Wywiad

The Consonance Trio: Orient Express

Obrazek tytułowy

fot. Michał Obrycki

THE CONSONANCE TRIO – ORIENT EXPRESS

The Consonance Trio – założone przez pianistę Maksa Fedorova, kontrabasistę Karola Sypytkowskiego oraz perkusistę Wojciecha Bronakowskiego. Nagła śmierć Karola Sypytkowskiego w 2019 roku skłoniła kolegów z zespołu do nagrania albumu Orient Express. Materiał powstawał w latach 2014-2018, a jego autorami są wszyscy założyciele tria. Do zespołu dołączył kontrabasista Piotr Chociej, który uczestniczył w sesji nagraniowej. Na płycie tytułowy utwór umieszczony jest w dwóch wersjach, studyjnej i koncertowej z udziałem autora kompozycji Karola Sypytkowskiego, któremu muzycy zadedykowali album. Wydawcą płyty jest firma Quality Monika Lipska.

Wzrastanie w improwizacji

Aya Al Azab: Kompozycje zawarte na waszej płycie Orient Express powstawały od 2014 do 2018 roku. W jakim stopniu zmieniły się one na przestrzeni tych kilku lat? Ewoluowały czy może pozostawiliście je w niezmienionym kształcie?

Wojciech Bronakowski: Na początku były to spontaniczne pomysły w trakcie wspólnego grania, improwizowania. Napędzaliśmy się wzajemnie i mieliśmy ogromną potrzebę tworzenia melodii w tym właśnie składzie. Każdy utwór składa się z tematu, bądź kilku tematów, i improwizacji. Naszym wspólnym celem było i nadal jest wzrastanie w improwizacji i w umiejętności wyrażania naszych emocji poprzez instrumenty. Na przestrzeni kilku lat same tematy raczej się nie zmieniały. Jeżeli były jakieś zmiany, to w budowie lub aranżacji utworu. Zmieniały się również oczywiście improwizacje, które zajmują znaczną cześć każdego utworu.

Max Fedorov: Tak się dzieje w zasadzie ze wszystkimi utworami. Pierwotne wersje były tak zwanym szkicem, a z upływem czasu i prób zmieniały swoje brzmienie, czasem formę. W tytułowym utworze płyty Orient Express, którego kompozytorem jest nieobecny już z nami Karol Sypytkowski, główna melodia była trochę inna, ale z czasem, jak już ogrywaliśmy ten utwór, to klarowała się właściwa linia melodyczna.

Maksymie, Wojciechu, znacie się z Opery i Filharmonii Podlaskiej Europejskiego Centrum Sztuki im. Stanisława Moniuszki w Białymstoku, gdzie wspólnie pracujecie. Kiedy i dlaczego zdecydowaliście się założyć własny zespół jazzowy?

MF: Gramy z Wojtkiem od 2011 roku. Zaczęliśmy wspólnie muzykować na potrzeby projektu z musicalem dla dzieci, kiedy nasz wspólny kolega zaprosił nas do współpracy. Tam też poznaliśmy Karola. Pewnego dnia zadzwonili do mnie z Opery i Filharmonii Podlaskiej z pytaniem, czy mam skład, z którym zagramy koncert z piosenkami międzywojennymi. Tak powstał zespół Zimne Dranie z wokalistą Maciejem Nerkowskim na czele. Z Zimnymi Draniami zagraliśmy szereg koncertów i do tej pory gramy. W tym samym czasie, kiedy spotykaliśmy się na próbach do utworów międzywojennych, każdy z nas coś zaczynał improwizować, pokazywać własne pomysły. I z tej potrzeby wyrażania siebie powstało The Consonance Trio. Każdy z nas miał wewnętrzną potrzebę realizowania się jako kompozytor.

WB: Już grając w zespole Zimne Dranie, czuliśmy, że to jest to. Bardzo dobrze się rozumieliśmy i mogliśmy na wiele sobie pozwolić w tym składzie. Nie sądziliśmy wcześniej, że nasze granie z Zimnymi Draniami pójdzie w tym kierunku.

cover_Easy-Resize.com.jpg

Jesteście triem, choć muzyka zawarta na albumie Orient Express brzmi jak grana przez sekstet, jest gęsta, dynamiczna, słyszę w niej wschodnioeuropejskie krajobrazy, trochę orientalne. Wynika to z waszego zawodowego upodobania do brzmienia orkiestry?

WB: Myślę, że brzmienie orkiestry podświadomie wpływa na nasz sposób grania. Jesteśmy przesiąknięci klasyką, ale nie tylko. Uwielbiam bębniarzy grających muzykę jazzową z wpływami muzyki latynoamerykańskiej. Moim niedoścignionym wzorem jest Antonio Sánchez, który gra bardzo gęsto, łącząc przy tym dynamikę i muzykalność. Z niebywałą kolorystyką gra też Brian Blade.

MF: W swojej przygodzie z muzyką miałem dużo styczności z orkiestrą. Zaczynałem jako słuchacz i śpiewak chóralny, potem – długie wieczory przy tworzeniu partytur, tak na składy kameralne, jak i pełne symfoniczne. Zapewne wpłynęło to również na brzmienie TCT. Nagrywając Orient Express, każdy z nas wypełniał pewną przestrzeń dźwiękową. Nie przypominam sobie, żebyśmy celowo próbowali wydobyć brzmienie orkiestrowe i gęste, to wychodziło naturalnie. Często po koncertach słyszeliśmy głosy od słuchaczy, że odnosili wrażenie, jakby grało nie trio, tylko większy skład. Zagraliśmy kilka koncertów z Suwalską Orkiestrą Kameralną i na potrzeby tych wydarzeń powstały aranżacje niektórych naszych utworów. Moim marzeniem jest napisać do większości utworów partie orkiestrowe i zagrać materiał z Orient Express z orkiestrą symfoniczną.

Piotrze, dołączyłeś do The Consonance Trio w 2019 roku. Twoja działalność muzyczna nie ogranicza się do jednej stylistyki, grasz w wielu różnorodnych projektach. Jak odnajdujesz się w dynamice i kolorystyce TCT?

Piotr Chociej: Nie jest to dla mnie zupełnie nowa sytuacja muzyczna, nowością jest na pewno współpraca z Maksem i Wojtkiem (których znam też nie od dziś) i ich muzykalność oraz kompozycje, których wcześniej nie grałem. Zawsze starałem się stwarzać sobie okazje do obcowania z muzyką improwizowaną, by dać upust swojej naturze. Lubię moje „romanse” zahaczające o „małżeństwa” – zespoły, projekty, współpraca z muzykami z tych kręgów, prace na zlecenie – z jazzem, jazz rockiem, a ostatnio, jeszcze przed The Consonance Trio, z free jazzem – moją nieprzemijającą fascynacją.

W historii waszego zespołu zapisane jest przykre doświadczenie – utrata waszego przyjaciela, kontrabasisty, współzałożyciela The Consonance Trio Karola Sypytkowskiego, który zmarł w 2019 roku. Decyzja o wydaniu płyty – która jest częścią twórczości Karola, jemu ją także dedykujecie – jest próbą pójścia dalej, zamknięcia pewnego etapu?

WB: Po utracie Karola przez jakiś czas nie wiedzieliśmy, czy grać dalej. Jednak z Maksem podjęliśmy decyzję, że będziemy kontynuować nasze granie z TCT. Zaproponowaliśmy Piotrkowi, aby dołączył do zespołu. Szkoda nam było tego wszystkiego, co do tej pory razem zrobiliśmy. Mieliśmy już gotowy materiał na płytę Orient Express. Bardzo pomogła nam siostra Karola Monika Lipska, z którą doszliśmy do wniosku, że trzeba nagrać tę płytę. Mamy nadzieję, że będziemy kontynuować naszą muzyczną przygodę. Powstają już nowe utwory. Karol pozostawił nam pomysły, które być może uda się zrealizować na kolejnej płycie.

MF: Minęło już trochę czasu od śmierci Karola, teraz można pewnie trochę spokojniej spojrzeć na całokształt TCT, na płytę, na naszą muzykę. Czy to jest zamknięcie pewnego etapu… w pewnym sensie tak. Materiał już od jakiegoś czasu czekał na nagranie, więc zrobiliśmy to. Udało się zarejestrować muzykę w przepięknym i inspirującym miejscu, w studiu Monochrom. Jestem wdzięczny Monice Lipskiej za pomoc oraz Piotrowi Chociejowi za to, że podjął się nagrania naszego materiału oraz za wniesienie ciekawych pomysłów do całości i za to, że teraz jest częścią TCT. Powstają już nowe utwory, również Piotra. Z założenia The Consonance Trio miało być zespołem, w którym muzykę tworzy każdy z nas. Każdy z załogi TCT jest kompozytorem, co moim zdaniem może być ciekawe dla słuchacza. Każdy z nas ma inną wrażliwość, co wprowadza większą i zróżnicowaną kolorystykę dźwiękową. Ze swojej strony będę się starał nieustannie dopingować zespół, by tworzył i grał.

Tagi w artykule:

Powiązane artykuły

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO