Gabriela Kurylewicz, Pejzaż zielony, olej na desce, 2023, fot. Piwnica Artystyczna Kurylewiczów
Nie zamierzam rezygnować ze słów. Chcę ratować słowa słowami oraz innymi dziedzinami sztuki. Chcę i muszę. Jest to moja głęboka potrzeba wewnętrzna i nie mogę jej lekceważyć. W wysokie pochodzenie słów i ich słowność nie wątpię.
Tym bardziej martwi mnie dewaluowanie słów prawdziwych – przez zagłuszanie hałasem i zasłanianie nadmiarem wizualizacji w ich otoczeniu. Bardzo trudno w przestrzeni publicznej uniknąć interferencji reklam, bzdur, dźwiękowych wybuchów, które po to są, by słuchacza rozkojarzać i ogłupiać. Trudno niezmiernie uciec przez nadmiarem wciskanych obrazów reklamujących sprawy i transakcje tylko po to, byśmy nie mogli przyjrzeć się i pomyśleć o tym, co chcieliśmy przeczytać i czego pragnęliśmy się z tekstu dowiedzieć.
To dźwiękowe zagłuszanie i zamulanie wizualne słów – celowo robione przez zarobkujące podmioty – bardzo męczy człowieka pragnącego myśleć z pomocą czytanych słów. Człowiek uczciwy myśli dla siebie i myśli dla innych i chciałby się porozumiewać z własnymi myślami i myślami osób sobie bliskich albo przynajmniej w pobliżu będących. Słowa czytane wzrokiem lub słuchem są do tego myślenia i porozumiewania najlepsze.
Dlatego dawno postanowiłam przystąpić – i Państwa zachęcam – do dzieła ratowania środowiska naturalnego słów w komunikowaniu bezpośrednim przez książkę, z papieru, prawdziwą, i przez słowa mówione bezpośrednio dla i wobec żywych ludzi i stworzeń. Ratujmy słowa, tak by ratować ich mądrość, ratujmy nasz wzrok i słuch – i wyobraźnię, która przecież, żeby móc wspierać myślenie, musi wytrwać niezależna od nacisków pozornych porządków i bezczelnego chaosu reklam produkowanych przez socjotechników i pseudointelektualnych cwaniaków. Ułóżmy życie tak, by cyfrowość mogła wyłącznie wspierać, a w żadnym razie przeszkadzać czy wypierać bezpośrednie porozumiewanie się nasze ze światem, tym najbliższym i tym dalszym.
Giovanni Pico della Mirandola, mój ulubiony filozof, uważał, że największą magią są słowa wiersza razem z muzyką podane w sposób, który znają ludzie mądrzy. Nad tym sposobem i sposobami najszlachetniejszymi podawania słów zastanawiam się od dłuższego czasu. Początkiem moich zdumień i rozważań była pracownia twórcza moich Rodziców – Piwnica Artystyczna Wandy Warskiej i Andrzeja Kurylewicza – i jest nią wciąż jako Piwnica Artystyczna Kurylewiczów. Piwnicę tę moją rodzinną, by uratować przed zatopieniem, przeniosłam z Śródmieścia Warszawy na wieś – do Mariewa w Puszczy Kampinoskiej i Wierzchucina nad Morzem Bałtyckim. Cieszy mnie w tych nowych miejscach moich czystsze powietrze i spokój, tak konieczny do odkrywania, tworzenia i przekazywania wartości w sztuce. Przed agresją AI bronię się poezją, poezją ze słów, a gdy o słowa trudniej, bronię się poezją muzyki i malarstwa. I takiej poezji wyłącznie zamierzam konsekwentnie poświęcić resztę mojego życia tu.
Zanim przeczytacie mój wiersz po tym felietonie, posłuchajcie wiersza Stanisława Wyspiańskiego Jakżeż ja się uspokoję, do którego Andrzej Kurylewicz napisał pieśń, Adagietto, a Wanda Warska pieśń tę śpiewała i nagrała razem z Kurylewiczem i Kwartetem Wilanów w 1996 roku. Jest publikacja na YouTubie (tylko brońcie się przed bombardowaniem reklam) i jest płyta Wyspiański, mam jeszcze kilka egzemplarzy i mogłabym sprzedać, gdybym prowadziła sklep… A myśl to jest do rozważenia w myślach chwilowych, zwłaszcza, że „sklep” to po czesku „piwnica”, więc „sklep” po czesku to piwnica po polsku, choć z tym nie mogę i nie chcę się po polsku zgodzić, przepraszam.
Nie jest to muzyka jazzowa, choć jest to muzyka prawdziwa, ze źródła, z którego jazz również rośnie, muzyka z piękna i dla piękna. Tylko taka muzyka może uratować nasze najdroższe i najważniejsze słowa.
Gabriela Kurylewicz
MOJA ODPOWIEDŹ
Być może pewnego razu
słowa upadną,
wytrącone z wiązań,
osobne i słabe,
pokruszą się na drobne
litery bezprawia,
sieroce i bezdomne.
Być może rozmowy nasze
zostaną zdewastowane
przez AI
Wówczas jednak,
po pierwsze –
wystąpię do walki,
choćby w osamotnieniu
zupełnym.
Siły rozpadu i bezradności
pokonam sztuką,
wszystkimi jej dziedzinami.
Obronię logiczność myśli
i porozumienie stworzeń
poezją zapamiętaną i nową
i jeszcze muzyką
i malarstwem.
Bo przecież logoi -
ich słowność, duchowość
i jedyność –
są we wszechświecie
najistotniejsze,
dla mnie. –
A dla Was?
16 II 24
Wiersz z tomu Gabrieli Kurylewicz Karwia-świat, Fundacja Forma, Warszawa 2024. Copyright Gabriela Kurylewicz.