News

Michał Wierba w studiu im. Agnieszki Osieckiej!

Obrazek tytułowy

Po raz kolejny mieliśmy przyjemność posłuchać konkretnego jazzu w radiu eterowym, tym większa radość, że był to jazz grany na żywo, a wiec w dogodnej i obiektywnej dla naszego ulubionego gatunku sytuacji. Za to (choć rzecz jasna nie tylko) Polskie Radio trzeba chwalić. Tym razem telefon z tej instytucji wybrał numer komórki pianisty Michała Wierby. Jazzista zaproszenie przyjął i stawił się ze swoja formacją na Mysliwieckiej 3/5/7 w ostatnią niedziele o godzinie 20:05.

Przed odbiornikami oraz w studiu im. Agnieszki Osieckiej można było wysłuchać godziny naprawdę ambitnej i rzetelnie zagranej muzyki, w większości złożonej z kompozycji gwiazd światowego formatu (Shorter, Kirkland, Monk, Rowles, Walton...), ale także autorskiego rodzynka lidera - kompozycji 'I Can Make The World Dance'. Sekcje rytmiczną dopełniali Michał Kapczuk grający na kontrabasie oraz Sebastian Kuchczyński za zestawem perkusyjnym. Obaj znani są nam z innych formacji i tworzą jedną z najlepszych sekcji jazzowych w swojej kategorii - stale jeszcze młodych mainstreamowych muzyków. Na saksofonie w kilku utworach zaprezentował się Jakub Skowroński. Podobnie jak wszyscy partnerzy ze składu Skowroński był studentem Akademii Muzycznej w Katowicach, warto jednak zaznaczyć, że zdobywał także wykształcenie na Instytucie Jazzu w Berlinie. Jest to muzyk o pełnym, dojrzałym, ciemnym i dużym, lecz powtarzalnym brzmieniu. Skowrońskiemu nie brakuje ekspresji, szybkości czy techniki, szkoda tylko, że tego wieczoru zabrakło mu trochę pewności siebie, szczególnie na początku koncertu, bo z każdym kolejnym utworem było jednak ciekawiej! Na scenie pojawił się także Wojciech Myrczek, wokalista znany z półki wypełnionej dyplomami przywiezionymi z wielu konkursów jazzowych, oraz albumu 'We’ll Be Together Again', którego nagranie możliwe było dzięki nagrodzie za zwycięstwo w jednym z nich.

Tylu muzyków, niecała godzina i... 5 rożnych konfiguracji: od fortepianu solo przez duet z wokalista, klasyczne trio, kwartet z saksofonistą po kwintet prezentujący się w pełnej krasie. Mimo takiego zabiegu cały koncert tworzył spójną i wciągającą formę. Były to rożne odsłony jazzu ze stylistyki głównego nurtu, zagrane nowocześnie i z dużą swada. Były to także rożne odsłony Michała Wierby, bo ani na chwile nie stracił on opaski lidera.

Dzięki gęstej częstotliwości wydawania albumów z udziałem Wierby możemy obserwować progres jaki następuje w jego grze. A był on najbardziej widoczny właśnie tego wieczoru. Pianista szuka własnego głosu, a jak dobrze wiemy to bardzo cenny choć niełatwy do zdobycia skarb (zwłaszcza w jazzie głównego nurtu). Na własne uszy przekonujemy się, że ten głos klaruje się coraz szybciej. Słyszymy inspiracje innymi pianistami, z których Wierba czerpie atuty. Be-bop'ową szybkość i technikę od Buda Powella czy artykulację, kolor i część zamysłu od Ahmada Jamala. Dorzuca do tego swój sposób postrzegania muzyki, harmonii, pracy na klawiaturze lewą ręką... i Bogu dzięki, bo doścignięcie w kopiowaniu zakrawa o samobójstwo, które - co trzeba podkreślić - wielu popełnia wpadając w obłęd kalki wzorca. Od grania solo, po kwintet, wykonania były efektowne, a zarazem zagrane z głową. Można byłoby przyczepiać się do kilku momentów kiedy zabrakło komunikacji czy wspomnianej pewności siebie, co nie ma jednak większego znaczenia, przecież jazz to nie klasyka! W mojej opinii powodem tych rzadkich niedociągnięć jest ciągłe docieranie się muzyków do zamysłu leadera. Docieranie mimo, że skład zna się doskonale? Tak, bo skład ten wyszedł już z okresu 'gry akademickiej', zaczyna wchodzić we własny, interesujący garnitur. Zwykle elastyczność muzyków sprawdza się w dopasowaniu do danego zespołu, a formacja Michała Wierby - mimo podobieństwa personelu - gra inaczej niż 'Wierba&Schmidt Quintet'. To urozmaicenie cieszy!

Przy okazji... wiemy już o autorskich planach Piotra Schmidta, teraz czekamy zatem na podobne jeśli chodzi o Michała Wierbę. Jestem przekonany, że koncert wywołał popyt na taką pozycję płytową, nie tylko u piszącego te słowa. Czekamy także na następne koncerty formacji oraz kolejne chwile granego na żywo jazzu w eterowych rozgłośniach, oby jak najwięcej!

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO