Słowo Wspomnienia

Richard Davis (1930-2023): Iron Man

Obrazek tytułowy

fot. Brian McMillen, Wikimedia Commons

Mogłoby się wydawać, że nazwisko Davis zostało zarezerwowane dla jednego jazzowego geniusza. Jednak oprócz Milesa był też Richard – kontrabasista, który w swoich czasach załapał się na większość najważniejszych momentów w historii jazzu i aktywnie je współtworzył. Grał z niemal wszystkimi najlepszymi, z którymi mógł grać, a jego dyskografia, liczona w setkach płyt, zawiera mnóstwo klasyków, jak również intrygujących, nieznanych szerzej dokonań. Nie ograniczał się do jazzu i wzbogacał swoimi partiami dzieła z kręgu popu, a nawet współczesnej muzyki poważnej. W ostatnich latach życia pracował nad autobiografią. 6 września zmarł w szpitalu w Madison, w stanie Wisconsin, po dwóch latach spędzonych na leczeniu. Miał 93 lata.

Historia Richarda Davisa zaczęła się w Chicago, gdzie udzielał się w rodzinnym triu wokalnym, oraz Chicago Youth Symphony Orchestras, w której zagrał po raz pierwszy w wieku 17 lat. Początek jego profesjonalnej kariery był ściśle związany z postacią pianisty Dona Shirleya, za sprawą którego przeniósł się w połowie lat 50. do Nowego Jorku, aby z nim występować. W 1955 roku zagrał na jego pierwszej płycie Tonal Expressions, co zaowocowało dłuższą współpracą. Krótko potem zaliczył swoją pierwszą sesję na płycie z przebojami, współtworząc sekcję rytmiczną wokalistki Sarah Vaughan na Swingin' Easy (1957).

Lata 60. to już eksplozja twórczej nadaktywności Davisa. Zdobywał nowe kontakty i szybko został doceniony jako instrumentalista, zwłaszcza za charakterystyczny styl gry z użyciem smyczka, którego – obok Henry’ego Grimesa – był mistrzem. Można usłyszeć go na ważnych albumach epoki, takich jak Rip, Rig and Panic Rolanda Kirka, Lucky Strikes Lucky’ego Thompsona, The Rise and Fall of the Third Stream Joe Zawinula, Impressions of the Middle East Herbiego Manna, Point of Departure Andrew Hilla, Karma Pharoah Sandersa czy wreszcie Out to Lunch! Erika Dolphy’ego. Ten ostatni napisał nawet utwór dedykowany Davisowi i zatytułował go Iron Man (można go znaleźć w wersji studyjnej na pośmiertnym albumie Iron Man Dolphy’ego z 1968 roku, zawierającym nagrania z roku 1963, kiedy to prawdopodobnie powstał utwór). Gdy dziś przyglądamy się karierze kontrabasisty, widać w niej przede wszystkim gigantyczną chęć obecności w ówcześnie najbardziej nowatorskich momentach muzyki jazzowej oraz niezrównaną nadaktywność, więc miano Człowieka z Żelaza zdaje się pasowaćdo niego idealnie.

W drugiej połowie lat 60. Davis związany był także z jednym z największych dużych składów tamtej ery, czyli The Thad Jones/Mel Lewis Orchestra. Wystąpił na najbardziej uznanej płycie orkiestry Consummation z 1970 roku. Ta data jest także dość symboliczna dla jego kariery, bowiem to właśnie wtedy zaczął bardziej zwracać się ku muzyce rozrywkowej. Dołączył na moment do składu soulowej songwriterki Laury Nyro, a współpracę tę dokumentuje krążek Smile z roku 1976. Na polu mainstreamowego rocka grywał z Bruce’em Springsteenem. Wystąpił w kilku utworach na jego debiucie oraz na Born to Run, który okazał się wielkim komercyjnym sukcesem. Z artystycznego punktu widzenia uwagę najbardziej przykuwa jednak ogromny wkład Davisa jako band leadera w arcydzieło Vana Morrisona Astral Weeks nagrane jeszcze w 1968 roku. Krytyk Greil Marcus o jego obecności na tej płycie napisał: „najznakomitszy bas słyszany kiedykolwiek na albumie rockowym”.

Popowy okres Davisa to również czas jego największej aktywności jako lidera. Od 1971 do 1979 roku wydał 13 płyt sygnowanych własnym nazwiskiem, jednak nie były to już aż tak nowatorskie propozycje artystyczne. Na pewno wyróżnić należy materiał koncertowy Epistrophy & Now's the Time z ikonicznym zdjęciem okładkowym kontrabasisty w okularach przeciwsłonecznych oraz Divine Gemini, czyli swobodnie improwizujący duet z wibrafonistą Waltem Dickersonem. Free improv w odjechanej postaci nie było obce Davisowi, o czym świadczy jego obecność na płycie Inside An Hour Glass (1970) spontanicznie powołanego składu Arnie Lawrence & The Children Of All Ages, na której można usłyszeć m.in. dzieci muzyka grające na piszczałkach.

Po szalenie intensywnych 23 latach życia spędzonych w Nowym Jorku Davis przeniósł się do Wisconsin, gdzie poświęcił się karierze akademickiej. W 1977 roku zatrudnił się wUniversity of Wisconsin-Madison, w którym zrobił profesurę. Zaoferowano mu tam pracę z uwagi na brak prowadzącego klasy kontrabasu. Zaczął kształcić i wychowywać kolejne pokolenia kontrabasistów, a jednym z jego uczniów odnoszących największe sukcesy jest William Parker, basista obecnie o olbrzymim własnym dorobku, stały współpracownik takich liderów jak Cecil Taylor, Peter Brötzmann, Jemeel Moondoc czy Matthew Shipp.

Przy okazji kariery akademickiej Davisa nie można nie wspomnieć o tym, że już na wczesnym etapie działalności muzycznej został dostrzeżony przez wielkich dwudziestowiecznych kompozytorów muzyki współczesnej: Igora Strawinskiego, Leonarda Bernsteina, Pierre’a Bouleza, Leopolda Stokowskiego i Gunthera Schullera. Jego znak rozpoznawczy, czyli walking bass rhythm zagrany smyczkiem, znalazł zastosowanie w wykonaniach dzieł powyższych kompozytorów.

Kolejne lata przynosiły już coraz mniej aktywności scenicznych, choć warte wspomnienia jest trio New York Unit z pianistą Johnem Hicksem i japońskim perkusistą Tatsuyą Nakamurą działające pod koniec lat 80. To ostatni większy projekt muzyczny Davisa. W 1993 roku założył Richard Davis Foundation for Young Bassists, platformę wymiany doświadczeń między młodymi a doświadczonymi basistami. Dekada lat 90. to także zwracanie się muzyka ku aktywizmowi na rzecz osób czarnoskórych poprzez inicjatywę Center for the Healing of Racism. Sam opowiadał w wywiadach o doświadczaniu rasizmu już od dziecka. Wspominał wykluczenie z możliwości grania w orkiestrze spowodowane kolorem skóry oraz zwracał uwagę na ucisk czarnoskórych w czasach jego dzieciństwa.

W 2016 roku Davis wycofał się z działalności edukacyjnej. Miał wówczas 86 lat, a więc był aktywny do ostatnich lat życia. Nieco wcześniej, bo w 2014 roku, został nagrodzony tytułem NEA Jazz Master, przyznawanym co roku siedmiu wybitnym postaciom światowego jazzu. Ponadto magazyn DownBeat w międzynarodowym plebiscycie krytyków określił Davisa mianem najlepszego basisty lat 1967-1974.

Ostatnie dwa lata życia muzyka to zmaganie się z pogarszającym się ciągle stanem zdrowia, co poskutkowało długim pobytem w szpitalu. Z początkiem września o jego odejściu media zawiadomiła córka Persia Davis. To kolejna po Shorterze i Brötzmannie wielka tegoroczna strata wśród tych największych z największych jazzmanów, którzy tworzyli niepodważalny po dziś dzień kanon. Przekraczali bariery międzygatunkowe, tworzyli nurty avant i free jazzu, a także pisali niedoścignione standardy, które może trochę trudniej jest dziś docenić, gdy w oparciu o nie powstają rocznie setki płyt muzyków, którzy nawet nie silą się na nowatorstwo czy charakterystyczność choćby w ułamku porównywalne do największych. A Richard Davis niewątpliwie do takich należał – był jednym z najaktywniejszych instrumentalistów swojego pokolenia. Ma na koncie dyskografię, której mógłby pozazdrościćmu każdy. Partie jego basu zostały unieśmiertelnione w najbardziej reprezentatywnych dla historii gatunku longplayach.

Mateusz Sroczyński

Tagi w artykule:

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO