! Wywiad

O.N.E.: Spaja nas odwaga

Obrazek tytułowy

fot. Teo Olter

O.N.E. to założony w 2017 roku zespół w ciągłym ruchu, co oznacza zmiany, rozwój, koncerty, aktywności. Tworzą go cztery instrumentalistki: saksofonistka Monia Muc, kontrabasistka Kamila Drabek, perkusistka Patrycja Wybrańczyk i nowa na pokładzie pianistka Kateryna Ziabliuk. Jeszcze jako O.N.E. Quintet zadebiutowały albumem One, dziś jako kwartet pracują nad nowym materiałem, równocześnie rozwijając kompozycje już nagrane. Grają jazz, inspirując się muzyką współczesną, ludową i hip-hopową. Jak same przyznają, łączyje odwaga i chęć podejmowania ryzyka w improwizacji, a wzajemne zaufanie stwarza dodatkowo bezpieczną przestrzeń na scenie. Porozmawiałyśmy o zmianach personalnych i nowym, winylowym wydaniu płyty Entoloma, które zaplanowano na 14 lipca 2023 roku.

one-entolma-3000px.jpg


Aya Al Azab: Wiosna okazała się dla waszego zespołu przełomowa, bo zaszły zmiany personalne. Zakończenie współpracy z Polą Atmańską byłospowodowane jej nowymi planami artystycznymi czy może – jak to bywa w relacjach –naturalnym rozejściem się dróg?

Monia Muc: Owszem, wiosna przyniosła nowe. Pola Atmańska zakończyła współpracę z nami w związku z jej nowymi planami artystycznymi i potrzebami. W życiu prywatnym przyjaźnię się z Polą, więc wszystko odbyło się pokojowo, z pełnym szacunkiem i zrozumieniem. Życzymy Poli jak najlepiej i jesteśmy wdzięczne za wspólną przeszłość. Oj, działo się wiele. Ale jak to w życiu nieustannie bywa, nadchodzi czas zmian. Na szczęście jest to dla nas happy end tego etapu i z otwartością powitałyśmy Katerynę Ziabliuk, patrząc w przyszłość i z niecierpliwością wypatrującnowych przygód. Z tego miejsca jeszcze raz dziękuję Poli, życzymy jej wszystkiego wspaniałego.

Jak poznałyście się z pochodzącą z Kijowa pianistką Kateryną Ziabliuk?

Kamila Drabek: Z Kateryną poznałyśmy się w 2020 roku podczas programu Milestones. Kurs odbywał się online, ale w roku 2021 spotkałyśmy się już na żywo, odbywając rezydencję podczas Festiwalu Jazztopad. Spędziłyśmy razem kilka dni na wspaniałych koncertach i jam sessions.W 2022 roku Karolina Szewc zaprosiła mnie, Katerynę i Patrycję do zagrania koncertu z okazji Dnia Kobiet w warszawskim SPATiF-ie, i tak poznałyśmy się już muzycznie.

Jakie aspekty w twórczości i osobowości Kateryny zdecydowały o zaproszeniu jej do zespołu? Dostrzegam punkty wspólne z Polą Atmańską – otwartość na inne dziedziny sztuki, kreatywność.

Patrycja Wybrańczyk: Jak najbardziej, otwartość, kreatywność i niezwykła wrażliwość to piękne cechy obu pianistek, które wnosiły i wnoszą najlepsze rzeczy do muzyki O.N.E. Myślę, że już od początku naszą uwagę zwróciła pewność, z jaką udało nam się grać, mimo pierwszego muzycznego spotkania w tym składzie. Kateryna dodała wiele świeżości, nowych pomysłów i ekspresji, za którą momentalnie podążyłyśmy, odkrywając przy tym nowemuzyczne rejony. Pamiętam, że wykorzystując to zaskoczenie, udało mi się zagrać odmienne rzeczy niż dotychczas oraz skorzystać z nowych rozwiązań podczas improwizacji. To tylko pokazuje, jak ważna jest dbałość o to, by nieustannie się zaskakiwać – czy to zmianami w materiale muzycznym, czy sposobem gry. Wtedy właśnie, gdy muzyka zadziwia grających, jest też w stanie zadziwić publiczność.

Kateryno, jesteś muzyczną ambasadorką, głosem sprzeciwiającym się rosyjskiej agresji. Działasz w zachodniej części Europy, nie zapominając o tym, co dzieje się w twojej ojczyźnie. I właśnie w tym czasiepostanowiłaś dołączyć do polskiego zespołu jazzowego. Czym dla ciebie jest granie z dziewczynami?

Kateryna Ziabliuk: To prędzej piękne zrządzenie losu niż zaplanowana akcja nawiązująca bezpośredniodo mojej działalności społecznej. Mieszkam w Polsce już od pewnego czasu, więc mimo częstych przeprowadzek i komplikacji pandemicznych naturalnie udało mi się zaznaczyć swoją obecność na polskim rynku muzycznym. Dla mnie to jest ogromnie cenne – otwartość na świat, szerokie poglądy, podobny rodzaj zaangażowania kreatywnego, prężne działanie, równość – to jest to, co mnie cieszy przy każdym spotkaniu z dziewczynami. Najpiękniejsza jest wzajemna, szczera chęć poznania innego człowieka, dzięki czemu czuję się w tym gronie bezpiecznie, gotowa, żeby mówić i robić właśnie to, czego chcę. A jest to niezbędny element w kolektywie, dzięki któremu stajemy się „jednym organizmem”.

O.N.E. z założenia nie mają liderki, każda instrumentalistka daje cząstkę siebie, swój własny wkład w brzmienie zespołu. Zatem jak odejście Poli Atmańskiej, a dołączenie Kateryny Ziabliuk zmieniło koncepcję zespołu i rozłożenie sił? Macie za sobą w nowym składzie już kilka koncertów.

PW: To prawda, miałyśmy przyjemność zagrać już razem kilka koncertów. Muzyka jest niezwykle wrażliwym organizmem, który momentalnie absorbuje nową wrażliwość i pomysły. To jest właśnie w graniu najpiękniejsze. Ostatnie występy pokazały, że zespół potrafi być jeszcze bardziej plastyczny, czasami też odważniejszy w improwizacji. Wzajemne zaufanie na scenie stwarza komfortowe warunki, by muzycznie się realizować. Dodatkowo pracujemy już nad nowymi kompozycjami, w tym nad utworami Kateryny, co samo w sobie jest sporą dawką nowego kolorytu.

Pozostawiając w temacie zmian. Na początku był O.N.E. Quintet, teraz jest was cztery. To znak, że zespół żyje, ewoluuje. Jesteście otwarte na dalsze zmiany czy chciałybyście skupić się i rozwijać wybraną aktualnie formę i strukturę?

KD: Na razie zdecydowałyśmy się pracować dalej na materiale z Entolomy, który jest skomponowany na kwartet. Myślę, że to dobry sposób, żeby się lepiej poznać, zgrać, zrozumieć. Podczas kolejnych koncertów stopniowo wprowadzamy nowe utwory i sprawdzamy, w jaką stronę nas ciągnie. O.N.E. działa świetnie w kwartetowej formule. Urozmaicenia instrumentalne również działają bardzo stymulująco i potrafią pobudzić do stworzenia czegoś nowego. Podczas Summer Jazz Festival w Krakowie wystąpimy np. z trębaczem Emilem Miszkiem, z którym pracowałyśmy już podczas koncertu na warszawskim Placu Defilad oraz przy cyklu wideoklipów Live at Barka. Niewykluczone, że przy kolejnej płycie również zaprosimy kogoś do współpracy, jednak trzon zespołu to kwartet.

Powstanie O.N.E. to jak powstanie świata, najpierw był chaos, wiele różnych składowych, odmiennych osobowości, wpływów każdej z was ułożyło siępo latach w niesamowitą harmonię, której zapowiedź słychać już na debiutanckim albumie. Czujecie dziś, że udało się wam odnaleźć tę homeostazę lub może wspólny punkt, który was łączy?

PW: Czujemy, że odnalazłyśmy w O.N.E. wiele aspektów, które stały się kluczowe dlacharakterystyki naszego zespołu, sposobu pracy, grania i stylistyki. Wyklarowały nam się pewne aspiracje i kierunek, w którym chcemy podążać. Myślę, że tak jak droga do celu bywa celem sama w sobie, tak też tym, co nas łączy, co stanowi ten wspólny punkt, jest to, do czego wspólnie dążymy, co nas do siebie pociąga . Łączynas odwaga i chęć podejmowania różnego rodzaju ryzyka, do rzucania się na głęboką wodę w improwizacji podczas koncertów. Każda z nas jest w graniu niezwykle reaktywna i na scenie proponuje wiele, nie bojąc się konsekwencji. Dzięki zaufaniu, jakie panuje w zespole, wiemy, że zawsze wylądujemy bezpiecznie, co stanowi świetną podstawę, by próbować nowych rzeczy i wychodzić poza strefę komfortu.

Nasza muzyka absorbuje wiele wpływów, fascynacji, przez które przechodzi każda z nas – to sprawia, że efekt końcowy jest nieprzerwanie świeży, nieustannie ewoluujący i pełen nowych elementów. Otwartość, zaufanie, nieprzewidywalność i wrażliwość są niewątpliwie ogniwami spajającymi.

Wkrótce ukaże się winylowe wydanie waszego drugiego albumu. Czym kierowałyście się w decyzji o reedycji po roku od premiery krążka?

KD: Wydanie winyla zaplanowałyśmy równocześnie z wydaniem CD. Z wielu powodów jego wydanie jest procesem dużo bardziej czasochłonnym, dlatego wiedziałyśmy, że wypuścimy go nieco później. To świetna okazja do zorganizowania trasy koncertowej oraz do celebracji nagranego materiału, można ucieszyć się ponownie z wykonanej pracy, a także dodać coś nowego. Po roku od premiery jest już mniej ciśnienia i oczekiwań, można się bawić utworami i zaskakiwać przy każdym wykonaniu, miło jest przypomnieć sobie i słuchaczom, jak to się zaczęło. W winylowej edycji można się spodziewać atrakcji graficznych, bardzo się cieszymy, że będziemy mogły pokazać więcej prac Oli Kompały odpowiedzialnej za wszystkie okładki Entolomy.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO