Recenzja

Gustav Lundgren - Jazzowa uczta w dwóch częściach

Obrazek tytułowy

Jazz ma najprzeróżniejsze oblicza: od ostrego free po muzykę taneczną. Gdyby jednak poszukiwać pewnego wzorca, przykładu po wysłuchaniu, którego nawet największy z laików mógłby stwierdzić, że tak brzmi jazz, wtedy właśnie warto sięgnąć po najnowsze nagrania Gustava Lundgrena.

Ów szwedzki gitarzysta, absolwent cenionej artystycznej szkoły Södra Latin w Sztokholmie, wielką atencją darzy rejony charakteryzujące się gorętszym klimatem i temperamentem. Ze szczególnym uwzględnieniem Hiszpanii. Tam często koncertuje, nagrywa, przez kilka lat mieszkał w Madrycie, do dziś ma apartament w Barcelonie. Dwie płyty zatytułowane Jazz nagrał w podbarcelońskim Begues, dopraszając do studia dwóch doświadczonych muzyków. Za zestawem perkusyjnym zasiadł miejscowy rezydent (i właściciel studia, w którym dokonano nagrania), Jorge Rossy, multiinstrumentalista, pamiętany chociażby z pierwszego składu tria Brada Mehldaua. Z Lundgrenem współpracują już od roku 2009 i niemal od początku znajomości planowali wspólne nagranie w trio. Na kontrabasie zagrał pochodzący z Chicago, aktualnie rezydujący w Nowym Jorku, Doug Weiss, mający w portfolio współpracę z Alem Fosterem, Brianem Bladem, Peterem Bernsteinem czy Lizz Wright.

Wydany w roku 2017 pierwszy wolumin Jazzu oraz druga część, która ujrzała światło dzienne w styczniu bieżącego roku, zawierają łącznie piętnaście nagrań (w tym powtarzające się na obu płytach On Green Dolphin Street). Znane tytuły: All The Things You Are, Triste, Blue Bossa, Blue in Green, Polka Dots and Moonbeams, Invitation oraz wielkie nazwiska kompozytorów: Irving Berlin, Jerome Kern, Antônio Carlos Jobim, Kenny Dorham, Miles Davis, Jimmy Van Heusen, Bronisław Kaper (jedyny, którego dwie kompozycje prezentuje trio).

Półtorej godziny (dwa razy po trzy kwadranse) melodyjnego, relaksacyjnego, bezpretensjonalnego, ale bez wątpienia wirtuozowskiego grania. To prawda, że Lundgren wybrał tematy ograne, a aranżacje poprowadził bardzo tradycyjnie. Potrafił jednak magicznie zamienić je w radosną ucztę jazzowej klasyki. Nie ma w tytule obu płyt nic z buńczucznego zarozumialstwa. To rzeczywiście jest Jazz.

autor: Krzysztof Komorek

Tekst ukazał się w magazynie JazzPRESS 02/2018

polecane

newsletter

Strona JazzPRESS wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie plików cookies, możesz w każdej chwili zablokować je, korzystając z ustawień swojej przeglądarki internetowej.

Polityka cookies i klauzula informacyjna RODO