortepianu koncertowego jest pion kanalizacyjny, a galeria malarstwa Wandy Warskiej i jej garderoba są dymiącą kotłownią c.o.

Wszystkie te smutki były poukrywane za dziełami sztuki kolekcji moich Rodziców i mojej, i być może nawet bym się nie zbuntowała, gdyby nie to, że 12 sierpnia wynajęta przez Miasto i Wspólnotę Mieszkaniową firma Architraw zamiast uszczelnić nasze okna, rozbroiła je i wymontowała, do wnętrza Piwnicy wsypując pył i gruz. Lawina brudu poszła na wszystko – drewnianą podłogę woskowaną, wapnem bielone ściany i obrazy, rzeźby, rysunki, zdjęcia, książki, muzyczne instrumenty i aparaturę do nagłaśniania i nagrywania, mikrofon Matki i fortepian Ojca.

Wobec obojętności sprawców i decydentów postanowiłam więc wszystko ewakuować – ewakuować Piwnicę z Piwnicy. Z przyjaciółmi muzykami (tymi, którzy sami zaoferowali pomoc, a byli to prawie wyłącznie muzycy poważni) czyściliśmy i pakowaliśmy rzeczy, a kolejne transporty przewoziły je w miejsca bezpieczne. Ogromna to praca, strata czasu i koszt. Ale ewakuacja została przeprowadzona w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Teraz celem moim nie jest ucieczka. Jest nią walka o lepszy byt dla Piwnicy. Chcę na właścicielu, odpowiedzialnym przed prawem, wymóc uszanowanie miejsca tego i naszego czasu, nas.

Czy to się uda? Pewni ludzi mi przeszkodzą, pewni pomogą, być może. Wygrana będzie cudem. Ale kto czytał mój grudniowy tekst, wie, że wszystko w Piwnicy Kurylewiczów od początku cudem było. I co jest najważniejsze – prawdziwy cud nie może być komercyjny. O tym opowiadała pierwsza sztuka, która wystawiłam w Piwnicy, a była to adaptacja moja opowiadania Dino Buzzatiego, której tytuł brzmiał: Święci albo o cierpliwości potrzebnej w życiu, które pieskie jest (premiera w roku 1988).

Tymczasem trwają Dni Muzyki Andrzeja Kurylewicza i Wandy Warskiej, XIV edycja. Po koncercie 20 czerwca pt. Nim zakwitnie tysiąc róż będą koncerty następne: 18 września Ogromne morze i 2 października Wiersz o końcu świata. W Piwnicy Kurylewiczów w Pracowni w Wierzchucinie i w Mariewie. I tekst do angielskiej płyty Kurylewicz Contemporary Music Formation też napiszę, bo słucham jej dużo ostatnio i jej myśl – forma dodaje mi sił.

Gabriela Kurylewicz

KRÓTKA MODLITWA DO ANIOŁA STRÓŻA

Aniele Boży, mój Stróżu, zawsze: przy mnie bądź, ze mną idź – przez sad, przez wydmy, przez rzekę. Muzyką chroń mnie przed złem i przed myślami, których nie chcę. Światłem świeć z lewej strony, by prawa ręka służyła miłującemu duchowi.

Wiersz z tomu Gabrieli Kurylewicz, Wydłużyć horyzont, wyd. 1 Kraków 1998, wyd. 2, Warszawa 2003.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO